Za nami trzy weekendy i sześć konkursów. Wszystko do zapomnienia. Statystyk aż się nie chce przytaczać. Polaków nie było w czołówce. Nigdzie. Żadnych. No dobrze, raz Kamil Stoch był blisko. Pierwszego dnia zimy 2021/2022 w Niżnym Tagile był na treningach czwarty i dziewiąty, a kwalifikacje wygrał. Jeszcze następnego dnia było nieźle - z 20. miejsca po pierwszej serii nasz mistrz awansował na dobre piąte. Ale później było coraz gorzej. Coraz mniej stabilnie, coraz bardziej w kratkę.
Niżny Tagił - piąte i 33. miejsce. Kuusamo - ósme i 41. miejsce. Wisła - czwarte miejsce w drużynie i 11. indywidualnie. A później wzruszanie ramionami.
Stoch już się niecierpliwi, czekając na swoje normalne skakanie. A jak my się niecierpliwimy! Przecież ze 168 punktów uciułanych przez całą naszą kadrę w pięciu konkursach indywidualnych Stoch zebrał 101.
Piotr Żyła był tej zimy najwyżej na 16. miejscu. Dawid Kubacki na pięć szans tylko raz zdobył punkty. I teraz w Pucharze Świata go nie ma, teraz naprawia się w Ramsau.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
W piątek w Klingenthal zobaczyliśmy tylko czterech Polaków, a z występu trzech możemy być naprawdę zadowoleni.
A co najważniejsze, naprawdę zadowolony jest Stoch. - Przyjemny dzień. Dobra robota. Przyjemnie było sobie polatać. Fajnie. Dzisiaj poczułem, że zrobiłem mały krok do przodu. Skoki były fajne, swobodne, luźne. Dużo radości mi dały. I to się od razu przekłada na metry! - stwierdził w rozmowie z reporterem Eurosportu, Kacprem Merkiem.
- Kamil na pewno nie jest daleko od najlepszych - przekonywał nas kilka dni temu Martin Schmitt. A gdy pytaliśmy czy Stoch jest na tyle blisko najlepszych, by doskoczył do nich już w Klingenthal albo w Engelbergu (tam zawody odbędą się za tydzień), były mistrz odpowiedział: "Pamiętasz ubiegły sezon? Zgodzisz się, że aż do mistrzostw świata w lotach Kamil nie dominował? A później nagle w Engelbergu wygrał i zaraz rządził na Turnieju Czterech Skoczni. Myślę, że teraz Kamil skacze już naprawdę solidnie. Jeszcze nie tak dobrze, jak potrafi, ale za chwilę może udowodnić, że cały czas stać go na wielkie rzeczy".
Byłoby świetnie, gdyby wielkie rzeczy Stoch zaczął robić już od soboty w Klingenthal. To bardzo potrzebne całej naszej kadrze. Po nieudanym starcie atmosfera staje się coraz bardziej nerwowa. Podium na pewno by ją uspokoiło.
Z dużymi nadziejami czekamy wszyscy. W tym nasz bodaj największy trenerski autorytet, Jan Szturc, z którym rozmawiał Jakub Balcerski.
- Przede wszystkim Kamil dobrze trafił z odbiciem. Tutaj jest spory plus. Drugi to pozycja dojazdu w momencie odbicia. Utrzymał biodro, które dało mu siłę i nakręciło go za progiem. To są pozytywy - tak szkoleniowiec ocenia 130 metrów Stocha i trzecie miejsce w kwalifikacjach [tylko 1,8 pkt za Ryoyu Kobayashim i 1,3 pkt za Karlem Geigerem - red]. - Jeśli podobnie skoczy w konkursie, to myślę, że będziemy mogli się cieszyć z dobrego wyniku. Pokazał, że jest na to gotowy - puentuje Szturc.