Dobiegł końca 70. Turniej Czterech Skoczni. Triumfatorem tegorocznej edycji został Ryoyu Kobayashi, który wygrał trzy z czterech konkursów. Na drugim miejscu rywalizację zakończył Marius Lindvik, a trzeci był Halvor Egner Granerud. Najlepszym z Polaków był Piotr Żyła (15.).
Spory apetyt na zwycięstwo znów mieli niemieccy skoczkowie. Ten niesamowicie bogaty w sukcesy naród od 20 lat nie może sięgnąć po triumf w prestiżowej imprezie. Ostatnim zawodnikiem naszych zachodnich sąsiadów, który sięgnął po wygraną w TCS, był Sven Hannawald. A było to w sezonie 2001/2002.
W tym roku wielkim faworytem Niemców był Karl Geiger. To właśnie on do turnieju przestępował jako lider Pucharu Świata. Szanse zaprzepaścił jednak w Garmisch-Partenkirchen, gdzie zajął siódmą pozycję ze sporą stratą do Ryoyu Kobayashiego. Do końca jednak walczył chociaż o miejsce na podium w "generalce" imprezy. Ta misja jednak również się nie powiodła. Geiger przegrał tę rywalizację o trzecie miejsce o 4,6 pkt. Skończył na czwartej lokacie.
Sytuację w zaskakujący sposób skomentował ten, który wyprzedził Karla Geigera. - Wiem, jak Niemcom bardzo zależy na podium Turnieju Czterech Skoczni, więc fajnie jest im odebrać to miejsce - powiedział po zakończeniu konkursu Halvor Egner Granerud w rozmowie z norweską telewizją TV2. Jak czytamy w relacji dziennikarzy tej stacji, skoczek jeszcze kiwnął w wymowny sposób w kierunku swoich niemieckich rywali.
Finałowy konkurs Turnieju Czterech Skoczni wygrał Daniel Huber, dla którego było to pierwsze zwycięstwo w karierze. Drugie miejsce zajął Granerud, a trzecie Karl Geiger. Przed skoczkami teraz dzień przerwy, a w sobotę wrócą na skocznię w Bischoshofen, gdzie znów powalczą o punkty Pucharu Świata.