Dwukrotny olimpijczyk uderza w PZN. "Nie boję się tego powiedzieć"

- Jestem w polskim narciarstwie już bez mała od 60 lat. Przeżyłem różnych prezesów, sekretarzy i trenerów reprezentacji. [...] Wszystko jest skierowane na Śląsko-Beskidzki Związek Narciarski. Nie boję się tego powiedzieć - ten okręg jest oczkiem w głowie PZN-u - w tak mocnych słowach atakuje PZN trener skoków, Kazimierz Długopolski w rozmowie z portalem sport.interia.pl.

Polscy skoczkowie nie radzą sobie w obecnym sezonie Pucharu Świata w skokach narciarskich. Wyniki powinny być zdecydowanie lepsze. W niedzielnych zawodach w Wiśle-Malince tylko trzech z jedenastu biało-czerwonych było w stanie awansować do drugiej serii i zdobyć punkty - Kamil Stoch (11. miejsce), Piotr Żyła (25.) i Aleksander Zniszczoł (26.).

Zobacz wideo "Stoch wzrusza ramionami i mówi, że czegoś brakuje. To nas trochę martwi"

Nad słabą postawą polskich skoczków pochylił się w rozmowie z portalem sport.interia.pl trener skoków, Kazimierz Długopolski, który w przeszłości był zawodnikiem kombinacji norweskiej i startował m.in. na dwóch zimowych igrzyskach olimpijskich w Sapporo (1972 r.) i w Lake Placid (1980 r.).

Polski trener skoków znalazł winnego fatalnej formy kadry biało-czerwonych. "Polskiemu Związkowi Narciarskiemu nie za bardzo zależało na tym"

Według Długopolskiego za obecny kryzys polskiej kadry winę ponosi Polski Związek Narciarski. - Proszę też pamiętać o tym, że potraciliśmy kilku zawodników, którzy dobrze rokowali. M.in. Jasia Ziobro. Kto wie, czy dzisiaj nie byłby jasnym punktem naszej drużyny. Ale Polskiemu Związkowi Narciarskiemu nie za bardzo zależało na tym, aby tych zawodników trzymać. "Mamy młodych, oni nas zabezpieczą" - słyszałem. "Oho! Nie szybko to się stanie!" - pomyślałem - stwierdził Długopolski.

I dodał: - Zrezygnować z takich zawodników jak Ziobro? Nie jest łatwo znaleźć takich jak on! Przecież Jasiu potrafił wygrywać zawody Pucharu Świata, zajmować miejsce na podium! Na kolejnego takiego możemy teraz czekać wiele lat. Ale PZN tak myśli, że łatwo się zastąpi Ziobrę i innych.

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl

- To niech się pan domyśli, jaka jest polityka władz PZN-u. Jestem w polskim narciarstwie już bez mała od 60 lat. Przeżyłem różnych prezesów, sekretarzy i trenerów reprezentacji. I wiem, co się dzieje w PZN-ie od czasów Adama Małysza. Wszystko jest skierowane na Śląsko-Beskidzki Związek Narciarski. Nie boję się tego powiedzieć - ten okręg jest oczkiem w głowie PZN-u - kontynuował Długopolski.

Według trenera skoków niektórzy zawodnicy nie są sprawiedliwie traktowani. Wymienia nazwiska Jana Ziobry, Grzegorza Miętusa i Krzysztofa Lei. - Jasiu Ziobro został wybitnie zdyskryminowany przez PZN. Jakim prawem on nie był w kadrze A? A taki Hula, o wiele słabszy od niego znalazł w niej miejsce! Ale on wywodzi się ze Śląsko-Beskidzkiego Związku Narciarskiego. Natomiast Jasiu był z Tatrzańskiego Związku Narciarskiego, więc można go było wyeliminować. Grzegorz Miętus. Młody, 20-letni chłopak został zdjęty. To samo z Krzysztofem Leją. "On się nie nadaje do kadry A, bo jest kontrowersyjny" - wyliczał dalej Długopolski.

- To nie wszystko. Gdy tylko któryś z trenerów wychyli się choć trochę, nie wykona tego, co chce "góra", to cię od razu odsuwają, tracisz pieniądze i to dobre! - zakończył.

Dzięki niezłej sobotniej drużynówce, w której skoczkowie Michala Doleżala zajęli czwarte miejsce, Polska jest szósta w klasyfikacji Pucharu Narodów. Biało-Czerwoni zdobyli jednak zaledwie 418 punktów, prawie trzy razy mniej od prowadzących Niemców (1210 pkt).

Kolejne zawody Pucharu Świata odbędą się w niemieckim Klingenthal (11 i 12 grudnia), gdzie zaplanowano dwa konkursy indywidualne. Do Niemiec pojechało tylko czterech polskich zawodników: Kamil Stoch, Piotr Żyła, Aleksander Zniszczoł i Paweł Wąsek. Reszta trenuje w Ramsau.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.