W sobotę dziennikarze Sport.pl poinformowali o prowokacyjnym geście Jewgienija Klimowa, który pokazał do kamery flagę Rosji podczas zawodów Pucharu Świata w skokach narciarskich. Nie byłoby w tym nic szczególnego, gdyby nie fakt, że Jewgienij Klimow machając do kamery podczas piątkowych kwalifikacji, flagi na rękawiczce nie miał. Dzień później pojawiły się flagi i godło. "Trudno nie dostrzec w tym politycznej prowokacji" - sugerował w swoim tekście Jakub Balcerski.
Wiele na temat zachowania Klimowa zdradził Adam Małysz w rozmowie z WP SportoweFakty. - Swego czasu Klimow był wykluczony ze swojego zespołu. Dopiero na wniosek Putina i władz rosyjskich wrócił do Pucharu Świata. To wiele mówi - podkreślił dyrektor Polskiego Związku Narciarskiego.
FIS nie wykluczyłby Rosjan z zawodów do końca sezonu, gdyby nie twarde stanowisko PZN i Ministerstwa Sportu w Polsce. Polacy byli gotowi odwołać mistrzostwa świata juniorów, które odbywają się w Zakopanem. - Oni są rozdrażnieni całą sytuacją. Było dużo nacisków i nie tylko z naszej strony. Norwegowie też mocno działali w tej kwestii. Sygnał dla FIS był jasny - jeżeli Rosjanie i Białorusini będą mogli startować, zawody się nie odbędą - podkreślił Małysz.
Małysz podkreśla jednak, że nie wszyscy Rosjanie zachowują się w taki sam sposób jak Klimow, jednak w tym wypadku trzeba było ich bezwzględnie wykluczyć ze startów m.in. w Pucharze Świata. - Niestety, spora część Rosjan wspiera Putina. Także w sporcie. A w takim wypadku, jako środowisko sportowe, nie możemy reagować inaczej niż sprzeciwem wobec startu w jednych zawodach z Rosjanami. To musi być wyraźny sygnał, również dla samego Putina, że świat sportu nie jest po jego stronie - dodał dyrektor PZN.
Małysz nie szczędził także słów pod adresem Putina, którego według WP SportoweFakty nazwał "chorym człowiekiem". - Coś mu się musiało stać, bo atak na Ukrainę jest czymś wręcz niewiarygodnym. Trudno o tym nie myśleć na co dzień. Trudno nawet spokojnie spać. Wszystkie media podają najnowsze informacje o tym, co się dzieje na Ukrainie. Cieszę się, że Polacy są narodem, który od razu wziął się za pomoc Ukraińcom. Nie zostawiamy ich samych sobie - powiedział dyrektor PZN.
- A jeśli chodzi o przyszłość? Oczywiście, że boję się tego, co może się stać. Powtarzam, to jest chory człowiek, który grozi całemu światu. Nigdy nie wiadomo, co przyjdzie mu do głowy i jakie będą tego konsekwencje - zakończył Małysz.