Niecodzienna sytuacja na skoczni w Lillehammer. Komunikat zaskoczył wszystkich

Piotr Majchrzak
W Lillehammer doszło do niecodziennej sytuacji. W II serii FIS ogłosił niespodziewaną przerwę techniczną, a potem nastąpiła walka z czasem. Drużynowo Polacy zaliczyli najlepszy konkurs w sezonie, ale do zachwytów daleko.

Pierwsza seria konkursu w Lillehammer była niezwykle udana dla biało-czerwonych. Pierwszy raz w tym sezonie do drugiej serii wprowadziliśmy czterech skoczków. Kamil Stoch był siódmy, Piotr Żyła ósmy, Dawid Kubacki 17, a Paweł Wąsek 20. W drugiej serii liczyliśmy na poprawę tych wyników, ale zamiast skoków nagle mieliśmy niespodziewane zatrzymanie rywalizacji. 

Zobacz wideo "Mamy teraz taki sezon, jak w 2014/2015"

Finałowa seria wystartowała o godzinie 17:06 i po kilku dalekich skoków na ekranach telewizorów pojawiła się informacja o niespodziewanym zatrzymaniu rywalizacji. Powodem nie był jednak wiatr ani inne kwestie pogodowe, co zdziwiło wszystkich. Obecni na skocznie reporterzy Eurosportu i Skijuming.pl Kacper Merk i Dominik Formela poinformowali, że powodem przerwy jest częściowy brak prądu na skoczni.

Walka z czasem w Lillehammer 

Przerwa potrwała około ośmiu minut, ale potem organizatorzy wrócili do rywalizacji. Prąd jednak nadal nie wszędzie działał. Na skoczni nastąpiła za to wielka walka z czasem, bo organizatorzy mieli około 20 minut na przeprowadzenie zawodów. Nie działały bandy reklamowe, a transmisja telewizyjna była prowadzona nie ze wszystkich dostępnych kamer. Nie można było również zapalić reflektorów na skoczni.

Dostaliśmy informacje, że zawody musiały zakończyć się do około godziny 17:45, bo wtedy na skoczni zrobiłoby się już zbyt ciemno, by kamery mogły pokazywać odpowiedni obraz. FIS postanowił więc mocno przyśpieszyć i zawodnicy miedzy 20. a 10. miejscem startowali nie co 60, a co 45 sekund. Około 17:30 prąd jednak wrócił, dlatego tempo rozgrywania konkursu wróciło do normalnego. Organizatorzy pozwolili sobie nawet na pokazanie zapowiedzi przed najlepszą dziesiątką pierwszej serii. Najbardziej nieszczęśliwi z tego faktu mogą być więc sponsorzy, którzy nie mieli odpowiednio długiej ekspozycji reklamowej. 

Najlepszy konkurs w sezonie... Ale od "jest super" daleko

Niestety, w drugiej serii biało-czerwoni nie poprawili wyników. Paweł Wąsek po skoku na 132 m ostatecznie spadł na 23. miejsce. Niewielki awans zaliczył Dawid Kubacki, który poleciał 135 m, który zajął 15. miejsce. Status quo utrzymał Piotr Żyła, który skoczył 137 metrów i zakończył rywalizację na ósmym miejscu.

Niezadowolony może być Kamil Stoch, który poleciał tylko 133,5 metra. Widać było, że w locie brakuje mu prędkości i ostatecznie Kamil skończył rywalizację na 10. miejscu. Pierwszy raz w sezonie mieliśmy dwóch Polaków w pierwszej dziesiątce. I pierwszy raz mieliśmy także czterech Polaków w drugiej serii, ale trudno mówić, że to dobry rezultat, bo do podium straciliśmy dużo. Regularnie po 5-6 metrów na skok. 

Najlepszy w Lillehammer okazał się Stefan Kraft, który wygrał drugi konkurs w tym sezonie. Austriak jest też nowym liderem turnieju Raw Air. Drugie miejsce zajął Karl Geiger, a trzeci był Ryoyu Kobayashi. Najlepszym z Polaków w Turnieju Raw Air jest 8. Piotr Żyła, który traci do pierwszego miejsca 33,8 pkt. Dziewiąty jest Kamil Stoch - 34,3 pkt straty do Krafta. 

Więcej o:
Copyright © Agora SA