Po dwóch nieudanych konkursach TCS w Niemczech - w Oberstdorfie i Garmisch-Partenkirchen - polscy skoczkowie do rywalizacji na Bergisel w Innsbrucku mogą przystępować pełni obaw, a poniedziałkowe treningi wcale nie wskazywały na progres zawodników Michala Doleżala.
Kamil Stoch znów zawiódł. Już w poniedziałkowych treningach spisywał się słabo. Najpierw skoczył 107,5 metra (47. miejsce), a potem był 112,5 metra (19. pozycja). W kwalifikacjach Stoch skoczył fatalnie. Mimo bardzo korzystnego wiatru wylądował tylko na 114 metrze i zajął dopiero 59. pozycję. Dopiero po raz drugi w karierze odpadł w kwalifikacjach do Turnieju Czterech Skoczni. Poprzedni raz przydarzyło mu się to w 2009 roku w konkursie w Obersdorfie.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Stoch po skoku w kwalifikacjach był załamany. - Miałem wszystko poukładane, jasny plan na dzisiejszy dzień. Dobry plan, do którego byłem w 100 proc. przekonany. Ale od pierwszego skoku nic nie działało. Z trenerem przed każdym skokiem wprowadzaliśmy drobne korekty. Wydaje mi się, że ten ostatni skok był ok, technicznie leciałem najbardziej równo - powiedział Kamil Stoch w rozmowie z Eurosportem.
Po chwili wzruszył ramionami i dodał: - Jak mam ocenić taki skok? Problem nie jest w warunkach, ale u mnie. Moja technika nie funkcjonuje i nie potrafię tego dalej przeanalizować. Nie kopmy, proszę, tego głębiej, bo po prostu nie wiem - dodał Stoch.
Czy zostanie na ostatni konkurs w Bischofshofen? - Na pewno nie będę tego omawiał tutaj przed kamerą, jeśli już, to z trenerami - odpowiedział.
Konkurs w Innsbrucku rozpocznie się we wtorek, 3 stycznia o godzinie 13:30. Zapraszamy do śledzenia relacji tekstowej na Sport.pl oraz w aplikacji mobilnej Sport.pl LIVE.