Wyniki piątkowych kwalifikacje na Vogtland Arenie w Klingenthal napawają optymizmem. Kamil Stoch był trzeci, Piotr Żyła zajął dwunaste, Paweł Wąsek osiemnaste, a Aleksander Zniszczoł 45. miejsce. Wszystkich czterech Polaków zobaczymy zatem w sobotnim konkursie, a ich skoki w większości wyglądały już na całkiem dobre próby.
Po trzech seriach w Niemczech można mieć na twarzy spory uśmiech, choć nie warto przechodzić do euforii. To zachowajmy na zawody. Zwłaszcza że pewne elementy skoczkowie powinni jeszcze dopracować. Michal Doleżal z wieży trenerskiej schodził jednak z podniesioną głową.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
- Cieszę się bardzo. Mówiłem w Wiśle, że skoki Kamila i Piotrka były blisko. Olek dostał szansę, bo punktował i skacze nieźle. Paweł zawsze, gdy dostaje szansę, stara się ją wykorzystać i tak też jest tutaj. Oby przełożyli te próby także na konkurs, bo zawsze wiedzieliśmy, że ich na nie stać - ocenił Czech w rozmowie dla Eurosportu.
O ocenę techniki Polaków zapytaliśmy trenera Jana Szturca. - Kamil Stoch skoczył naprawdę dobrze. Przede wszystkim dobrze trafił z odbiciem. Tutaj jest spory plus. Drugi to pozycja dojazdu w momencie odbicia. Utrzymał biodro, które dało mu siłę i nakręciło go za progiem. To są pozytywy. Jeśli podobnie skoczy w konkursie, to myślę, że będziemy mogli się cieszyć z dobrego wyniku. Pokazał, że jest na to gotowy - ocenił.
130 metrów z kwalifikacji nie było jednak najdłuższym skokiem dnia dla Stocha, który w drugim treningu poleciał aż na 136,5 metra. Jak podał dziennikarz Skijumping.pl, Dominik Formela przy lądowaniu po tym skoku Polak mocno się zachwiał, ale zdołał utrzymać równowagę. Przy zapewnianiu sobie awansu do sobotnich zawodów kilkadziesiąt minut później był już pewny telemark. W tej serii od Stocha lepszy był tylko Japończyk Ryoyu Kobayashi (133 metry) i Karl Geiger z Niemiec (131 metrów), czyli lider Pucharu Świata.
Znaczną poprawę widać także u Piotra Żyły. Przede wszystkim w pozycji dojazdowej, gdzie Polak praktycznie nie ma już charakterystycznego załamania w łokciach nazywanego "kurczak style". - Te ramiona jeszcze są lekko ugięte, ale widać, że jest inaczej, niż było w przypadku skoków w Niżnym Tagile, Ruce, czy Wiśle. Jest jakaś korekta w przypadku tego elementu i daje efekt - ocenił Jan Szturc.
Pierwszy trener Żyły zwraca jednak uwagę, że skoczek nie najlepiej radzi sobie z nartami tuż za progiem. - One mu lekko uciekają, blokuje się. Jeśli nie wykona odbicia w odpowiedni sposób na progu, to zaraz po nim próbuje dokładać górą do nart. Wtedy one uciekają mu w bok i przez to wytraca prędkość w powietrzu. Potrzeba mu trochę luzu, który pozwoli nabierać prędkości przelotowej. Dlatego Piotrek musi też przypilnować opadające biodro w pozycji najazdowej tuż przed odbiciem. To, które u Kamila funkcjonuje już bardzo dobrze - tłumaczył pierwszy trener Żyły i Adama Małysza.
Bardzo jasną postacią pierwszego dnia skakania w Klingenthal był także Paweł Wąsek. Osiemnaste miejsce w kwalifikacjach po świetnym skoku na 126 metrów to jeden z jego najlepszych wyników w karierze. - Dobrze trafił w próg, pod dobrym kątem i nie wytracił prędkości w locie. Dostał dobrej rotacji w drugiej fazie lotu, co przełożyło się na odległość - opisał jego skok Jan Szturc.
Szkoleniowiec poza Żyłą i Małyszem wychowywał też Aleksandra Zniszczoła. Jemu w kwalifikacjach poszło nieco gorzej, ale i tak awansował do sobotniego konkursu. - Jego odbicie poszło, jakby z tyłu do przodu. Za bardzo zabrał narty na siebie, stracił dynamikę i nieco spadł, przez co nie był w stanie odlecieć - skomentował Szturc. W skokach każdego z Polaków widzi jednak powód do zadowolenia. - To był udany dzień i udane kwalifikacje. Jest krok do przodu i można stawiać kolejne - dodał trener.
Przed zawodnikami dwa konkursy indywidualne. Oba - w sobotę i niedzielę - rozpoczną się o godzinie 16:00. Ten pierwszy zostanie poprzedzony serią próbną o 14:45, a kolejny kwalifikacjami o 14:00. Jak podał nam sekretarz generalny zawodów w Klingenthal, Alexander Ziron, skoczkom nie powinna przeszkadzać pogoda. Relacje na żywo z zawodów na Sport.pl i w aplikacji mobilnej Sport.pl LIVE.