Przestańmy porównywać wybuch Ammanna z Salt Lake City do Kamila Stocha. Tak było naprawdę

Piotr Majchrzak
Kamil Stoch wraca i wiele wskazuje, że będzie gotowy na igrzyska. Po blisko miesięcznej przerwie wielu kibiców i ekspertów z uporem maniaka porównuje sytuację Polaka do tej Simona Ammana z igrzysk w Salt Lake City. Tylko, że mało kto pamięta, jak było naprawdę. I kiedy wybuchła forma Szwajcara.

W weekend Kamil Stoch wrócił na skocznię i drugi raz w ciągu ostatnich trzech tygodni miał możliwość skakania. Takie przerwy u najlepszego polskiego skoczka właściwie się nie zdarzają. Między sezonem 2016/2017, a 2020/2021 Stoch odpuścił łącznie tylko dwa konkursy Pucharu Świata i były to zeszłoroczne zawody w Niżnym Tagile, na które nie poleciała nasza kadra A.

Zobacz wideo Rafał Kot przestrzega ws. Kamila Stocha. "Może to się srogo zemścić" [Sport.pl LIVE #5]

Kamil Stoch wraca do Pucharu Świata

Ostatni skok w Pucharze Świata Kamil Stoch oddał 3 stycznia 2022 r. w serii kwalifikacyjnej w Innsbrucku, gdzie zajął koszmarne 59. miejsce. Potem zrezygnował ze startów w TCS, by "wyczyścić głowę i zregenerować organizm". Na skocznię wrócił 10 stycznia na treningach w Zakopanem i ostatnie dwa skoki Polaka były na nich rewelacyjne. Stoch nie mógł się doczekać powrotu dwa dni później, ale na rozgrzewce skręcił kostkę, zerwał torebkę stawową i musiał pauzować kolejne dwa tygodnie.

W niedzielę 24 stycznia ponownie pojawił się jednak na rozbiegu Wielkiej Krokwi. Jak powiedział w trakcie relacji na Instagramie, powrót to dla niego "najsuperowsze uczucie". Jak się dowiedzieliśmy, jego skoki były dobre, choć nie tak błyskotliwe jak 10 stycznia. Nie ma co się dziwić, Stochowi mógł towarzyszyć lęk o stan kostki, skoczek mógł nie chcieć przeszarżować.

Stało się też jasne, że Polak powróci do Pucharu Świata na zawody w niemieckim Willingen, które czekają skoczków tuż przed wylotem do Pekinu. Mühlenkopfschanze to jedna z ulubionych skoczni Stocha. Siedem razy stawał tam na podium, dlatego wydaje się, że to idealny obiekt na powrót.

Największy mit skoków narciarskich? "Superkompensacja Ammanna"

Do tej pory tylko raz w czasie sezonu Stoch miał dłuższą przerwę. W sezonie 2014/2015 Stoch opuścił pierwsze osiem konkursów Pucharu Świata ze względu na konieczność operacji lewej kostki i narośli, która powstała na jego stopie. Tzw. kostka skoczka wykluczyła go z pierwszej części sezonu, ale Stoch wrócił na Turniej Czterech Skoczni i w tamtym sezonie jeszcze cztery razy zdołał stanąć na podium (a dwa konkursy wygrał). Teraz przerwa była tylko nieco krótsza. 

Wielu kibiców i ekspertów z uporem maniaka powtarza, że przerwa może Stochowi zrobić bardzo dobrze i wystarczy tylko popatrzeć na to, co działo się w 2002 roku tuż przed igrzyskami w Salt Lake City. Kto z nas nie zna historii o tym, jak Simon Ammann upadł w Willingen, mocno się poobijał i trafił do szpitala, a miesiąc później został okrzyknięty Harrym Potterem skoków narciarskich, sprzątając sprzed nosa dwa złote medale Adamowi Małyszowi i Svenowi Hannawaldowi? Kibice, komentatorzy i eksperci powtarzają to w koło. Uwypuklają, że właśnie ta miesięczna przerwa pozwoliła na efekt tzw. superkompensacji, czyli podwyższonej zdolności organizmu do zwiększonej wydolności. A Ammann wyskoczył zupełnie niespodziewanie i kompletnie zaskoczył świat skoków narciarskich.

Dwa złote medale na pewno były sensacją, na pewno pojawiło się zjawisko tzw. superkompensacji, ale żeby do tego doszło, skoczek musiał startować z odpowiednio wysokiego poziomu przed przerwą, aby na igrzyskach nie dać szans gwiazdom tego sportu

Ammann wcale nie zaskoczył świata na igrzyskach. Zrobił to w grudniu

Jak popatrzymy na starty Ammanna z sezonu 2001/2002, to wyniki mówią nam wszystko. W pierwszych trzynastu konkursach tamtego sezonu Szwajcar czterokrotnie stał na podium, dwukrotnie będąc na drugim miejscu i dwukrotnie zajmując trzecie miejsca, w tym podczas zawodów w Oberstdorfie, otwierających TCS. Prawdziwą sensacją Ammann stał się dużo wcześniej niż na igrzyskach olimpijskich, a znakomite skoki pokazywał już w Engelbergu. Choć w Pucharze Świata pojawiał się już od 1997 r., to zaledwie w swoim dziewiątym starcie zakończonym punktami stanął na podium. Było to w niedzielnym konkursie w Engelbergu w 2001 r. Wtedy Szwajcaria i świat na dobre usłyszał o Ammannie, a skoczek z miejsca stał się ich nadzieją olimpijską. Co tylko potwierdzały świetne skoki w Turnieju Czterech Skoczni, który Ammann zakończył przecież na rewelacyjnym, szóstym miejscu. 

Jego kolejne starty w sezonie 2001/2002, to: 30., Q, Q, Q, DNS, 7., 2., 3., 2., 3., 5., 11., 15. Ewidentnie widać więc, że Ammann znakomitą formę złapał dokładnie w okresie Turnieju Czterech Skoczni. A potem przerwa spowodowana przerażającym upadkiem tylko pomogła mu uzyskać tzw. efekt superkompensacji.  "W okresie powysiłkowej regeneracji organizm chce powrócić do swojej energetycznej równowagi, odbudowuje więc utracone zasoby. Jeśli trening był bardzo intensywny, organizm regeneruje się do poziomu ponad wartość wyjściową - gromadzi energię na zapas, spodziewając się kolejnego wymagającego wysiłku" - pisze poradnikzdrowie.pl. 

Trudno więc porównywać tę sytuację sprzed lat do obecnego przypadku Stocha, który został wycofany z Turnieju Czterech Skoczni ze względu na słabą formę. Sam Stoch w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" mówił, że to zdecydowanie różne sprawy. Oczywiście, w tym sezonie zdarzały mu się kapitalne skoki, ale zwykle jedynie w seriach treningowych. A gdy już Polak rewelacyjnie radził sobie w konkursie (trzecie miejsce w Klingnethal), to potem złapało go zapalenie zatok i trafił on na sporą obniżkę formy. 

Stoch może sięgnąć po medale, ale to nie jest casus Ammanna

Kamil Stoch to jeden z najwybitniejszych skoczków w historii i nie ulega wątpliwości, że nawet teraz stać go na sprawienie sensacji i wywalczenie krążka lub nawet krążków na igrzyskach. Ale powtarzanie historii Simona Ammana i porównywanie jej do Stocha nie ma sensu, bo poza łączącą obu skoczków miesięczną przerwą, niewiele mają oni ze sobą wiele wspólnego. Przede wszystkim dlatego, że Stoch nie był aż tak dobry i tak stabilny jak Ammann przed upadkiem. 

Więcej o:
Copyright © Agora SA