Kolejna katastrofa polskich skoczków. Wynik Żyły niewiele zmienia. "No, nie jest wesoło"

Jakub Balcerski
Siódme miejsce Piotra Żyły w Bischofshofen cieszy, ale w sobotę było tylko zasłoną kolejnego fatalnego występu polskich skoczków. Traktują zawody w Austrii treningowo, ale nawet patrząc na pojedyncze skoki, trudno doszukiwać się w nich wielu pozytywów. Znacznie wyraźniej widać zwieszone głowy mijające strefę dla dziennikarzy.

W Bischofshofen w sobotnim konkursie punktowali Piotr Żyła i Dawid Kubacki. I o ile o nich w przypadku wyników i pojedynczych skoków można mówić dość pozytywnie, tak wyniki reszty reprezentantów Polski to znów był po prostu smutny i przykry widok. 

Zobacz wideo Polscy skoczkowie odzyskają formę w miesiąc? "Wychodzili już z kryzysów"

Miks złości i smutku u Stękały, zrozumiała odmowa Wąska i męki Wolnego. Tak Polacy zareagowali na kolejny słaby występ

36. miejsce Andrzeja Stękały, 48. Jakuba Wolnego i dyskwalifikacja Pawła Wąska musiały rozczarować także samych zawodników. Wąsek odmówił nam rozmowy, Stękała przechodził z miksem złości i smutku na twarzy, a Wolny, choć zawiedziony, to chwilę mówił o swojej trudnej relacji ze skocznią w Bischofshofen.

- Próbowaliśmy dostosować coś w pozycji najazdowej, bo nie mogę się tutaj przystosować do tego, jak dojeżdżam do progu. On jest płaski, zawsze miałem tutaj problemy. Chcieliśmy ze sztabem spróbować czegoś innego i gdybym nie spóźnił tak bardzo tego skoku to być może lepiej by to funkcjonowało - mówił nam Jakub Wolny.

- No, wynikowo nie jest wesoło. Wiem, że nie jestem teraz w jakiejś top formie i nie chcę się tu jakoś usprawiedliwiać, ale nie ułatwiało mi to życia, że nie lubię skakać w Bischofshofen - wskazał Wolny. - Kuba się męczył, zawsze na tej skoczni ma problemy. Zaryzykowaliśmy, spróbowaliśmy czegoś nowego, żeby coś zmienić, ale nie wyszło - dodał trener Michal Doleżal. 

Doleżal zawiedziony. W niedzielę ma przedstawić swój plan

Czeski trener też był zawiedziony wynikami i humor poprawił mu tylko występ Piotra Żyły. - Słaby dzień, ale siódme miejsce Piotrka to mały pozytyw. Nie był Piotrek daleko od czołówki z takimi skokami. Ważne, żeby teraz to ustabilizować. Trochę w głowie, trochę w samej powtarzalności na skoczni. Bo w drugiej próbie miał jeszcze nawet trochę rezerwy. Widzieliśmy, że był i tak blisko czołówki - ocenił Doleżal. Nietrudno jednak stwierdzić, że wynik Żyły był tylko zasłoną. Przed wynikami, które znów trudno w jakikolwiek sposób bronić i które nie dają nadziei, że wkrótce będzie lepiej.

Zapytany o pozytywy pozostania w cyklu Pucharu Świata, zamiast spokojnego treningu na skoczni Doleżal odpowiedział, że widzi je tylko u jednego zawodnika. - Widzę je u Dawida i na progu te skoki są już podobne do tego, co powinno być. Leciał równo w kwalifikacjach do ostatniego konkursu Turnieju Czterech Skoczni i do tego skoku można się odnosić. Teraz obijały mu się tyły nart za progiem i go świdrowało. Gdyby nie to, odlatywałby, bo dochodzi do skręcenia, traci prędkość i nie skacze tak daleko - opisał trener polskich skoczków. 

- Ogólnie trzeba wciąż pracować. Przedyskutujemy wszystko, a od jutra wdrożymy kolejne elementy i będziemy walczyć - przekazał szkoleniowiec. W niedzielę ogłosi także plan na zawody w Zakopanem i być może dalsze działania już w kierunku igrzysk olimpijskich w Pekinie.

Wszystko to po konkursie drużynowym, w którym Polacy wystąpią w składzie Piotr Żyła, Andrzej Stękała, Paweł Wąsek, Dawid Kubacki. Rywalizacja w niedzielę rozpocznie się od serii próbnej o godz. 15, a pierwsza seria konkursowa ruszy godzinę później. Relacja na żywo na Sport.pl i w aplikacji mobilnej Sport.pl LIVE.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.