Niemiec zapytał, a Kobayashi zdębiał. Niemiecki misjonarz w cieniu mistrza

Jakub Balcerski
Markus Neitzel jest najbliżej Ryoyu Kobayashiego podczas Turnieju Czterech Skoczni, choć nie jest członkiem japońskiej kadry, czy organizatorów imprezy. Niemiec tłumaczy wywiady zwycięzcy 70. edycji TCS i czwartkowy wieczór znów spędził bardzo intensywnie. - Jest po prostu miły - opisuje skoczka wolontariusz dla Sport.pl. Relacje z kolejnych zawodów Pucharu Świata na Sport.pl i w aplikacji mobilnej Sport.pl LIVE. Transmisje w Eurosporcie, TVN i Playerze.

Ryoyu Kobayashi w wielkim stylu, choć i z rozczarowaniem, że bez zwycięstwa w czwartym konkursie rywalizacji, wygrał 70. Turniej Czterech Skoczni i znów będzie potrzebował kilkudziesięciu minut po konkursie w Bischofshofen na opuszczenie skoczni imienia Paula Ausserleitnera. Udziela dziesiątek wywiadów po każdych zawodach, nie odmawia raczej nikomu. W mixed zonie towarzyszy mu jedna i chyba już można ją tak nazwać: zaufana osoba. 

Zobacz wideo Stoch wróci na PŚ w Zakopanem? "Jego sprawa będzie nas rozgrzewała do igrzysk"

Niemiecki misjonarz najbliżej Kobayashiego na TCS. A jest tylko wolontariuszem

To Markus Neitzel. Nie jest członkiem niemieckiej, czy austriackiej federacji. W żaden inny sposób także nie powiązał się zawodowo ze skokami narciarskimi. Jest tylko wolontariuszem.

Należy do misyjnej organizacji OMF Germany jako ewangelista. Przez trzynaście lat pracował jako misjonarz w Japonii. Jest też wielkim fanem sportu, więc zgłasza się hobbistycznie do pomocy przy kontaktach z zawodnikami na imprezach w tenisie stołowym, koszykówce na wózkach, czy właśnie skokach narciarskich. 

Neitzel trafił do skoków dzięki rozmowie z Kasaim. "Stałem tak kilkadziesiąt minut"

Jak to się stało, że trafił na zawody w skokach? - Zdążyłem wrócić do Niemiec i wybrałem się z rodziną na konkursy w ramach Letniego Grand Prix w Hinterzarten. Tam podczas konkursu kibicowałem także Japończykom i stwierdziłem, że czymś wyjątkowym byłaby rozmowa z Noriakim Kasaim. To legenda także poza środowiskiem skoków w Japonii i sporo o nim słyszałem. Widziałem wielu dziennikarzy zawiedzionych tym, że nie rozmawia po angielsku, ale ja mówię po japońsku i gdy zacząłem z nim rozmawiać, od razu zleciało się wiele osób, które chciało, żebym im pomógł. Stałem tak kilkadziesiąt minut - śmieje się Neitzel w rozmowie dla Sport.pl. 

Po tym doświadczeniu Niemiec zgłaszał się na różne wydarzenia, aż w 2019 roku usłyszał, że potrzeba tłumacza języka japońskiego na Turniej Czterech Skoczni. Zgłosił się i został przydzielony do kadry na niemieckie konkursy imprezy. W Japonii drużyna miała już tłumaczkę mówiącą płynnie po japońsku i angielsku, ale sam musiał się zdziwić, jak bardzo był potrzebny. To wtedy Ryoyu Kobayashi wygrywał TCS po raz pierwszy i przepytywał go faktycznie niemal każdy. 

Tłumacz Kobayashiego wskazuje najdziwniejszy pytanie, jakie dostał skoczek. "Czasem tłumaczę nie tylko słowa"

- Najdziwniejsze pytanie, jakie musiałem przetłumaczyć? Cóż, czasem tłumaczę nie tylko słowa z angielskiego na japoński i odwrotnie, ale wręcz kulturę. Ktoś zadał Ryoyu pytanie, którą przetłumaczyłem "Jaką wiadomość przesyłasz swoim najgroźniejszym rywalom?". Dziennikarzowi pewnie chodziło o "sygnał", ale upierał się przy wiadomości, a Kobayashi miał na twarzy wypisany znak zapytania. Jakoś mu to wyjaśniłem, ale wydobył z siebie tylko coś w stylu "Aaaa?" - opowiada Neitzel. - A to nie leży w jego kulturze, żeby wypowiadać się o rywalach. Choć wiem, że w Niemczech, czy Austrii takie pytania to nic dziwnego - dodaje. 

Jaki jest Ryoyu Kobayashi? - Odpowiada na każde pytanie, jakie dostanie. Nawet jeśli czasem nie są odpowiednie. Chce zaspokoić każdego, cieszy się, że wzbudza takie zainteresowanie. I jest po prostu miły - opisuje Japończyka Markus Neitzel. 

Kobayashi miał nie mówić po angielsku, ale wszystko wyjaśniła jedna konferencja. "Coraz częściej odpowiada samodzielnie"

Przez wiele miesięcy mówiło się, że Kobayashi nie do końca opanował angielski i wszystkie pytania trzeba mu raczej zadawać po japońsku i czekać na tłumacza. Ale już współpraca Kobayashiego z Richardem Schallertem wskazywała, że to raczej Japończyk zaczął się rozwijać w kierunku rozumienia angielskiego, niż jego austriacki trener w kierunku japońskiego. Schallert potwierdził to w rozmowie dla TVP Sport. - Już od dawna rozmawiamy praktycznie w pełni po angielsku. Zdziwilibyście się, słysząc jak dobrze sobie radzi - zdradził dla Sport.pl szkoleniowiec.

Ale dziennikarze dostali próbkę jego umiejętności na konferencji prasowej po noworocznym konkursie w Ga-Pa. Tylko na dwa pytania do rozmowy włączył się Neitzel. - Jeśli pojawiają się trudne pytania, to Ryoyu zwraca się do mnie z prośbą o pomoc, ale coraz częściej odpowiada samodzielnie. Pozwalam mu robić to tak dobrze, jak tylko umie. A udoskonala swoje językowe umiejętności - wskazał tłumacz. 

Może niedługo Neitzel nie będzie w ogóle potrzebny. Choć bardzo zżył się z Japończykiem. Z własnej woli przyjeżdża na Turniej i pomaga skoczkowi, teraz już podczas całej imprezy. W czwartek przed południem pojawił się w biurze prasowym i mówił "Czuję się dobrze, wyspany". I dodawał: "Ale dziś chodzi o to, żeby on się wyspał". A Kobayashi wygrał kwalifikacje i klasyfikację generalną 70. Turnieju Czterech Skoczni. Przeszedłby do historii jako pierwszy skoczek z dwoma Wielkimi Szlemami TCS, czego chyba nikt do tej pory sobie nie wyobrażał, ale w czwartym konkursie w Bischofshofen był piąty. Ale Neitzel i tak nie mógł opanować radości tak, jakby wygrał jego najbliższy przyjaciel.

Teraz pora na kolejne wielkie cele Kobayashiego: igrzyska olimpijskie, potem mistrzostwa świata w lotach i być może kolejną Kryształową Kulę za klasyfikację generalną Pucharu Świata. Następne konkursy cyklu już w sobotę, 8 stycznia, gdy odbędzie się rywalizacja drużynowa, a także w niedzielę, 9 stycznia, gdy skoczków czeka konkurs indywidualny. Relacje na żywo na Sport.pl i w aplikacji mobilnej Sport.pl LIVE. Transmisje w Eurosporcie, TVN i Playerze.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.