Znamy przyszłość głównego faworyta do objęcia kadry polskich skoczków. PZN potwierdza

Mika Kojonkoski nie zostanie trenerem polskiej kadry skoczków - taką informację podał na Twitterze dziennikarz Eurosportu, Kacper Merk. Sekretarz generalny Polskiego Związku Narciarskiego, Jan Winkiel potwierdził nam, że fiński szkoleniowiec faktycznie nie zastąpi Michala Doleżala.

Po obecnym sezonie w polskich skokach narciarskich pojawi się sporo zmian. Być może także na stanowisku głównego szkoleniowca kadry narodowej, które obecnie zajmuje Czech Michal Doleżal. Słabe wyniki zawodników sprawiły, że szybko zaczęto wymieniać nazwiska jego potencjalnych kandydatów. 

Zobacz wideo "Mamy teraz taki sezon, jak w 2014/2015"

Mika Kojonkoski nie zostanie trenerem polskich skoczków

Wśród nich jednym z najgłośniejszych był legendarny fiński trener Mika Kojonkoski. Okazuje się jednak, że choć był uważany za jednego z najpoważniejszych kandydatów do objęcia tej funkcji, nie zostanie zakontraktowany przez Polski Związek Narciarski. "Raw Air zakończony, można to napisać oficjalnie: Mika Kojonkoski nie będzie trenerem reprezentacji Polski" - poinformował na Twitterze dziennikarz Eurosportu, Kacper Merk. 

Tę informację udało nam się potwierdzić w Polskim Związku Narciarskim. Sekretarz generalny, Jan Winkiel przekazał Sport.pl, że faktycznie Kojonkoski nie zastąpi po zakończeniu sezonu Michala Doleżala.

Kojonkowski dalej bez pracy? To możliwe

Jesienią Kojonkoski niespodziewanie stracił pracę w reprezentacji Chin, choć wszystkim wydawało się, że pod jego wodzą Fina reprezentacja zanotowała wielki postęp. Ba, wręcz niebywały, bo Kojonkoski zbudował tam struktury, wybrał skoczków i doprowadził ich nawet do startów w Pucharze Świata. Oczywiście, nie mogło być mowy o wygrywaniu, ale jego praca i tak mogła budzić podziw.

Kilka tygodni temu z Finlandii można było usłyszeć, że Kojonkoski znów poczuł trenerskiego bakcyla i chciałby wrócić do pracy w roli głównego trenera. Sytuację analizowało kilka kadr, zwłaszcza Finlandia, bo wiosną końca dobiega dwuletni kontrakt Janne Vaatainena. I jak informował nas fiński dziennikarz Jari Porttila, Kojonkoski mógł wówczas wrócić do Finlandii

Jednocześnie Kojonkoski stał się jednym z potencjalnych kandydatów na trenera Polaków. Pewne rozmowy w sprawie jego ewentualnego zatrudnienia zostały przeprowadzone, ale ostatecznie obie strony nie doszły do żadnego porozumienia. Całkiem prawdopodobne, że Kojonkoski po sezonie pozostanie bez pracy. 

"Zatrudnienie w Polsce Kojonkoskiego oznaczałoby spory wydatek dla PZN-u. I wiele wskazuje na to, że Fin stałby się zdecydowanie najlepiej opłacanym szkoleniowcem w stawce. Warto przy tym pamiętać, że obecnie najlepiej zarabiającym pracownikiem PZN wcale nie jest Michal Doleżal, a doktor Harald Pernitsch, który może zarabiać nawet około 15 tysięcy euro. Prawdopodobnie są to jednak ostatnie tygodnie pracy Pernitscha w Polsce, a przynajmniej ostatnie tygodnie w tak dużym zakresie. Dlatego wkrótce powinna zwolnić się część budżetu płacowego. Możliwe więc, że zarobki Kojonkoskiego musiałyby oscylować w okolicach połączonego budżetu płac na Doleżala i Pernitscha" - pisał dziennikarz Sport.pl, Piotr Majchrzak.

Małysz: Nazwisk jest zdecydowanie więcej

Kojonkoski był w gronie dwóch największych faworytów do objęcia kadry potwierdzanych przez PZN w ostatnich tygodniach. Drugim był Maciej Maciusiak. Prezes Apoloniusz Tajner potwierdził Sport.pl w niedawnej rozmowie, że obaj byli w gronie tych, którymi interesował się związek. - Jeśli podjęlibyśmy decyzję o zmianie trenera, to oczywiście, że o nich pomyślimy. Ale podsumuję to tak: rozwiązanie może być zaskakujące - móił nam działacz. 

- Tych nazwisk jest zdecydowanie więcej. Padało ich sporo - część na samo zastanowienie się, co w ich przypadku jest najważniejsze i jakie mogą mieć atuty. Jest czas, żebyśmy jako związek pracowali nad tym, co najlepiej zrobić. Co zrobić, żeby to zadziałało, a nie żeby wykonać zmianę dla samej zmiany. Chodzi nie tylko o to, co wydarzyło się w tym roku, o wyniki kadry, ale też o przyszłość i to przede wszystkim tych młodych zawodników. Wiemy doskonale, że na tym też musimy się bardzo skupić - mówił nam za to Adam Małysz, dyrektor skoków narciarskich w PZN.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.