Feicht weszła do kabiny kontrolera sprzętu FIS tuż po skoku i długo z niej nie wychodziła. Jednak, gdy już pojawiła się w drzwiach, miała w oczach łzy, a spiker zawodów ogłaszał, że Niemka została wykluczona z wyników zawodów.
Feicht długo dyskutowała z kontrolerami i nawet wróciła do pokoju, gdzie dokonywane jest sprawdzanie sprzętu, ale w wynikach nic już się nie zmieniło. Niemka sprawiała wrażenie, jakby nie mogła uwierzyć w powód dyskwalifikacji - chodziło o nieregulaminowe buty.
Christina Feicht po skoku podczas MŚJ w Zakopanem Sport.pl
Co ciekawe, Feicht nie miała na sobie sprzętu niemieckiej firmy Rass, które zazwyczaj zakładają zawodnicy i zawodniczki tej kadry, a buty polskiego producenta - Nagaby.
To od razu wzbudziło pytanie: czy to te same buty Nagaby, które pod koniec stycznia zostały zakazane przez FIS po kontroli sprzętu Miki Jukkary w PŚ mężczyzn w Willingen? Polacy nie mogli użyć ich podczas igrzysk olimpijskich w Pekinie, a teraz według fińskiego kontrolera mieli je mieć także podczas konkursu PŚ w Lahti.
- To na pewno nie model, który nazywamy "Ferrari". Nie sprzedaliśmy go zagranicznym kadrom, choć oczywiście jest ogólnodostępny - mówi Sport.pl producent butów, Ewa Nagaba. - Musiałoby dojść do dziwnej sytuacji, w której to polska kadra będąca w posiadaniu nowego sprzętu sprzedała buty niemieckim skoczkiniom. Podejrzewam, że przyczyna dyskwalifikacji jest jednak inna. Wcale nie musi chodzić o nasz model uważany przez FIS za nieprzepisowy. To mogły być stare buty, które zużyły się i stały niewymiarowe. Takie egzemplarze niemiecka kadra faktycznie mogła kupić - zdradza.
O dyskwalifikację Feicht zapytaliśmy też kontrolerkę sprzętu podczas zawodów, Renatę Nadarkiewicz. - Były za duże - odpowiedziała i potwierdziła, że przyczyną wykluczenia z wyników raczej nie był nowy model butów Nagaby. Mistrzynią świata juniorek została Słowenka Nika Prevc, która wyprzedziła rodaczkę Taję Bodlaj i Alexandrę Loutitt z Kanady.