Kamil Stoch nie dowierza: "To niemożliwe". Małysz i Pernitsch na ratunek

Łukasz Jachimiak
Dwa tygodnie temu Kamil Stoch walczył o podium Pucharu Świata, a trzy tygodnie temu na nie wskakiwał. Teraz odpadł w kwalifikacjach w Innsbrucku i został wycofany z Turnieju Czterech Skoczni. Do igrzysk w Pekinie został miesiąc. Tylko albo aż. Trzykrotny mistrz olimpijski rozpoczął wyścig z czasem. Przykład Adama Małysza pokazuje, że taki wyścig można wygrać.

Engelberg, 19 grudnia - Kamil Stoch odpala bombę w kwalifikacjach. Piękny skok na 135 metrów daje mu trzecie miejsce. Dzień wcześniej w konkursie Stoch jest szósty. Mamy więc nadzieję, że wróci na podium, na którym był tydzień wcześniej w Klingenthal (11 grudnia zajął trzecie miejsce). Stoch na podium nie wraca, jest dopiero 16. Ale i tak jesteśmy przekonani, że po świętach będzie walczył z najlepszymi w Turnieju Czterech Skoczni.

- Kamil robi to, co zawsze: poprawia się krótko przed Turniejem Czterech Skoczni. Jestem absolutnie pewny, że na Turnieju znów będzie mocny - mówił nam wtedy trener Norwegów, Alexander Stoeckl.

Dziś wszyscy jesteśmy zdziwieni tym, jak bardzo posypał się nasz mistrz.

Zobacz wideo W reprezentacji Polski nikt nie słucha Małysza. Dwie wizje [SPORT.PL LIVE]

- Moja technika nie funkcjonuje i nie potrafię tego dalej przeanalizować. Nie kopmy, proszę, tego głębiej, bo po prostu nie wiem - tak Stoch odpowiadał w Innsbrucku na pytanie reportera Eurosportu o przyczyny kryzysu. - Łzy cisną mi się do oczu - dodawał podłamany w rozmowie z dziennikarzami pod skocznią Bergisel.

Do otwarcia igrzysk w Pekinie został równo miesiąc, a trzykrotny mistrz olimpijski jest bezradny. Sezon w Pucharze Świata jest już przegrany. Ale to nie koniec świata. Ocenę tej zimy może diametralnie zmienić dobry występ na igrzyskach. Pytanie brzmi: czy w ciągu czterech tygodni Stoch jest w stanie odbudować formę?

Duży plan i mała skocznia. "Do skutku"

Po 41. miejscu w Oberstdorfie, 47. w Garmisch-Partenkirchen i 59. w kwalifikacjach w Innsbrucku Stoch został wycofany z 70. Turnieju Czterech Skoczni. Po konsultacjach z Adamem Małyszem i odpowiedzialnym za trening fizyczny Haraldem Pernitschem sztab trenerski kadry opracował plan dla trzykrotnego mistrza olimpijskiego.

Ten plan ma pełne prawo się powieść. I Stoch dobrze o tym wie. - Podświadomie mam myśli, że kiedyś muszę wrócić do dobrego skakania. Trzy tygodnie temu stałem na podium. To niemożliwe, żebym tak szybko zapomniał, jak się skacze. Coś się zacięło, nie funkcjonuje w technice. Teraz trzeba znaleźć to coś, pewnie bardzo głęboko we mnie i spróbować to odkręcić - mówił jeszcze w Innsbrucku.

Teraz trzeba zadbać o każdy element przygotowanego planu. Trzeba wszystko wykonać starannie, niczego nie przyspieszać. Tak twierdzą ci, którzy na skokach świetnie się znają.

- Uważam, że żeby odnaleźć czucie, to trzeba potrenować na mniejszych skoczniach. Do skutku, czyli tak długo aż skoczek znajdzie to czucie - mówi Jan Szturc, sportowy wychowawca m.in. Adama Małysza i Piotra Żyły.

Doświadczony trener z kryzysów wyciągał w ten sposób właśnie obu wymienionych zawodników - To były treningi na małych, trudnych skoczniach. Głównie na skoczni K-65 w Łabajowie. Na takiej małej skoczni prędkości dojazdu są w przedziale 75-78 km/h. To wielka różnica dla skoczka, który w zawodach jeździ w okolicach 90 km/h. Kiedy jest wolniejszy, to łatwiej jest mu wyeliminować błędy na progu i na dojeździe. Duże błędy eliminuje się na małych skoczniach, małe można wyeliminować na dużych skoczniach. Taka jest zasada - mówi Szturc.

"To żadna ujma na honorze. To może być tylko z korzyścią dla Kamila"

Szturc o konieczności wycofania Stocha z Turnieju Czterech Skoczni mówił, jeszcze zanim zapadła taka decyzja. - Adama Małysza też wycofywano. To może być tylko z korzyścią dla Kamila. To żadna ujma na honorze - zauważał.

Warto przypomnieć, jakie efekty dawały wycofywania z TCS Małysza.

W sezonie 2005/2006 nasz czterokrotny mistrz świata zajął 13. miejsce w Oberstdorfie i 21. w Garmisch-Partenkirchen. - Musimy sporo zmienić, Adam musi wreszcie znaleźć czucie - mówił 1 stycznia 2006 roku Heinz Kuttin. Wtedy, jak teraz, też pozostawało coraz mniej czasu do igrzysk olimpijskich. I chociaż Austriak początkowo twierdził, że nie ma możliwości, by Małysz nie wystartował w Innsbrucku i w Bischofshofen, to dzień później nasz najlepszy skoczek był już w drodze powrotnej do kraju.

- Stało się jasne, że dalsze starty Adama w turnieju nie mają sensu, bo tylko pogłębiały frustrację - tłumaczył asystent Kuttina, Łukasz Kruczek. I dodawał, że Małysz będzie trenował na małych skoczniach.

Te treningi odbywały się w Wiśle-Łabajowie, pod okiem Szturca. Efekt? Niecałe dwa tygodnie później Małysz był dopiero 20. na mistrzostwach świata w lotach w Tauplitz. Ale po kolejnych dwóch tygodniach przerwy otarł się o podium w Zakopanem (czwarte miejsce), później znów odpuścił start w Pucharze Świata (w Willingen) i na igrzyskach w Turynie był blisko medalu, zajmując siódme miejsce na skoczni normalnej.

Sukcesu nie było, ale w miesiąc od TCS do igrzysk Małysz zdołał wypracować formę, która pozwoliła mu o ten sukces walczyć. Do złotego medalisty, Larsa Bystoela, stracił tylko 5,5 pkt. Do podium zabrakło mu 3,5 pkt.

Generalnie końcówkę tamtej zimy Małysz miał wyraźnie lepszą niż pierwszą część sezonu. W poolimpijskich konkursach Pucharu Świata zajął kolejno miejsca: 6., 3., 11., 1., 6. i 8.

Małyszowi to się sprawdzało

Turnieju Czterech Skoczni Małysz nie dokończył też w sezonie 2008/2009. Wówczas, identycznie jak teraz Stoch, został wycofany po Innsbrucku (mimo że zajął na Bergisel 15. miejsce - znacznie lepsze niż 27. w Oberstdorfie i 37. w Ga-Pa). I wtedy też treningi w środku sezonu przyniosły efekt.

Po powrocie do Pucharu Świata Małysz 9 z 12 konkursów skończył w pierwszej dziesiątce - był dwa razy drugi, raz trzeci i dwa razy czwarty. Krótko mówiąc: wrócił do światowej czołówki. A w międzyczasie zmienił trenera - odłączył się od kadry prowadzonej przez Kruczka i wrócił do pracy z Hannu Lepistoe. Specjalnie pojechał do Finlandii, przeszedł tam testy mocy i wprowadzał duże zmiany w swojej technice.

Planica albo Zakopane - co tylko Stoch będzie chciał

Trudno powiedzieć, jak dużych zmian potrzebuje Stoch. Na razie stwierdzono, że trzeba mu dać kilka dni odpoczynku. Co później? Nieoficjalnie dowiadujemy się o dwóch opcjach - treningach albo na mniejszej skoczni w Zakopanem, albo o wyjeździe do Planicy. W Słowenii przygotowane są wszystkie skocznie, tam już przebywa część naszej kadry.

W Polsce na razie wszędzie są roztopy, ale słyszymy zapewnienia, że jeśli Kamil i trenerzy zdecydują, że najlepszym dla niego miejscem do treningów byłaby Średnia Krokiew, to oczywiście zostanie ona przygotowana.

Stoch z pewnością może odnaleźć czucie dzięki kilkudniowym treningom. Można mieć nadzieję, że w dużo lepszej dyspozycji będzie już w połowie stycznia, gdy na Wielkiej Krokwi w Zakopanem będzie rozgrywany Puchar Świata. A nawet jeśli tam nie wróciłby do czołówki, to i tak zostanie jeszcze chwila przed wylotem do Pekinu. Miesiąc do igrzysk to dużo czasu, pod warunkiem, że wykorzysta się go na naprawdę spokojną odbudowę formy.

Więcej o: