Sensacyjny faworyt do wyjazdu na igrzyska. Intrygujące słowa Doleżala

Piotr Majchrzak
Polscy skoczkowie w tym sezonie przyzwyczaili do rozczarowań. Nie inaczej było w Zakopanem, gdzie w konkursie drużynowym zajęli szóste miejsce. W tle trwa jednak walka o igrzyska olimpijskie i wydaje się, że wyłania nam się sensacyjny faworyt do zajęcia piątego - ostatniego miejsca w drużynie Doleżala. Przynajmniej patrząc na suche wyniki.

Polscy skoczkowie kolejny raz w tym sezonie rozczarowali. W Zakopanem do samego końca walczyli o szóste miejsce z reprezentacją Rosji, co samo w sobie mówi wiele. Oczywiście zabrakło Dawida Kubackiego i Kamila Stocha, ale patrząc na ich ostatnie dokonania w Pucharze Świata, to wcale nie ma pewności, że skakaliby dużo dalej. Polska do pierwszej Słowenii straciła aż 140 punktów, co oznacza, że gdyby Słoweńcy oddali tylko siedem z ośmiu skoków, to i tak pewnie by nas wyprzedzili. 

Zobacz wideo Polscy skoczkowie jeszcze wyjdą z kryzysu. Schuster podpowiada trenerom

Wąsek nadzieją na lepsze jutro

Najlepszy z biało-czerwonych, zgodnie z oczekiwaniami, był najmłodszy w drużynie Paweł Wąsek. Urodzony w 1999 roku skoczek miał niezwykle trudne zadanie: dopiero drugi raz skakał w drużynie, a w dodatku pełnił rolę lidera reprezentacji. Dał radę, bo indywidualnie zająłby 14. miejsce. Najwięcej radości mógł dać mu skok w drugiej serii, gdy poleciał 130,5 metra. 

Hula sensacyjnie prowadzi 4:1. Intrygujące słowa Doleżala

Niemal pewni wyjazdu na igrzyska olimpijskie są Kamil Stoch, Dawid Kubacki, Piotr Żyła i Paweł Wąsek. O ostatnie, piąte miejsce walczą Andrzej Stękała i Jakub Wolny. A także niespodziewanie Stefan Hula, który w Zakopanem skacze od nich zdecydowanie lepiej. Na pięć serii 35-letni skoczek był najlepszy z tej trójki aż w czterech przypadkach. I wydaje się, że wirtualnie prowadzi w walce o igrzyska. Chociaż wypowiedź Michala Doleżala w TVP jest dość zastanawiająca.

Nie cieszymy się z szóstego miejsca. Trzeba było zrobić swoje i tak było w skokach startowych. Stefan skakał dziś dobrze, dostał się do drużynówki. Zobaczymy jutro, jak to będzie wyglądało, przy wyborze będziemy musieli też brać pod uwagę inne kwestie. Będziemy decydować w niedzielę po zawodach

Sami jesteśmy ciekawi, czym mają być te "inne kwestie" związane z wyborem skoczka. Bo jeśli chodzi o fakt, że na igrzyskach będą również skoki na skoczni normalnej, to trzeba pamiętać, że są to obiekty, które z reguły nie leżą Jakubowi Wolnemu i Andrzejowi Stękale. A na takich skoczniach lepiej czuje się właśnie Hula. 

W przerwie sobotniego konkursu drużynowego w Zakopanem Adam Małysz zdradził, że wraz z prezesem PZN Apoloniuszem Tajner zastanawiali się, dlaczego w składzie Polski na konkurs znalazł się słabo skaczący od kilku tygodni Jakub Wolny. I myśleli, dlaczego trenerzy nie zaryzykowali i nie postawili na Tomasza Pilcha (oddał niezły skok w II treningu) czy na Macieja Kota, który w obu treningach w Zakopanem skakał od Wolnego lepiej. Niewiele, bo pokonał Wolnego o 2,9 pkt, ale wiele wskazuje na to, że gdyby w kadrze Doleżala decydowały tylko kwestie sportowe, to sztab postawiłby w drużynówce na Macieja Kota. Nie od dziś jednak wiadomo, że Kot nie ma łatwych relacji z trenerami i musiałby zrobić coś naprawdę niezwykłego, by znaleźć się w kadrze. 

Dyskusja dotyczyła bardzo słabego skoku Wolnego w pierwszej serii. Poleciał tylko 113 metrów i był najsłabszym zawodnikiem z trzeciej grupy. Wygrał rywalizację tylko z jednym zawodnikiem. W drugiej serii Jakub Wolny pokazał się ze zdecydowanie lepszej strony, bo poleciał 132 metry, tylko że skok tylko wyglądał na bardzo dobry. I tak w swojej grupie zajął dopiero szóste miejsce, a inni rywale w trzeciej grupie skakali dużo lepiej. 

Hula ma rachunki do wyrównania z igrzyskami

Powołanie Stefana Huli na igrzyska olimpijskie byłoby więc wielką niespodzianką, bo poza nieudanym początkiem sezonu najstarszy z naszych reprezentantów nie miał okazji na starty w Pucharze Świata. Sam jednak przyznaje, że teraz skacze zdecydowanie lepiej niż jeszcze w grudniu.

Wszyscy doskonale pamiętają historię sprzed czterech lat i Stefana Hulę, który zaliczał najlepszy sezon w karierze. Wówczas był krok od indywidualnego medalu IO. Prowadził po pierwszej serii na normalnej skoczni w Pjongczangu, ale ostatecznie skończył rywalizację na piątym miejscu. Skoczek ma więc pewne rachunki do wyrównania z igrzyskami. Choć gdyby do tego doszło, byłaby to historia na  hollywoodzki film. Skoczek jednak wciąż o tym myśli. 

- Igrzyska chodzą po głowie, to jest marzenie każdego sportowca, by jechać na igrzyska, ale żeby tam być, trzeba się dobrze prezentować. Mój sezon nie był dobry, ale teraz jest lepiej. Już na zgrupowaniu w Planicy uważam, że moje skoki były na dobrym poziomie, ale to zawody zweryfikują. Trudno nie pamiętać o Pjongczangu, jak mi cały czas przypominacie. Ale to prawda, ten konkurs na normalnej skoczni będzie ze mną do końca życia. Oczywiście udało się potem zdobyć medal w drużynie, ale medal indywidualny to jest zupełnie coś innego - mówił Stefan Hula w TVP w piątek.

Więcej o:
Copyright © Agora SA