Kamila Karpiel w 2019 roku doznała poważnej kontuzji kolana. Przeszła rekonstrukcję więzadła krzyżowego. W poprzedniej edycji Pucharu Świata zdobyła tylko punkt, a w lipcu ubiegłego roku zabrakło jej w składzie reprezentacji Polski na pierwsze w historii Letnie Grand Prix w Wiśle. W tym czasie Karpiel rywalizowała w zawodach z cyklu FIS Cup i Letniego Pucharu Kontynentalnego. W październiku Karpiel została letnią mistrzynią Polski.
Potem Karpiel miała krótką przerwę w startach. Nie wystąpiła m.in. w przedświątecznym konkursie Pucharu Świata w Ramsau. - Kamila trenuje z Marcinem Bachledą (asystentem Łukasza Kruczka - przyp.) w Zakopanem wykorzystując gotowe obiekty. Zobaczymy już niebawem, jak bardzo to pomogło, bo dawka spokojnego treningu już powinna przynieść widoczną zmianę - mówił wtedy o niej Łukasz Kruczek, trener żeńskiej kadry w skokach w rozmowie z Jakubem Balcerskim, dziennikarzem sport.pl.
Kamila Karpiel nie znalazła się w kadrze reprezentacji Polski na Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Pekinie. Teraz zamieściła smutny wpis, podsumowujący wydarzenia z ostatnich trzech lat. Opowiada jaki koszmar przeżywała w tym okresie.
- Ciężko opisać jak się czułam, co się stało, że jestem w tym miejscu, a nie w innym... Po Mistrzostwach Świata w Seefeld myślałam, że będzie lepiej, łatwiej, bardziej profesjonalnie, że nareszcie ktoś nam pomoże w drodze do igrzysk. Myślałam, że w nas uwierzą. Niestety poszło to w zupełnie innym kierunku. Te trzy lata odbiły się przede wszystkim na mojej psychice. Rozważania nad końcem ze skokami dręczyły i dręczą mnie dalej, z tym że nienawidzę się poddawać. Mam do udowodnienia sobie jeszcze kilka spraw. Mam kilka postanowień, które będę realizować dla siebie, bo zdałam sobie sprawę, że te 3 lata poświęciłam na to, by się przejmować tym, co ode mnie oczekują, to zżarło mnie od środka. Nigdy nie czułam takiego wypalenia jak na Pucharze Świata w Lillehammer, gdzie na dużej skoczni było mi po prostu wstyd skakać - napisała m.in. Karpiel.