W sobotę na Gross-Titlis-Schanze w Engelbergu odbył się pierwszy z dwóch zaplanowanych na ten weekend indywidualnych konkursów Pucharu Świata. Triumfował w nim Niemiec Karl Geiger, który wyprzedził Japończyka Ryoyu Kobayashiego i Słoweńca Timiego Zajca. Najlepszy z Polaków był po raz kolejny w tym sezonie Kamil Stoch, który zajął ostatecznie szóstą pozycję. Pozostali nasi reprezentanci nie zakwalifikowali się nawet do drugiej serii.
Dzień wcześniej natomiast odbyły się kwalifikacje do tego konkursu, w których wziął udział 40-letni Heung-Chul Choi. Koreańczykowi nie udało się awansować do konkursu, ponieważ skoczył zaledwie 92,5 metra, co było zdecydowanie najkrótszą odległością w kwalifikacjach. Doświadczony skoczek nie zamierza się jednak poddawać i już w niedzielę podejmie kolejną próbą awansu do drugiego konkursu na Gross-Titlis-Schanze.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Mało kto pamięta, ale Heung-Chul Choi bierze udział w zawodach w Engelbergu pomimo przerażającego wypadku, którego doświadczył na tej skoczni w 2003 roku. Wtedy Koreańczyk awansował do konkursu, a ten mógł się dla niego skończyć tragicznie. Warunki na Gross-Titlis-Schanze były tamtego dnia bardzo trudne i 40-latek sobie z nimi nie poradził. Od razu po wybiciu się z progu skoczek stracił panowanie nad nartami i runął na zeskok. Kibice pod skocznią zamarli. Na szczęście skoczek zachował przytomność, a dzięki szybkiej reakcji służb medycznych już chwilę później znalazł się w szpitalu. Początkowo podejrzewano uraz kręgosłupa, ale ostatecznie skończyło się na strachu i licznych stłuczeniach.
Heung-Chul Choi pomimo ogromnego doświadczenia nie odniósł nigdy większego sukcesu w Pucharze Świata. W ciągu ponad 20 lat kariery skompletował niespełna 100 punktów, a po raz ostatni udało mu się to w 2010 roku... w Engelbergu.
Niedzielny konkurs Pucharu Świata w Engelbergu rozpocznie się o godzinie 16:00. O 14:30 natomiast rozpoczną się kwalifikacje.