Niespodziewany wygrany polskiego sezonu skoków. Tylko kataklizm może mu zabrać igrzyska

Piotr Majchrzak
Na tydzień przed decyzją ws. składu na igrzyska wydaje się, że trener Michal Doleżal ma już czterech pewnych skoczków. W weekend Zakopanem gra będzie toczyć się o piąte, ostatnie miejsce w składzie. Największym wygranym już jest jednak niespełna 23-letni skoczek z Ustronia.

16 stycznia Michal Doleżal wybierze zawodników, którzy pojadą na igrzyska olimpijskie do Pekinu. Wiele wskazuje na to, że w tym momencie walka toczy się już o zaledwie jedno miejsce w kadrze. Nie ulega wątpliwości, że szkoleniowiec weźmie do Pekinu Kamila Stocha, Piotra Żyłę i Dawida Kubackiego. Gra toczy się więc o dwa pozostałe miejsca. Na dwa konkursy przed decyzją - te, które w najbliższy weekend odbędą się w Zakopanem - wydaje się, że czeski szkoleniowiec ma coraz mniejszy ból głowy. 

Zobacz wideo Eisenbichler i Wąsek zdyskwalifikowani. Zamieszanie z kombinezonami na PŚ w skokach

Młody skoczek dał pozytywny sygnał

A to dlatego, że kolejny raz w tym sezonie 22-letni Paweł Wąsek pokazał, że można na niego liczyć. Polak jest niespodziewanym wygranym pierwszej części sezonu i na niespełna tydzień przed decyzją ws. igrzysk można przypuszczać, że tylko kataklizm może go pozbawić nominacji. 

Wąsek w tym sezonie radzi sobie bardzo solidnie. Gdyby nasi najlepsi skoczkowie skakali na swoim poziomie, to teraz prawdopodobnie cieszylibyśmy się z faktu, że mamy dość młodego zawodnika, który jest w stanie punktować w Pucharze Świata. Wąsek jest też zresztą jednym z najładniej skaczących i lądujących zawodników w cyklu, za co często jest doceniany przez sędziów wysokimi notami.

W niedzielnym konkursie drużynowym w Bischofshofen Wąsek oddał skoki na 127 i 130,5 metra. - Na luzie podeszliśmy do zawodów, żeby cieszyć się skokami i każdy popisał się z dobrej strony. Każdy wiedział, co ma zrobić i że musi powtórzyć dobry skok w drugiej serii. Wiadomo było, że było trudno będzie o podium. Wydaje mi się, drugi skok poszedł na "full gaz" i trochę to odbicie mi poleciało do przodu. Miałem problemy z prawą nartą, bo nie wyszła mi idealnie. Nie kontrolowałem tego technicznie, ale była energia. U mnie też pojawił się dość duży błąd w drugiej serii, ale udało się polecieć - mówił Wąsek po niedzielnych skokach. 

W tym sezonie wrażenie, które zostawiają skoki Wąska, jest jednak lepsze niż wyniki. Skoczek punktował w Klingenthal i Engelbergu, choć jeśli nie byłby zdyskwalifikowany na niemieckiej skoczni (w niedzielnym konkursie w Klingenthal), to nota też dałaby mu punkty. Z kolei na TCS w Oberstdorfie miałby niezły wynik w pierwszej serii i pewny awans, ale trafił na mocnego rywala z pary KO.

W ostatnią niedzielę w Bischofshofen Wąsek dostał jednak szansę na sprawdzenie się w konkursie drużynowym i na pewno nie zawiódł. Łącznie jego skoki dały mu indywidualnie 17. notę konkursu. Żyła miał 10., a Kubacki 12. notę. Z kolei Andrzej Stękała - 22. Wąsek daje też pewność, że jeśli dostanie wiatr pod narty, to będzie umiał go wykorzystać. 

Walka tylko o jedno miejsce na IO?

Wąsek zatem kolejny raz w tym sezonie dał sygnał Doleżalowi i można śmiało powiedzieć, ze brak jego powołania na igrzyska byłby sensacją. Ba, po konkursie w Bischofshofen Doleżal dostał również odpowiedź na ewentualne pytanie, czy Wąsek wytrzyma presję konkursu drużynowego, a to ważne w kontekście igrzysk. 22-latek skakał nieźle, więc wysłał więc mocny sygnał, że jest gotowy. Bo nawet 17. nota tego teoretycznie najsłabszego w drużynie pozwala myśleć o walce o medale.

W tym momencie wydaje się, że walka w naszej kadrze toczy się jedynie o piąte, ostatnie miejsce w kadrze na igrzyska. Na ten moment najbliżej wyjazdu jest chyba Stękała, który w poprzednim sezonie radził sobie znakomicie, ale ten sezon - podobnie jak cała kadra - ma dużo słabszy. Stękała w Bischofshofen radził sobie jednak lepiej m.in od Jakuba Wolnego, ale w Zakopanem rywalizować będzie cała, dwunastoosobowa kadra. I dopiero po tych skokach Doleżal będzie miał klarowny przegląd swoich wojsk.  

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.