Jan Ziobro zdradza, za co został wyrzucony z kadry. "Zawsze mówię, co myślę"

- Zawodnicy, którzy zostali powołani za mnie, sami przyznawali, brzydko mówiąc, "tak jak ciebie wydymali, to nie wydymali nikogo". Chłopak powołany za mnie przepraszał - opowiada były skoczek narciarski Jan Ziobro w rozmowie z TVP Sport. Sensacyjny zwycięzca z Engelbergu w 2013 roku wyjaśnił, dlaczego postanowił odejść z kadry.

21 grudnia 2013 roku. W tym dniu odbywa się pierwszy konkurs indywidualny w Engelbergu. Po pierwszej serii sensacyjnie prowadzi 22-letni wówczas Jan Ziobro. Niedługo później, w serii finałowej Polak zaszokował cały świat skoków. Ziobro skoczył aż 141 metrów, co było rekordem starej skoczni w Engelbergu i sięgnął po swoje pierwsze i jak się później okazało, jedyne zwycięstwo w Pucharze Świata. Następnego dnia w drugim konkursie zajął trzecie miejsce.

Zobacz wideo Kobayashi vs reszta świata. Brutalna zapowiedź Turnieju Czterech Skoczni

Jan Ziobro zamienił narty na deski. Teraz prowadzi firmę meblarską

Wydawało się, że to imponujący początek pięknej kariery. Niestety okazało się jednorazowym wyskokiem. Ziobro już nigdy później nie zbliżył się do tego poziomu. Zaliczył jeszcze dobre występy na mistrzostwach świata w Falun, ale później jego kariera załamała się. Trafił do kadry B, co wywołało frustrację u skoczka. W 2018 roku Ziobro zaczął publikować na YouTubie filmy, w których uderzał w ludzi z PZN i w trenerów. Uważał, że stracił miejsce w kadrze niesłusznie. Dostało się Apoloniuszowi Tajnerowi, a nawet Adamowi Małyszowi. Skoczek ogłosił, że zawiesza swoją karierę, a PZN wyrzucił go z kadry B. Do skakania już nie wrócił.

Aktualnie prowadzi własny biznes- firmę meblarską "Meble Ziobro". W rocznicę swojego zwycięstwa w Engelbergu udzielił wywiadu TVP Sport. Nie zabrakło oczywiście wątków z kariery sportowej skoczka. Około rok temu pojawiły się plotki, że Ziobro mógłby wrócić do kadry. Ale to były tylko plotki. Ziobro po raz kolejny uderzył w Apoloniusza Tajnera. Mówił, że w kadrze przeprowadzano "sabotaż". W rozmowie z TVP Sport tłumaczy, że powrót do skakania nie ma dla niego sensu. Powtarza też zarzuty kierowane w stronę osób odpowiedzialnych jego zdaniem za to, że nie był powoływany do pierwszej kadry.

"Chłopak powołany za mnie przepraszał. Ale to nie ich wina, sami się nie powołali"

- Pytanie, jaki miałoby to sens? Żeby wracać i znów się poświęcać, musisz dostrzegać światło w tunelu. Wiedzieć, że jeśli będziesz wystarczająco dobry, masz szansę gdzieś wystartować, że wszyscy wokół nie będą ci utrudniali kontynuowania kariery. A kiedy z góry wiesz, że nadal będziesz tkwił na krajowym podwórku, nie powołają cię tam, gdzie powinni – bo o tym świadczą wyniki, piątemu zawodnikowi w Polsce miejsce w kadrze należy się jak psu buda, a powołują dwóch czy trzech innych na twoje miejsce – to wszystko średnie… Nie tędy droga. Jeśli ktoś powie, że chce cię powołać do kadry B, bo tak może być lepiej, cokolwiek, że jest jakiś plan, możesz to przemyśleć i zgodzić się lub nie. Ale jeśli stawiają cię przed faktem dokonanym, nikt nie tłumaczy, nie rozmawia, po prostu tak jakby cię degradowali, to słabe – mówi Ziobro.

- Całe dzieciństwo musisz poświęcić, całe lata dorastania. Wszystko robisz po to, żeby rozwijać karierę, dobrze skakać. A potem słyszysz, że nie ma dla ciebie miejsca. Są inni, nieważne, że gorsi od ciebie. Pytanie "dlaczego?" Bo tak. To jest właśnie rzucanie kłód pod nogi. I nie trwało miesiąc czy dwa, ale dwa albo trzy lata. I tak długo wytrzymałem. Każdy inny, gdyby był traktowany tak jak ja, nie wytrzymałby tyle czasu. Jak mogę to wytłumaczyć? Zawodnicy, którzy zostali powołani za mnie, sami przyznawali, brzydko mówiąc, "tak jak ciebie wydymali, to nie wydymali nikogo". Chłopak powołany za mnie przepraszał. Ale to nie ich wina, sami się nie powołali. Ciężka sytuacja – żali się były skoczek.

– Nie chodzi mi o pieniądze. Po to trenuję, poświęcam się, kosztem rodziny, wielu spraw, żeby startować w najważniejszych zawodach, być przy najlepszych, rywalizować z nimi. A w zamian za to zostałem zdegradowany i mogłem sobie poskakać w FIS Cup albo Pucharze Kontynentalnym. Zawodnik, który ma ambicje, któremu się to należy, powtórzę, jak psu buda, nie będzie usatysfakcjonowany startami w trzeciej lidze – dodał.

Wielu kibiców może mieć wrażenie, że to niewyparzony język Ziobry pozbawił go miejsca w kadrze. Sam skoczek odnosząc się do swoich wystąpień na filmikach przyznaje, że popełnił błędy, ale zawsze mówi to, co leży mu na sercu.

– Nie zamierzam opowiadać, że byłem idealny, że po mojej stronie nie było błędów. Nie ma ludzi nieomylnych. Każdy popełnia błędy. Ja też je popełniałem. Nie nazwałbym tego minusem, ale spore znaczenie miało na pewno to, że zawsze mówię, co myślę. Nigdy nie owijałem w bawełnę. Wolę powiedzieć coś prosto w oczy. Że nie pasuje mi to, to i to. I próbujemy kontynuować współpracę. Nie lubię udawać, że jest dobrze, a potem obgadywać kogoś za plecami. To nie mój styl. Wolałem wyjaśnić sprawę, ale ludziom się to nie podobało. Mówiłem, jak jest, a wszyscy siedzieli cicho – powiedział Ziobro.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.