To był rekordowy skok Kamila Stocha w Planicy. "A kto powiedział, że przeszorowałem"

Paweł Matys
- Chciałem lecieć jeszcze, jeszcze i jeszcze - śmiał się Kamil Stoch po rekordowym skoku na odległość 251,5 metra w Planicy w 2017 roku.
Zobacz wideo Kłopoty Michniewicza. Oceniamy Polaków po Szkocji

W piątek od tej chwili mija dokładnie pięć lat. Kamil Stoch nie miał wówczas łatwego zadania. Przed jego próbą sędziowie obniżyli belkę, zawodnicy startowali z ósmej. Aby Polacy objęli prowadzenie, Stoch musiał skoczyć przynajmniej 230 metrów w dobrym stylu. Spisał się fenomenalnie. Wylądował na 251,5 metrze. Lekko się podparł, ale ustał daleki skok.

 

"Wspaniale skoczyć ponad 250 metrów"

"Piękna, nienaganna sylwetka i jeeeeeeeeeest. Ależ skok! Kamil pięknie to zrobił, leciutko, tak jak powinien zrobić mistrz olimpijski. To niesamowity finał" - zachwycali się komentatorzy po skoku Kamila Stocha.

Lider polskiej drużyny osiągnął rekord kraju i rekord skoczni w Planicy. Stoch po skoku podniósł z radości ręce do góry, a chwilę później wpadł w ramiona kolegów z reprezentacji Polski: Macieja Kota, Piotra Żyły oraz Dawida Kubackiego.

- To wspaniałe. Wspaniałe! Skoczyć ponad 250 metrów to było moje wielkie marzenie, ale nie sądziłem, że uda mi się je spełnić podczas tego weekendu - mówił Kamil Stoch w rozmowie z Łukaszem Jachimiakiem, dziennikarzem Sport.pl.

- Mocno odczułeś przeszorowanie tyłkiem po zeskoku? - spytał dziennikarz Stocha. - A kto powiedział, że przeszorowałem? - śmiał się Stoch. - Jakie to ma znaczenie? Wylądowałem, ustałem - dodał.

Już na progu wiedziałeś, że polecisz tak daleko? - dopytywał Łukasz Jachimiak
- Nie, w lotach bardzo duże znaczenie ma to, jakie są warunki na dole
Było trochę strachu, kiedy się zbliżałeś do końca zeskoku?
- Nie, chciałem lecieć jeszcze, jeszcze i jeszcze dalej (śmiech)
Dalej dałoby się ustać?
- Mam nadzieję, że się da

Fenomenalny skok Stocha zapewnił reprezentacji Polski trzecie miejsce w konkursie w Planicy. Najlepsi byli Norwegowie (Robert Johansson, Johann Andre Forfang, Anders Fannemel i Andreas Stjernen), drugie miejsce zajęli Niemcy (Markus Eisenbichler, Richard Freitag, Karl Geiger i Andreas Wellinger).

Dwa lata później w czasie serii kwalifikacyjnej do konkursu w Planicy kapitalnym lotem popisali się Japończyk Ryoyu Kobayashi i Markus Eisenbichler. Obaj skoczyli po 248 metrów. Niewiele bliżej, bo o zaledwie pół metra, lądował Piotr Żyła, a FIS uznał go za oficjalny rekord zawodnika, mimo że prawą ręką dotknął on śniegu, a sędziowie przyznali mu noty jak za upadek. Stoch, gdy bił rekord, startował z wyższej belki niż np. Kobayahsi i miał również 2,6 km/h wyższą prędkość najazdową od Japończyka. 

- Rekordy są po to, żeby je bić, nie boję się, że mogę go stracić. Da się tutaj wylądować jeszcze dalej, ale wyżej wiatr musi być lekki. Przy odpowiedniej paraboli lotu na pewno ten wynik można jednak poprawić - analizował Kamil Stoch.

Miał rację. Ryoyu Kobayashi skoczył w konkursie aż 252 metry. Skakał z ósmej belki, przy znakomitych warunkach atmosferycznych.

Rekordowy skok Ryoyu KobayashiegoRekordowy skok Ryoyu Kobayashiego Screen Twitter

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.