Pierwszy raz w tym sezonie Pucharu Świata zdarzyła się sytuacja, że wszyscy startujący Polacy awansowali do konkursu. Teraz było o to tyle łatwiej, że na starcie kwalifikacji stanęło zaledwie czterech Polaków, a do tej pory było ich co najmniej siedmiu. Biało-czerwoni wypadli jednak niezwykle obiecująco, bo Kamil Stoch był trzeci, Piotr Żyła dwunasty, a Paweł Wąsek 18.
Pierwszy raz w tym sezonie Michal Doleżal mógł zejść ze skoczni z poczuciem dobrze wykonanego zadania przez jego zawodników. Nawet mimo maseczki widać było uśmiech na jego twarzy. Czech nie był też przybity jak w ostatnich dniach.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
- Tak powinno być wcześniej i to nie w czterech, ale w siedmiu. Widać, że stać nas na takie skoki. Ogólnie się ciesze. Skoki Kamila i Piotra już w Wiśle były blisko dobrych. Olek też punktował. Paweł Wąsek z kolei zawsze robi to, co ma zrobić. Kamila Stocha od początku było stać na podium, ale były jakieś trudniejsze dni za nim. Z drugiej strony Kamil Stoch jest takim skoczkiem, że zawsze stać go na podium - mówił Michal Dolezal na antenie Eurosportu.
W kwalifikacjach Kamil Stoch popisał się znakomitym skokiem. Polak w świetnym stylu i w średnich warunkach poleciał 130 metrów i do pierwszego Japończyka stracił zaledwie 1,8 pkt. Polak został też doceniony przez sędziów, którzy przyznali mu za skok 55,5 pkt. Stoch w piątek oddał więc aż trzy bardzo solidne skoki. Zdecydowanie najlepszy był w drugim treningu, w którym Polak poleciał aż 136 metrów i zajął drugie miejsce za Mariusem Lindvikiem.
W Klingenthal nie ma za to m.in Dawida Kubackiego, Klemensa Murańki, Andrzeja Stękały i Jakuba Wolnego, którzy są na zgrupowaniu w Ramsau, gdzie trenują nad poprawą błędów. - Maja trzy treningi za sobą. Wczoraj jeden trening i dzisiaj dwa. Miałem okazję obejrzeć skoki na wideo i wygląda to lepiej, nie będę mówił nic więcej, bo potwierdzenie trzeba poczekać, a potem przełożyć skoki treningowe na konkursy - zakończył Doleżal.