Piątek w Willingen był prawdopodobnie najbardziej radosnym dniem całej dotychczasowej części sezonu Pucharu Świata dla Polaków. Dalekie skoki w treningach kadra Michala Doleżala przełożyła na świetne pozycje w prologu, który wygrał Kamil Stoch.
Skoczek z Zębu uzyskał aż 146 metrów, ale poza nim w najlepszej dziesiątce byli jeszcze czwarty Piotr Żyła (143 metry), siódmy Dawid Kubacki (140,5 metra) i dziewiąty Paweł Wąsek (140,5 metra). Nieco słabiej spisał się tylko Stefan Hula (124,5 metra), który skończył prolog na 28. miejscu.
Pierwszy trener Adama Małysza i Piotra Żyły, Jan Szturc w rozmowie dla Sport.pl nie ukrywał wielkiej radości po takich wynikach Polaków. - Tego się trzymajmy, oby do igrzysk. Takie wyniki to możliwość sporego oddechu nie tylko dla zawodników, ale też całego sztabu. Wiadomo, że to niby tylko skoki treningowe, ale spore zmiany u praktycznie każdego polskiego skoczka bardzo cieszą. Coraz bardziej widać postęp - wskazuje.
To jakie zmiany? - Dziś świetnie wyglądał przede wszystkim Kamil Stoch. Pozycja dojazdowa była bardzo aktywna, dużo łatwiej wstawał na progu - tłumaczy Szturc. - U Piotrka Żyły pozycja, ale też samo odbicie, gdzie bardzo się pilnował. Dawid Kubacki też pozmieniał trochę w pozycji, ona była inna, od tych które widziałem wcześniej. Widać, że zaczyna mieć o wiele lepsze czucie, to wreszcie działa. Wszyscy nasi skoczkowie poza Stefanem Hulą, który kieruje swoje odbicie za bardzo do góry, mieli bardzo aktywną pozycję dojazdową. Paweł Wąsek też pokazał się ze świetnej strony. Dzięki innemu ułożeniu na najeździe łatwiej złapał kierunek odbicia w swoim skoku, trochę powietrza i odleciało - opisuje szkoleniowiec.
Szturc był zaskoczony tak dużą zmianą w skokach całej polskiej kadry. - Długo nie mogliśmy naszych czołowych zawodników oglądać w zawodach Pucharu Świata, przez zakażenia koronawirusem, czy w przypadku Kamila przez kontuzję. Wiedzieliśmy, że wrócili i trenują, ale w głowie pozostawały te słabsze skoki oddawane wcześniej. Patrzę dzisiaj i widzę: inny Kamil, inny Piotrek, Dawid. Paweł także, wszyscy w pozycji dojazdowej. To są szczegóły, które nie wszyscy są w stanie dojrzeć, a wpływają na skok. To czucie aktywnej pozycji jest często kluczem do dobrych prób - ocenia Jan Szturc.
A my przypominamy, co trener mówił choćby na początku miesiąca, gdy Polacy skakali w Bischofshofen. - Patrzę tylko w telewizor, nie ma mnie na skoczni, ale czy pokażą z tyłu, czy z boku, widać to wyraźnie. Dawid ma zbyt wysoką pozycję, jedzie za mało aktywny. W nogach na pewno ma moc, ale nie wykorzystuje jej, bo przez to, że jedzie zbyt wysoko - zauważył Szturc. Wcześniej mówił też o błędach Stocha, czy Żyły. I miał rację. - To ma przełożenie na prędkość, odbicie i jego kierunek. Może sztab spojrzał na skoki chłopaków z czasów największych sukcesów, zaczerpnął trochę inspiracji, podejrzał to i teraz spróbował wdrożyć do tego, co prezentują. W Zakopanem musieli nad tym pracować. To widać i miło było patrzeć na te skoki - opisuje trener.
Jak tak dobre wyniki mogę przełożyć się na dalszą dyspozycję Polaków? - To tworzy power na następne dni. Na konkursy, bo choć w piątek był tylko prolog i konkurs drużyn mieszanych, to jeśli utrzymają to, co robili dobrze obecnie, to będą w stanie dobrze prezentować się także w kolejnych seriach - mówi Szturc.
- Kamila, Dawida i Piotrka chwilę nie było na skoczni. Po tym się czuje taki głód startów, samego bycia na skoczni. I widać, że to coś zmieniło, podziałało pozytywnie, a wykonana praca dała efekty. To tylko motywuje naszych zawodników. Powinno być jeszcze lepiej - zapewnia Jan Szturc przed indywidualną częścią rywalizacji w Willingen.
W kolejnych dniach zaplanowano bowiem dwa konkursy indywidualne. W sobotę pierwsza seria zawodów rozpocznie się o godzinie 16:00, a seria próbna godzinę wcześniej. W niedzielę początek konkursu to godzina 15:15, a w prologu zawodnicy wezmą udział o 13:00. Relacja na żywo na Sport.pl i w aplikacji mobilnej Sport.pl LIVE.