Drużynę FK Krasnodar czekają wielkie zmiany. Szósta ekipa ligi rosyjskiej w środę straciła trenera. Daniel Farke opuścił klub razem z całym swoim sztabem. Szkoleniowiec tłumaczył, że zadecydowały o tym względy rodzinne. - Obecna sytuacja polityczna w Rosji, a także prośby naszych dzieci, żon i całych rodzin zmusiły mnie i mój sztab do rezygnacji z pracy - oznajmił w rozmowie z Kickerem.
W sobotę okazało się, że za porozumieniem stron FC Krasnodar opuścił Viktor Claesson. - To był bardzo gorączkowy okres. Zaczęło się od tego, że odeszli trenerzy, a wszyscy zagraniczni zawodnicy też chcieli odejść. W tym momencie poczuliśmy się jak na tonącym okręcie. Krasnodar zachował się wtedy wspaniale. Władze zrozumiały, że jest to wyjątkowa sytuacja i pozwoliły nam wrócić do domu bez żadnych problemów czy kar - powiedział skrzydłowy w rozmowie ze Sportbladet.
Claesson opowiadał też o tym, jak wielką trudność sprawił powrót do Szwecji z Rosji. Wszystko przez zamkniętą przestrzeń powietrzną. - Pomógł nam klub. Załatwił nam autobus, żebyśmy mogli dojechać do Soczi. Siedmiogodzinna podróż z Krasnodaru wiodła zawiłymi drogami wzdłuż Morza Czarnego w strugach deszczu. W autobusie znajdowali się zagraniczni zawodnicy, menedżerowie, rodziny, ciężarne żony i wymiotujące dzieci. Z Soczi samolotem zorganizowanym przez klub udaliśmy się do Stambułu, a stamtąd każdy wracał do domu na własną rękę. Od momentu wyjazdu z Krasnodaru do powrotu do domu minęło półtora dnia - relacjonował 30-letni piłkarz.
57-krotny reprezentant Szwecji i uczestnik EURO 2020 nie ukrywał, jak okropne emocje odczuwał podczas ewakuacji z kraju, który postanowił napaść na Ukrainę. - Nigdy nie zapomnimy stresu związanego z wyjazdem i podróżą autobusem do Soczi. Czuliśmy się tak, jakbyśmy uciekali przed wojną, chociaż w Krasnodarze de facto jej nie było. Cieszę się, że to już koniec. Rozumiem, że nie można tego porównać do tego, co przeżywają ludzie w Ukrainie. Wszystkie moje myśli są z nimi. Nasza podróż z Rosji jest niczym, doprawdy niczym, w porównaniu z tym, co oni przeżywają - dodawał Szwed.
Wszystko wskazuje na to, że ze względu na wojnę w Ukrainie z Krasnodarem wkrótce pożegnają się kolejni zagraniczni piłkarze. Jako pierwszy przed szereg wyszedł Grzegorz Krychowiak. Polak nie dość, że rozpoczął rozmowy ws. przedwczesnego rozwiązania umowy, to na dodatek namówił na podobne działanie swoich kolegów z drużyny. Zbojkotowali oni trening, a działacze FK Kransodar ponoć dali zgodę na anulowanie kontraktów za porozumieniem stron.
"Czy jest taki szczur jak Krychowiak, który podburzy resztę?" - zapytał podczas wywiadu z rzecznikiem prasowym Spartaka Moskwa dziennikarz portalu sports.ru. Na portal kubnews.ru czytamy z kolei, że żal jest tylko prezesa Krasnodaru. "Słyszymy, że Grzegorz Krychowiak chce odejść z ligi rosyjskiej. Rozeszła się też pogłoska, że wszyscy obcokrajowcy z Krasnodaru nie chcą grać. Po ludzku żal Siergieja Galickiego, on jest prywatnym biznesmenem, nie zasłużył na to" - napisano w artykule.
Rosyjscy dziennikarze atakują nie tylko Grzegorza Krychowiaka, który uznawany jest za prowodyra całego zamieszania. "Takie podejście cudzoziemców nie ma nic wspólnego z profesjonalizmem. Pomieszali oni sport z polityką, co od dawna jest zwyczajem w zachodnim świecie" - ocenili dziennikarze portalu soccer.ru.
W piątek portal meczyki.pl poinformował o obradach FIFA Football Stakeholders Committee, podczas których omawiano zmianę przepisów transferowych. Chodziło m.in. o obcokrajowców grających w Rosji. Pomysły mają być dwa. Jeden to zezwolenie zawodnikom na rozwiązywanie kontraktów z klubami za porozumieniem stron poza okienkiem transferowym.
Druga idea jest bardziej radykalna. Chodzi o przyznanie prawa do rozwiązania kontraktów wszystkim obcokrajowcom występującym w Premier Lidze ze względu na udział kraju w konflikcie zbrojnym. Chociaż opcja ta forsowana przez FIFPro powinna znaleźć poparcie w FIFA, to budzi spore kontrowersje. Rosyjskie kluby traciłyby na tym miliony.