Mika Jukkara zaprosił Pawła Wąska na kontrolę jako wybranego losowo zawodnika podczas pierwszej serii konkursu w Bischofshofen. Polak i tak nie awansowałby do drugiej serii, ale został wybrany przez kontrolera FIS już wcześniej i pojawił się w pomieszczeniu, gdzie zmierzono jego kombinezon na wysokości pasa.
I niestety, Jukkara był zmuszony zdyskwalifikować Polaka, bo jego strój nie był regulaminowy. - Dopuszczalna granica została przekroczona o dokładnie 3,5 centymetra w okolicy 20 centymetrów poniżej paska - odczytuje Jukkara ze swoich notatek z sobotniego konkursu.
Tyle samo zapisał przy Markusie Eisenbichlerze. - Tam było około 3,5, może 4 centymetrów - wskazuje Fin. - Kombinezon Pawła był mierzony trzy razy. Najpierw w zwykłej kontroli, a później "na płasko". Ten pomiar jeszcze powtórzyłem. Za każdym razem wychodziło, że jest o te 3,5 centymetra poza limitem. Co więcej, zmierzyłem go jeszcze przy brzuchu. Tam limit był przekroczony o centymetr. To można jeszcze przeżyć, mieści się w regulacjach. Ale sam byłem zaskoczony, że niżej było aż o tyle za dużo - zaznacza kontroler FIS na zawodach Pucharu Świata.
We wtorek wieczorem w tekście na portalu "sport.onet.pl" pojawiła się jednak informacja, że Jukkara miał popełnić błąd przy zdyskwalifikowaniu Wąska. "Nam udało się dowiedzieć, że Jukkara przyznał się do błędu w pomiarze. Rzeczywiście pierwotnie wyszedł mu większy obwód w pasie Polaka o dwa centymetry, ale kiedy udał się do niego jeden z naszych trenerów, okazało się, że różnica wynosiła dwa milimetry. Fin miał przeprosić Polaków za zaistniałą sytuację" - czytamy w tekście opublikowanym w sobotę.
- Słucham? - reaguje na nasze pytanie o sprawę Jukkara. - To niedorzeczne. Nic takiego nie miało miejsca, to nieprawda! I informacje, które nigdy nie powinny się pojawić. To, co powiedziałem wcześniej to właściwe dane. Chciałbym to wyraźnie zaznaczyć. Jeśli to informacje z polskiego sztabu, to ktoś posunął się o krok za daleko - wskazuje Fin.
Ale nam udało się dowiedzieć, że z polskiego sztabu, lub okolic Polskiego Związku Narciarskiego nikt nic o takim przekazie nie wie. Dostaliśmy tylko informację, że kombinezon Wąska został zmierzony jeszcze raz w hotelu. - Był w porządku, zgodny z zasadami - słyszymy. To dziwne, choć możliwe - pomiary w hotelu i na skoczni są wykonywane w innych warunkach i choć teoretycznie nie powinny, to mogą dawać różne rezultaty.
Możliwe, że Paweł Wąsek w niedzielę zostanie ponownie zaproszony na kontrolę kombinezonu na skoczni w Bischofshofen. Mika Jukkara w dłuższej rozmowie z niedzielnego poranka przekazał nam, że zawodnicy zdyskwalifikowani w jednym konkursie powinni zostać sprawdzeni w ciągu dwóch kolejnych, żeby ocenić, czy dalej nie ma u nich podobnego problemu, który spowodował wykluczenie.
Wąsek wystartuje w konkursie drużynowym w polskim zespole jako zawodnik trzeciej grupy. W pierwszej Michal Doleżal wystawił Piotra Żyłę, w drugiej Andrzeja Stękałę, a w ostatniej, czwartej, Dawida Kubackiego. Pierwsza seria konkursowa rozpocznie się o godzinie 16:00. Relacja na żywo na Sport.pl i w aplikacji mobilnej Sport.pl LIVE.