Znamy szczegóły dotyczące butów Polaków. To one rozsierdziły Niemców

Jakub Balcerski
- To zauważalna zmiana, ale nie kosmiczna - mówi nam o nowym rozwiązaniu zastosowanym w butach polskich skoczków właścicielka produkującej je firmy, Ewa Nagaba. Jednak po sobotnim konkursie w Willingen kontroler FIS Mika Jukkara zdyskwalifikował dwóch startujących w nich skoczków i zabronił korzystania z nowego rozwiązania. Polskiej firmie trudno zrozumieć taką decyzję.

Piotr Żyła i Stefan Hula zostali zdyskwalifikowani za nieregulaminowe buty po sobotnim konkursie indywidualnym w Willingen. Okazało się, że Polaków usunięto z wyników zawodów nie po zwykłej kontroli sprzętowej podczas konkursu lub tuż po nim, a proteście złożonym już po zakończeniu jedynej rozegranej serii. 

Zobacz wideo Przełom w skokach Polaków tuż przed igrzyskami? Jest wyraźna zmiana

Niemiecki sztab zgłosił oficjalny protest do FIS. Protest, który dotyczył nowego modelu butów u polskich skoczków. Według kontrolera na zawodach PŚ w skokach Fina Miki Jukkary chodziło o grubość jego tylnej ściany. Zgodnie z informacjami Sport.pl miała być o 1-2 mm zbyt wąska. Jukkara w rozmowie z naszym portalem stwierdził, że różnica względem zasad była jednak większa.

Kontroler FIS wskazał winnego dyskwalifikacji Polaków. Producent butów wyjaśnia

Kontroler wskazał też, kto jego zdaniem jest winny sprawie dyskwalifikacji polskich skoczków. - Nowy model butów zawsze powinien być zgłoszony do FIS. Wszystko poza naprawdę małymi zmianami. Tutaj mieliśmy do czynienia z czymś większym. Firma powinna zaprezentować ten model, zanim pozwoli na korzystanie z niego zespołowi i zawodnikom. To odpowiednia procedura - przekonywał dla Sport.pl Mika Jukkara. I potwierdził, że rozwiązanie wykorzystywane przez Polaków zostało zabronione. To oznacza, że nie będzie mogło zostać wykorzystane przed i podczas igrzysk w Pekinie.

O reakcję w tej sprawie pytamy producenta polskich butów, firmę Nagaba. - Śledzę tę sprawę i jestem w kontakcie z polskim sztabem. Czekamy na rozwój wypadków - zapewnia nas Nagaba. - Buty, w których skaczą nasi skoczkowie to jest rzeczywiście coś nowego, ale to coś, nad czym pracujemy nie od miesiąca, a już od dawna. Czy one są bardzo innowacyjne? Cóż, najwidoczniej działają, skoro wywołały tak wielkie zamieszanie. Widzimy, że nie wszystkim się to podoba. A w odczuciu naszym i sztabu one są wyjątkowe - ocenia.

Czego dotyczą zmiany w butach Polaków? "Kształt jest inny"

Jak Nagaba odpowiada na stanowisko FIS-u? - Trochę trudno nam zrozumieć ich stronę. Do tej pory nikt nie wiedział, że trzeba tego typu rzeczy zgłaszać do federacji. Wiemy przede wszystkim, że te buty były i są bezpieczne. Były testowane przez naszą kadrę wiele razy. To dla nas najważniejsze. Natomiast wszystkie najważniejsze elementy tego buty spełniają kryteria i zasady FIS. Nie było z nimi żadnych problemów przy projekcie, czy produkcji - zdradza. 

- Ten model nie odbiega w żaden sposób od konstrukcji zwykłych butów - dodaje Ewa Nagaba. Co zatem wyróżnia nowy model? Podobno kilka szczegółów, ale jeden najbardziej. - Kształt tylnej ścianki tego buta jest jednak najwyraźniej na tyle inny, że wywołał spore zamieszanie. Nie chcę mówić za dużo o projekcie. To zauważalna zmiana, ale nie żadna kosmiczna. Chodzi o szczegóły, ale najwyraźniej są istotne, skoro przynoszą efekty, a u innych wywołują tak duże poruszenie - przyznaje. 

"Nikt nie chciał diametralnej zmiany przepisów. O takich mieliśmy myśleć po igrzyskach"

Co ciekawe, według Nagaby, gdy Polacy zmieniali buty z niemieckiej firmy Rass na te produkcji jej firmy, FIS nie wymagał dodatkowych kontroli. A przecież była to zmiana nie modelu, a nawet samego producenta butów. - Wtedy nie było takiego wymogu. Trochę zastanawia nas też to nerwowe działanie Niemców, którzy zgłosili protest, ale na razie obserwujemy sytuację. Według nas nie było to na tyle skomplikowane rozwiązanie, żeby zgłaszać to do FIS-u pod kątem możliwych problemów z tą modyfikacją. Dla nas najważniejsze było to, że ze strony zawodników po testach nie było żadnych zastrzeżeń - zaznacza. Gdyby buty zostały skonstruowane do np. innych wiązań to wtedy byłaby to dla nas duża zmiana. - zaznacza.

- Z FIS-em w sprawie butów spotkaliśmy się w Wiśle, ale tylko na ogólnym spotkaniu producentów i federacji dotyczącym sprzętu pod kątem całego sezonu i igrzysk. Co nam wtedy przekazano? Chodziło przede wszystkim o konsultacje w sprawie zmian, które mają nastąpić dopiero w kolejnych sezonach. Głównym wnioskiem było: zwiększyć bezpieczeństwo dyscypliny. Nikt nie chciał diametralnej zmiany przepisów. O takich mieliśmy myśleć po igrzyskach - opisuje Nagaba.

Według naszych informacji Polacy to nie jedyna kadra, która otwiera się na nowe rozwiązania tuż przed igrzyskami. Tak samo twierdzi producent butów polskich skoczków. - Wszyscy szukają przewagi w sprzęcie. Inni też się do nas zgłaszają, ale może nie są na tyle odważne, żeby przejść od słów do czynów. A firma Nagaba jest na nie otwarta i rozmawia z innymi sztabami. To już bodajże dziesięć nacji, z którymi byliśmy w kontakcie. Praca w przypadku każdej z nich jest bardziej lub mniej zaawansowana. Szukają nowinek i też chcieliby znaleźć przewagę w butach. A Polacy pod tym względem są bardzo do przodu, porównując z innymi sztabami. Mają też mnóstwo świetnych pomysłów na przyszłość - podsumowuje Ewa Nagaba.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.