Kamil Stoch, Dawid Kubacki, Piotr Żyła, Paweł Wąsek i Stefan Hula. To piątka skoczków narciarskich, którą Michał Dolezal zabierze na igrzyska olimpijskie w Pekinie. Ten ostatni zapewnił sobie wyjazd w ostatniej chwili. Wydaje się, że rywalizował głównie z Maciejem Kotem. Starszy z nich zapunktował jednak w niedzielę i dlatego jedzie na igrzyska.
Swojej szansy nie wykorzystał zatem Kot. Szczególnie po skoku w niedzielnych kwalifikacjach wydawało się, że włączył się do walki o bilet do Chin. Razem z Piotrem Żyłą byli najlepsi spośród naszych zawodników, bo zajęli 18. miejsce. W konkursie zakopiańczyk nie powtórzył jednak tak dobrej próby i nie awansował do drugiej serii. Jeszcze przed zakończeniem zawodów czuł, że to dla niego koniec marzeń o igrzyskach.
- Myślę, że to był udany weekend dla mnie. Wynikowo niekoniecznie, bo punkty były blisko. One byłyby dla mnie wisienką na torcie. Mógłbym wtedy z ręką na sercu powiedzieć, że jestem zadowolony. Mam też świadomość, że skok w kwalifikacjach był najlepszy w ten weekend. Przypominał te, które oddawałem podczas ostatniego obozu w Planicy. Ten skok w konkursie był po prostu słabszy. Nie mam co zganiać na warunki. Cieszy jednak, że widać postęp - mówił drużynowy mistrz świata z Lahti. - Szczerze mówiąc, myślę że to jest jednak za mało na igrzyska - dodawał.
Chociaż wyjazd do Pekinu był najważniejszym celem dla Kota, to po braku powołania nie ogłosił, że zamierza kończyć karierę. - Nie jestem w stanie powiedzieć, co dalej ze mną. Mam głęboką nadzieję, że nie jest to moje pożegnanie z Zakopanem. Nie chciałbym tego - odniósł się 30-latek. Podkreślił też, że nie czuje się starym zawodnikiem. - Nie brakuje mi motywacji. Wiadomo jednak, że nie jest łatwo w takiej sytuacji, w jakiej się znalazłem. Rok bez sponsora. Można przez ten czas zacisnąć zęby i walczyć, ale jak długo? Mam też wrażenie, że nie wszystko zależy w tej kwestii ode mnie - stwierdził Maciej Kot.
Przed sezonem olimpijskim Kot niejako został odsunięty od kadry. Oficjalnie się w niej znajduje, ale na zagraniczne obozy z kadrą nie jeździł. Przygotowywał się głównie z bratem - Jakubem. To właśnie on podczas telewizyjnym studiu Eurosportu stwierdził po kwalifikacjach, że Maciej Kot nie pojedzie na igrzyska, nawet jeśli zrobić coś zjawiskowego. Trzeba przyznać, że była to dość kontrowersyjna opinia.
- Nie chcę o tym mówić. Takie rozmowy są po prostu niepotrzebne. Szczególnie dla mnie w tej sytuacji. W ostatnich dwóch tygodniach to się trochę zmieniło. Maciej Maciusiak przygarnął mnie niejako pod swoje skrzydła. To poskutkowało tym, że te skoki są lepsze. Poczułem się też dużo lepiej pod względem psychicznym, jako zawodnik, który ma pełne zaufanie trenera. Trenuję razem z grupą i to na pewno dużo dało. Do tej pory też nie miałem bardzo źle, bo miałem możliwość treningu, dostęp do sprzętu... także nie ma sensu tego tematu rozwijać - zakończył drużynowy medalista olimpijski.