Skandal na TCS! Groźny upadek winą rewolucyjnych nart? Prevc był zaskoczony

Jakub Balcerski
Słoweniec Cene Prevc groźnie upadł podczas drugiego treningu w Oberstdorfie. Zawodnikowi nic się nie stało, ale wygląda na to, że ta sytuacja może wskazywać na zagrożenie wynikające ze stosowania "płaskich nart" produkowanych przez Petera Slatnara.

Cene Prevc skakał jako 62. zawodnik listy startowej drugiego treningu. Osiągnął 110 metrów, ale szybko okazało się, że w przypadku jego próby odległość nie miała żadnego znaczenia. Słoweniec groźnie upadł i z tego wynikała przerwa w rywalizacji - na kilka minut po jego skoku na zeskoku pojawili się deptacze. 

Zobacz wideo Rewolucyjna zmiana. Ta nowinka zmienia skoki!

Groźny upadek Cene Prevca. "Narta utknęła mi w śniegu"

25-latek upadł w dość dziwny sposób - mniej więcej w połowie zeskoku zawodnikowi jakby "odcięło" powietrze i zawodnik spadł na zeskok. Wylądował na dwie nogi, ale szybko jedna z nart uciekła za niego i spowodowała, że Prevc aż przeleciał do przodu i upadł. 

Skoczek mocno się przy tym poturbował, ale szczęśliwie szybko się pozbierał. - Z Cene wszystko w porządku - przekazał Sport.pl dziennikarz słoweńskiego radia Val 202, Bostjan Rebersak. Bardziej martwią jednak słowa skoczka, które przekazał nam radiowiec. "To dziwne, narta utknęła mi w śniegu" - miał przekazać Słoweniec

Upadek Prevca to wina nowinki technologicznej? Producent sprzętu ocenił to inaczej

To wskazuje na możliwą przyczynę upadku. Na zrzutach ekranu z transmisji prowadzonej przez Eurosport ilustrujących tekst pokazujemy moment, kiedy narty zawodnika zetknęły się z zeskokiem. Widać, że lewa narta złapała trochę śniegu i wręcz się w niego zanurzyła. Dlaczego? Cóż, Cene Prevc korzysta z nowinki technologicznej przygotowanej przez twórcę sprzętu Petera Slatnara - płaskich nart. I wygląda na to, że w przypadku tak nagłego lądowania i zetknięcia ze śniegiem te nie reagują właściwie i nie zapewniają odpowiedniego bezpieczeństwa zawodnikowi przy lądowaniu, gdy wywiera spore obciążenie na narty. 

Zapytaliśmy o kwestię bezpieczeństwa "płaskich nart" przy lądowaniu ich twórcę, Petera Slatnara. Poprosiliśmy o analizę upadku Prevca, ale Słoweniec utrzymuje, że z jego sprzętem wszystko jest w porządku. - To był błąd Cene, zbyt agresywnie lądował - napisał nam Slatnar. Na kolejne pytania na razie nie odpowiedział.

Nie wiemy też, jaki wariant nart miał przygotowany skoczek - Slatnar stworzył zarówno narty "pół-płaskie" z lekko zakrzywionym czubem nart, jak i "ekstremalnie płaskie" używane przez Yukiyę Sato, czy Anze Laniska. Narty są dostosowywane w stosunku do preferencji każdego zawodnika.

Mocna opinia o rewolucyjnych płaskich nartach. "To była tylko kwestia czasu"

Problemem w przypadku Cene Prevca i "wbicia" się narty w zeskok mógł być jednak z pewnością fakt, że model przygotowany przez firmę Slatnara nie jest w pełni płaski. Po kilkudziesięciu centymetrach wypłaszczenia na górze, przy czubie, w narcie położone jest zagłębienie, gdzie ta staje się grubsza. I to prawdopodobnie było problemem: to do tamtego elementu narta zagłębiła się w śnieg. Jedna z niemieckich telewizji pokazała wyrwę w zeskoku, jaką stworzyła narta Prevca. 

Przez to głośno o upadku i zagrożeniu, jakie zwiastuje zrobiło się od razu w środowisku skoków. Na antenie niemieckiego Eurosportu odważną opinię wygłosił były trener reprezentacji Niemiec, Werner Schuster. "To była tylko kwestia czasu, żeby coś takiego się wydarzyło. Anze Lanisek i Yukiya Sato także skaczą na tych nartach Slatnara. A ja nie czułbym się dobrze, gdybym w nich skakał" - przyznał Austriak. 

O sprawę zapytaliśmy także asystenta Michala Doleżala, Macieja Maciusiaka. - Oceniam to z odległości i widzę po raz pierwszy, bo wracam z zawodów Pucharu Kontynentalnego w Engelbergu, ale widać, że narty mogły być przyczyną groźnego upadku Słoweńca. Ewidentnie widać jakby było trochę miękko i chwyciło mu "szpic" - wskazał nam szkoleniowiec. 

Szturc i Tajner mówili o kolejnych zagrożeniach. Polacy nie skorzystali z nowinki

Slatnar już wielokrotnie przekonywał, że narty przeszły kontrolę FIS, były zgłoszone do sprawdzenia przez federację. W poniedziałek Słoweniec zdradził dla portalu Sportklub, że jeszcze w Ruce, gdy Anże Lanisek między innymi dzięki tej technologicznej nowince wygrywał zawody PŚ, chcieli go zdyskwalifikować Niemcy. 

Do tej pory obawiano się o narty, ale w przypadku ich zachowania w powietrzu, a nie na zeskoku. O zagrożeniu nawet "wykonywania salt" mówił nam pierwszy trener Adama Małysza i Piotra Żyły, Jan Szturc, a swoje uwagi o tym, jak mogą się zachowywać przekazywał też Apoloniusz Tajner w programie Sport.pl LIVE.

Polscy skoczkowie testowali "płaskie narty" w przypadku dwóch zawodników, ale stwierdzili, że przed sezonem olimpijskim nie ma co robić rewolucji - styl skoczków z kadry Michala Doleżala praktycznie w żadnym przypadku nie jest na razie dopasowany do tego typu sprzętu. Tym samym u Polaków praktycznie "nie zaistniał" temat nart Slatnara.

Skoki czeka poważna dyskusja o bezpieczeństwie

I kto wie, czy zaistnieje w ogóle, bo opinie na temat tych nart po wtorkowym upadku Prevca mogą wywołać bardzo poważną i pewnie dla niektórych trudną dyskusję dotyczącą sprzętowego bezpieczeństwa w skokach. Pojawiają się opinie, które dyskwalifikowałyby je z użycia. Najwyraźniej pomimo wyraźnych zalet i możliwości oddawania na nich niemalże perfekcyjnych skoków, jak w przypadku Anze Laniska w Ruce, pojawia się też ryzyko niebezpiecznych sytuacji. A na to nie powinno się pozwalać, choćby te narty dawały kilkanaście metrów przewagi. 

Sprzętowe rewolucje w sporcie, także w skokach, mają to do siebie, że często do odpowiedniego użycia sprzętu trzeba udoskonalania go do granic możliwości. Slatnar wie o tym najlepiej, biorąc pod uwagę jego pracę przy wiązaniach, z którymi często zmagał się latami. Jeśli okaże się, że rzeczywiście zawiodły we wtorek w Oberstdorfie, projekt bezpieczniejszych modeli rewolucyjnych nart będzie miał jednak zapewne priorytetowe znaczenie. Slatnar mówił o nich, że "wyprzedzają swoje czasy". I być może nie powinny. Może nie były na to gotowe.

Więcej o: