17 stycznia trenerzy grup musieli przekazać PKOl-owi listę zawodników, których poszczególne związki będą wysyłać na igrzyska olimpijskie. Ewentualnych zmian można było dokonywać jeszcze do 24 stycznia. Według pierwszych informacji to miała być data graniczna, po której nie można już było zmieniać sportowców na igrzyskach. Wiele wskazuje jednak na to, że niespodziewana kontuzja czy przypadek Covida nie musi oznaczać niekompletnego składu kadry, a zawodnika będzie można wymienić. A testów nie będzie brakować, bo organizatorzy zapowiadają codziennie testy, aż do zakończenia igrzysk. Oznacza to, że rekordziści będą mogli przejść nawet około 30 testów...
- Istnieje coś takiego jak protokół "Late Athlete Replacement". Skorzystaliśmy już z tego protokołu w przypadku Zuzanny Fujak, biegaczki, której wyszedł wynik pozytywny już po terminie oficjalnych zgłoszeń, czyli po 24 stycznia. Polega to na tym, że wysyłamy do Centralnego Ośrodka Medycyny Sportowej informacje o wyniku pozytywnym, wraz z wynikiem. Główny lekarz misji olimpijskiej opisuje to jako chorobę lub np. inną kontuzję i wtedy mamy możliwość zmiany takiego zawodnika. Teoretycznie tak samo wygląda to również w Pekinie, ale to się zmienia z dnia na dzień. Do rozwiązania zostaje więc ewentualna kwestia zmiany zawodnika już na miejscu w Pekinie, ale wydaje się, że będzie to możliwe. A po prostu miejsce jednego będzie zastępowane drugim zawodnikiem - tłumaczył Jan Winkiel sekretarz generalny PZN w Kanale Sportowym.
To dość ważna informacja, szczególnie dla ekip, które jeszcze nie pojechały do Pekinu, a w których szaleje Covid. W ostatnich tygodniach niepewna sytuacja jest szczególnie w skokach narciarskich, gdzie kolejni zawodnicy dostawali pozytywne wyniki testów. Tak było m.in w Norwegii, Polsce czy w Niemczech - czyli w teoretycznie największych "skokowo" krajach.
Gdyby jednak okazało się, że np. któraś ekipa zostanie zdziesiątkowana przez COVID-19, to wcale nie musi to oznaczać braku startu np. w konkursie drużynowym. Gdyby pozytywne wyniki dopadły np. Austrię, która dysponuje niezwykle szerokim i wyrównanym składem, to jest szansa na podmienienie takich zawodników. Wtedy kraj nie musiałby odpuszczać walki o medal w drużynie. W przypadku np. Polski trudno byłoby niestety mówić o jakościowej wymianie.
Polscy skoczkowie wsiądą na pokład samolotu do Pekinu już 31 stycznia i na igrzyska olimpijskie polecą z Frankfurtu. Być może, że na pokładzie nie będzie Piotra Żyły, który nadal nie uzyskał negatywnego testu na obecność koronawirusa. I jeśli nie zrobi tego 27 stycznia, a potem negatywne nie będą też trzy kolejne testy PCR, to wyjazd Żyły na igrzyska się opóźni. Ewentualną opcją pozostaje lot 3 lutego z Polski, albo w kolejnych dniach z Frankfurtu lub Mediolanu. Niestety, jeśli Żyła nie poleci do Pekinu 3 lutego, to trudno będzie mu zdążyć na pierwszy olimpijski konkurs (3 i 4 lutego zaplanowano treningi, 5 lutego kwalifikacje, a 6 lutego olimpijski konkurs na skoczni normalnej). Nawet gdyby Żyła nie zdążył na pierwszy konkurs i tak będzie wysłany do Pekinu z misją walki w konkursach na dużej skoczni. Te zaplanowano 12 i 14 lutego.