Skok na zaledwie 97 metrów Dawida Kubackiego sprawił, że Polacy stracili szanse na podium konkursu drużynowego w Wiśle. Ostatecznie skończyli go na czwartej pozycji, ale z ogromną stratą 41,5 punktu do Słowenii.
- Na moje czucie ten drugi skok był też całkiem okej. Tylko zatoczyłem się w powietrzu, jakby mi worek zarzucili mi na plecy. Ale do końca będę wiedział, dopiero gdy na dole pojawią się trenerzy i my wyjaśnią, czy to była kwestia warunków, które nie pozwoliły mi odlecieć, czy grubego błędu na progu. Nie będę w tej chwili wyrokował: moje czucie to jedno, a to, co widział trener, to drugie - ocenił tuż po zakończeniu konkursu Kubacki.
- To zdecydowanie był zwariowany konkurs. Chyba każdy widział, co się działo. Niektórym się tutaj w miarę pofarciło, nie wszyscy mieli jednak to szczęście. W drugiej serii to się chyba trochę wyrównało. Po lądowaniu była frustracja, bo przychodzimy tutaj walczyć o najlepsze miejsca, a ten skok te szanse burzy tak naprawdę, więc złość się pojawia. Czekam na wyrok, co trenerzy powiedzą. To trzeba będzie przeanalizować. Jeśli to był tylko wiatr, to cóż, w niedzielę walczymy dalej. Jeśli to błąd, to będzie się trzeba trochę bić po plecach dzisiaj - podsumował skoczek.
Na pytanie o elementy, które należy poprawić przed niedzielnym konkursem indywidualnym Kubacki odpowiedział wymownie. - Odległość - uśmiechnął się polski skoczek. Polacy skończyli zawody na czwartym miejscu. Wygrali Austriacy, którzy wyprzedzili Niemców i Słoweńców.
Kubacki będzie jednym z aż jedenastu zawodników kadry Michala Doleżala, którzy pojawią się na starcie niedzielnych zawodów. Poza nim będzie też reszta składu z rywalizacji drużyn: Kamil Stoch, Piotr Żyła i Andrzej Stękała, a także Klemens Murańka, Stefan Hula, Jan Habdas, Jakub Wolny, Paweł Wąsek, Tomasz Pilch i Aleksander Zniszczoł. Początek serii próbnej zaplanowano na godzinę 15, a pierwszej serii konkursowej o godzinę później. Relacja na żywo na Sport.pl i w aplikacji Sport.pl LIVE.