Dopiero połowa Turnieju Czterech Skoczni za nami, a dla polskich skoczków się on już praktycznie skończył. Żaden z zawodników Michala Doleżala nie zdołał awansować do drugiej serii zarówno w Oberstdorfie, jak i Garmisch-Partenkirchen.
W pierwszym z niemieckich konkursów do "30" wszedł jedynie Dawid Kubacki, w drugim z kolei Piotr Żyła i Jakub Wolny. Kamil Stoch z kolei w obu konkursach uplasował się w piątej dziesiątce. Stoch startuje w TCS-ie po raz 17. i nigdy wcześniej nie zaczynał go tak słabo jak teraz.
W kadrze polskich skoczków nie jest z tego powodu zbyt spokojnie. Po konkursie w Oberstdorfie rozważano wycofanie całej drużyny z pozostałych konkursów TCS, z kolei po zawodach w Ga-Pa tę opcję rozważano jedynie ws. Kamila Stocha. Koniec końców wszyscy polscy zawodnicy będą skakać w części austriackiej - w Innsbrucku i Bischofshofen, ale do pierwszego z wymienionych konkursów zarządzono ciszę medialną.
Tymczasem trener Polaków Michal Doleżal stara się zachowywać spokój. W rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Czech zdiagnozował problem, który sprawia, że jego zawodnicy nie skaczą tak, jak powinni.
- O sprzęcie nie ma co mówić, wszystko wyjaśniliśmy. Największy problem jest w technice. A jest to spowodowane tym, że brakuje spokoju i luzu. Nie da się określić, jak szybko to wróci, ale wystarczą jeden czy dwa konkursy i wszystko ruszy - powiedział Michal Doleżal.
W poniedziałek i wtorek skoczkowie będą rywalizować w austriackim Innsbrucku. Na poniedziałek zaplanowano oficjalne treningi (11:00) i kwalifikacje (13:30), natomiast we wtorek o 13:30 zostanie rozegrany trzeci konkurs Turnieju Czterech Skoczni. Relacja na żywo na Sport.pl.