Zarabia więcej od Doleżala, ale też nie wie, co z Polakami. Trener faworyta TCS ujawnia

Jakub Balcerski
- Sam był zaskoczony tym, jakie wyniki mają polscy skoczkowie. Zastanawiał się, jak wy w kraju: co poszło nie tak? - mówi Sport.pl o specjaliście o przygotowania fizycznego polskiej kadry, Haraldzie Pernitschu, Richard Schallert. Sam Austriak przekonuje, że Polacy odnajdą rytm i po kilku dobrych wynikach mogą wrócić do dobrej dyspozycji.

Kolejny tydzień i kolejny raz zawody Pucharu Świata w skokach narciarskich nie zaczynają się dla polskich skoczków optymistycznie. Optymalnych skoków wciąż brakuje i niewiele wskazuje na to, że odegrają ważne role w konkursie w Oberstdorfie, otwierającym 70. Turniej Czterech Skoczni.

Zobacz wideo Jednoznaczne stanowisko ws. Doleżala! "Nie jesteśmy klubem piłkarskim"

Wiemy, co o słabej formie polskich skoczków mówi kluczowa postać ze sztabu. "Sam był zaskoczony"

- Też chciałbym jak najszybszego powrotu polskich skoczków na szczyt. Darzę ich sporą sympatią, także ze względu na "Dodo", z którym znam się już bardzo długo. Jest moim dobrym przyjacielem. To, przez co przechodzą, nie byłoby łatwe dla nikogo w stawce - mówił nam obecny trener Ryoyu Kobayashiego i jego klubu Tsuchiya, Richard Schallert. Z Michalem Doleżalem zna się jeszcze z czasów, gdy był trenerem reprezentacji Czech.

Schallert dużo rozmawia także z inną kluczową postacią polskiego sztabu - odpowiedzialnym za przygotowanie fizyczne zawodników Haraldem Pernitschem. Specjalista od ciekawych i nietypowych metod treningowych zarabia nawet więcej niż miał w PZN-ie Stefan Horngacher i więcej niż ma obecnie Doleżal. Sam na razie nie wypowiadał się publicznie o swoich obserwacjach co do formy Polaków, ale teraz ujawnił je nam jego przyjaciel z Austrii. - Wiele lat z nim pracowałem, jest zorientowany w obecnej sytuacji, ale sam był zaskoczony tym, jakie wyniki mają polscy skoczkowie. Jesienią skakali bardzo dobrze. Zastanawiał się, jak wy w kraju: co poszło nie tak? Zgodnie z jego wytycznymi byli przygotowani świetnie - zdradził Schallert.

"Naprawdę nikt tam nie wie, co się stało. Widzę, jak nic nie trzyma Polaków w powietrzu"

- Doszliśmy do wniosku, że świat skoków już czasem widział takie przypadki. Ja miałem tak w 2018 roku z Romanem Koudelką. Był przygotowany lepiej, niż kiedykolwiek. Fizycznie miał swój najlepszy okres w karierze. A wyniki? Cóż, prawie skończył przez nie karierę, to był jego najgorszy sezon. Moja diagnoza była taka: po pierwszych słabych wynikach nie potrafisz się rozluźnić. Nie możesz już być odpowiednio zrelaksowany, nic nie działa automatycznie, a to ogromne zagrożenie dla skoczka. Choć dobry rezultat może tu wiele zdziałać - przekonywał szkoleniowiec. 

- Wydaje mi się, że naprawdę nikt tam nie wie, co się stało. Moje pierwsze wrażenie, gdy widzę polskiego skoczka na najeździe i przy odbiciu to myśli "hm, przecież nie jest źle". Ale potem widzę, jak nic nie trzyma ich w powietrzu. Tu problemem mogą być kombinezony, których tak bardzo szukał ostatnio sztab. Ale po dwóch, trzech, a potem kolejnych kiepskich konkursach, to zaczyna się źle układać w głowach. Coraz trudniej z tego wyjść. W kwalifikacjach w Oberstdorfie nie było jeszcze najlepiej, ale widać małe przebłyski. Kilka lepszych wyników może sprawić, że wasi zawodnicy wrócą do czołówki - dodał Austriak. - Polakom brakuje pewności. Bez niej wszystko jest bardzo trudne. A ją można zdobyć tylko dobrymi wynikami. Macie przecież doświadczonych zawodników, oni przy kilku niezłych skokach łapią odpowiedni rytm i mogą pozostać w formie przez dłuższy czas - ocenił Schallert. 

Trener wcześniej ocenił dla Sport.pl szanse polskich skoczków w parach z pierwszej serii środowego konkursu w Oberstdorfie. Według niego do finałowej rundy wejdzie dwóch, lub trzech spośród pięciu zawodników kadry Michala Doleżala. Przedsmak walki w konkursie dostaniemy już w czasie serii próbnej o godzinie 15:00. Pierwsza seria wystartuje za to o 16:30. Relacja na żywo na Sport.pl i w aplikacji mobilnej Sport.pl LIVE.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.