W pierwszej fazie sezonu Kamil Stoch był jednym polskim skoczkiem, który nie zawodził. Polak zajmował miejsca w czołowej dziesiątce, a w Klingenthal był nawet na podium. Wydawało się, że wielokrotny mistrz olimpijski powoli wraca na dobre tory, ale forma uleciała jednak tuż przed Turniejem Czterech Skoczni.
Zaczęło się od 41. miejsca w Oberstdorfie, co w praktyce przekreśliło szanse skoczka na wygranie TCS po raz czwarty w karierze. W noworocznym konkursie w Ga-Pa było jeszcze gorzej, bo Polak skoczył zaledwie 118 metrów i zajął 47. miejsce. Katastrofalne wyniki wywołały burze, pojawiały się głosy, że Stoch wycofa się z austriackiej części TCS. Ostatecznie jednak na pewno wystąpi w Innsbrucku.
Kiepska forma jest rozczarowaniem nie tylko dla polskich kibiców, ale także jego rywali. W tym gronie znalazł się Halvor Egner Granderud, który uznawał Stocha za jednego z faworytów do wygrania prestiżowej nagrody. Norweg zasugerował na antenie TVP Sport nietypowe rozwiązania, które pomogłoby Polakowi wrócić do dawnej formy. - Myślałem, że będzie jednym z faworytów Turnieju Czterech Skoczni. Musi odzyskać radość ze skakania. Ja na jego miejscu skakałbym na treningach z trzech belek wyżej niż inni, albo zdecydował się na skok w tandemie. Musi znów poczuć fun - stwierdził.
Być może w szaleństwie jest metoda i warto posłuchać Granderuda. Norwegowi udało się zresztą w tym sezonie wyjść z kryzysu. Po dwóch zawodach na podium w Niżnym-Tagile skoczek nie zakwalifikował się do dwóch konkursów w Kuusamo, a tydzień później zajął 48. miejsce w Wiśle. Od czasu tamtej zapaści nie wypadł już jednak z czołowej dziesiątki, a dwukrotnie zajął drugie miejsce.
Dla Kamila Stocha szansa na odbicie się już we wtorek 4 stycznia w Innsbrucku. Kwalifikacje do trzecich zawodów TCS odbędą się dzień wcześniej.