Doleżal skreślił polskiego skoczka. A Kamil Stoch pokazał klasę. Stary lis

Jakub Balcerski
Mamy niespodziankę, jeśli chodzi o wybór polskiej kadry na konkurs na skoczni normalnej, mamy też powody do optymizmu. "Stary lis" Kamil Stoch pokazał, że myśli o ataku na czołowe pozycje, a Dawid Kubacki i Piotr Żyła chcieliby trafić - w próg i w odpowiednie nastawienie. Co wiemy o formie polskich skoczków przed sobotnimi kwalifikacjami w Pekinie?

Za nami sześć serii treningowych przed rywalizacją na normalnej skoczni w ramach igrzysk w Pekinie. Czterech polskich skoczków patrzy na nią ze spokojem i nadziejami. Jeden już ze świadomością, że to mogą być dla niego przegrane igrzyska. 

Zobacz wideo Horngacher rozpętał prawdziwą wojnę tuż przed IO. "Perfidne zbliżenia"

Wąsek przegrał rywalizację z Hulą. To on będzie skakał na normalnym obiekcie

Chodzi o Pawła Wąska. 22-latek ma najlepszy sezon w karierze - na stałe wszedł do polskiej kadry w Pucharze Świata, oddał kilka skoków nawet na miarę światowej czołówki, w Engelbergu był na 19. miejscu - jego drugiej najlepszym w karierze w PŚ. Wydawało się, że w Pekinie będzie pewniakiem: do konkursów indywidualnych, ale też do skakania w drużynie. Piąty zawodnik miał po prostu wywierać na nim presję i podtrzymywać rywalizację w zespole. 

Tymczasem Wąsek przegrał walkę ze Stefanem Hulą, który do kadry olimpijskiej załapał się w ostatniej chwili - dzięki dobrej dyspozycji w Pucharze Kontynentalnym i punktom zdobytym po 27. miejscu w Zakopanem. Wtedy Wąsek skończył zawody o pięć miejsc wyżej niż Hula. W Zhangjiakou był już jednak gorszy w czterech z sześciu serii treningowych. I to dość spora niespodzianka.

Wąsek był nieswój. Przeszkodziła zmiana butów i jet lag

Lepiej szło mu pod koniec treningów - ze stanu 4:0 dla Huli zrobiło się 4:2. Ale widać, że Wąsek nadal nie wskoczył na swój optymalny poziom. Od jakiegoś czasu jest trochę nieswój. Tydzień temu, w piątkowym prologu zawodów Pucharu Świata w Willingen, poszło mu świetnie - był dziewiąty po skoku na 140,5 metra. W obu konkursach nie był już jednak w stanie wejść do drugiej serii. Widać było problemy z techniką, z czym nie mógł sobie poradzić także przez trudne warunki.

Wąsek był też jednym z zawodników, w których najbardziej uderzyło zabronienie Polakom korzystania z ulepszonych butów firmy Nagaba. Nie chodzi nawet o to, ile mogły mu dawać, co o wybicie z rytmu. Każdy element sprzętu wydawał się być na swoim miejscu, tymczasem gdy butów zabroniono, Polacy dostali pary, które musieli "rozskakać". Na to zwykle potrzeba kilku skoków, a tych - w związku z odwoływanymi seriami w Willingen - było jak na lekarstwo.

Wąsek butów nie "rozskakał" i skoki w Niemczech po prostu psuł. A w Chinach dokuczać zaczął mu tzw. jet lag. Skoczek nie spał podczas długiej podróży do Pekinu, pierwszej nocy na miejscu obudził się już o czwartej nad ranem. Pojawił się wówczas w transmisji z wyścigu simracingowego Andrzeja Stękały na platformie Twitch i opowiadał o swoim samopoczuciu.

Wielki sukces Huli. "Stefan to sobie wywalczył"

Rywalizacja Wąska i Huli na obiektach w Zhagjiakou była też o tyle symboliczna, że to przecież koledzy z jednego pokoju. A może bardziej dwóch połączonych sypialni, bo wioska olimpijska oferuje dość spore przestrzenie dla zawodników. Obaj mieli też złote kaski, ale tym razem swoją kolejną olimpijską szansę wykorzystał Hula. Drugi raz z rzędu zaskakująco, bo w Pjongczangu skakał przecież w miejscu świetnego w trakcie sezonu Pucharu Świata, a mającego ogromne problemy w Korei Piotra Żyły. To dla 35-latka wielki sukces. Udowodnił, jak ważna w sporcie jest cierpliwość i dążenie do swoich celów. 

Co zadecydowało o takim wyborze trenera Michala Doleżala? - Te dwa ostatnie skoki Pawła były lepsze, w tym piątym było naprawdę nieźle, ale to za mało. Stefan był lepszy i stąd taki wybór - ocenił Czech w rozmowie dla Eurosportu. - Stefan to sobie wywalczył, ale dla Pawła igrzyska się nie kończą. Będzie miał swoją szansę na dużej skoczni - zapewnił szkoleniowiec. To jednak zależy od dyspozycji Wąska za kilka dni.

Klasa starego lisa Kamila Stocha. Polacy mają powody do zdawkowego optymizmu

Co z pozostałymi Polakami? Klasę pokazuje Kamil Stoch. Rywalizację w piątek zakończył na jednej serii treningowej. Ale za to jakiej! Wygranej po skoku na 100 metrów, czyli dokładnie na granicy, którą Polak osiągał w każdym treningowym skoku w Chinach. 

Czy to od razu stawia go w roli faworyta do medalu na normalnej skoczni? Jeśli brać pod uwagę tylko wyniki treningów, to stałe miejsce w dwudziestce i dwa miejsca w najlepszej trójce wskazują, że nie powinno się go lekceważyć. Widać, że Stoch wypoczął i jest gotowy powalczyć w Chinach o najwyższe cele. Motywacji nigdy mu nie zabraknie. Jest zresztą członkiem grupy "starych lisów", które przypuszczają atak na czołowe pozycje od początku igrzysk. Poza nim pozytywnie swoimi próbami zaskakują przecież chociażby Peter Prevc ze Słowenii i Austriak Stefan Kraft. Doświadczeni zawodnicy, którzy są w stanie wyczuć daną skocznię, nawet jeśli wcześniej ani razu na niej nie skakali.

Na normalnej skoczni wystartują jeszcze Dawid Kubacki i Piotr Żyła. W przypadku tego pierwszego pojawiają się jeszcze problemy z wyczuciem momentu wybicia na progu - raz uda mu się trafić, a czasem nie trafi, opadną mu narty i spadnie na 76. metr, jak w pierwszym z piątkowych treningów. To martwi, ale Kubacki pozostaje pewny siebie, co podkreślał w rozmowie dla Eurosportu.

Piotr Żyła? Jego siódme miejsce i 100 metrów w piątej serii treningów wskazały, że wszystko idzie w dobrym kierunku. I że mistrz świata z normalnej skoczni w Oberstdorfie - jeśli tylko w sobotę i niedzielę będzie miał dobre dni - może zaskoczyć. W przypadku Żyły głowa i to, czy będzie w stanie myśleć tylko o skokach, grają przecież kluczową rolę.

Generalnie, w tym ciężkim, bardzo nieudanym póki co sezonie polskich skoczków, po treningach w Zhangjiakou mamy powody do optymizmu. Weryfikacją będzie jednak rywalizacja w kwalifikacjach - to one mają dać potwierdzenie dobrej formy kadry Michala Doleżala. Kwalifikacje do konkursu indywidualnego w Zhangjiakou zaplanowano na 7:20 czasu polskiego w sobotę. Relacja na żywo na Sport.pl i w aplikacji mobilnej Sport.pl LIVE.

Więcej o: