Pierwszy konkurs na igrzyskach w Pekinie skoczkowie będą mieli już 6 lutego. Do Chin polecą z Frankfurtu 31 stycznia. To ten moment, gdy powinni robić ostatnie szlify formy. Ale Polacy formy wciąż muszą szukać.
W Zakopanem dopisali kibice, po piątkowej wichurze zlitowała się pogoda, ale polskiego święta skoków nie było. Może mielibyśmy inne humory, gdyby wystartowali Kamil Stoch i Dawid Kubacki. Ale Stoch w środę skręcił kostkę, a Kubacki w czwartek dostał pozytywny wynik testu na covid.
Z nimi w składzie raczej stracilibyśmy mniej niż aż 140 punktów do najlepszych Słoweńców w sobotniej drużynówce (Polska w składzie: Piotr Żyła, Stefan Hula, Jakub Wolny, Paweł Wąsek była szósta). Raczej z nimi na starcie większe byłyby szanse, że będziemy mieli kogoś w czołówce w niedzielnym konkursie indywidualnym. Ale podkreślmy - raczej" a nie "na pewno", bo zima 2021/2022 nauczyła nas już, że po kilku latach tłustych przyszedł sezon tak chudy, że pewni nie możemy być niczego.
Stoch, Kubacki i Żyła to mistrzowie. Każdy z nich miał w ostatnich tygodniach zaskakujące kryzysy formy. Ale to wciąż nasi najlepsi skoczkowie i co by się nie działo, nie możemy sobie wyobrazić olimpijskiej kadry bez nich. Paweł Wąsek, który do niedzieli wyskakał sobie tylko 13 punktów, który w Zakopanem dopiero trzeci raz tej zimy awansował do drugiej serii (zajął 22. miejsce i teraz ma w PŚ "już" 22 punkty), nagle stał się pewniakiem numer 4 do pięcioosobowego składu na Pekin. Tak, tyle wystarcza, w takim jesteśmy kryzysie.
O ostatnie miejsce w drużynie na igrzyska (skakać będzie tam czterech zawodników, jeden będzie rezerwowym. Który - okaże się na miejscu, po treningach) na Wielkiej Krokwi walczyli Wolny (na 13 startów tylko 3 razy był w drugiej serii) i Andrzej Stękała, którzy od początku sezonu męczą się w Pucharze Świata oraz Stefan Hula i Maciej Kot, którzy walczyli raczej na zapleczu, w Pucharze Kontynentalnym.
Popatrzmy na ich wyścig, porównajmy osiągnięcia:
Sprawa jest już jasna - trener tuż po konkursie trener Doleżal ogłosił, że na swoje czwarte igrzyska w życiu pojedzie najstarszy w kadrze Hula (we wrześniu skończy 36 lat).
Ale do rozwiązania została trudniejsza kwestia - jak sprawić, żeby Polacy tam nie tylko pojechali, ale powalczyli. Nie jest tajemnicą, że Adam Małysz chciał, by nasza kadra olimpijska nie pojechała w przyszłym tygodniu na Puchar Świata do Titisee-Neustadt.
Dyrektor ds. skoków w Polskim Związku Narciarskicm chciał, by w tym czasie nasi najlepsi zawodnicy uczestniczyli w obozie treningowym przed igrzyskami. Najpewniej bez Stocha, który musi jeszcze oszczędzać kontuzjowaną kostkę. W każdym razie trudno było uważać, że nasi skoczkowie dojdą do wysokiej formy startami, skoro taki scenariusz przerabiamy i z efektów nie możemy być zadowoleni.
Nieoficjalnie słyszeliśmy, że z Małyszem zgadza się już trener kadry Michal Doleżal. A do niedawna Czech utrzymywał, że lepiej startować. Decyzję o wycofaniu olimpijczyków z konkursów w Titisee-Neustadt Doleżal ogłosił bezpośrednio po niedzielnym konkursie. W TVP Sport. Za kilka dni do Niemiec pojadą ci skoczkowie, którzy nie zmieścili się w kadrze na igrzyska.