Totalny chaos po skoku Kamila Stocha! Myślał, że jest zdyskwalifikowany

Piotr Majchrzak
Kolejny raz w tym sezonie nie popisały się systemy FIS-u. W czasie skoku Kamila Stocha oficjalne wyniki nie uwzględniły rezultatów Polaka. Stoch sam był zaskoczony brakiem swojego nazwiska na liście i pytał kontrolera sprzętu, czy nie został zdyskwalifikowany.

Kamil Stoch był zdecydowanie najlepszym z Polaków w kwalifikacjach przed niedzielnym konkursem PŚ w Wiśle. Polak poleciał 122,5 metra i zajął 10. miejsce. 34-latek był jednak bardzo zadowolony z trzech piątkowych prób. - Uważam też, że dzisiaj był solidny dzień. Trzy dobre skoki na dobrym poziomie. Pierwszy był najprzyjemniejszy, bo najdłuższy, ale czuję się dobrze. Trzeba to na chłodno przeanalizować. Skoki od początku sezonu są dobre i trzeba tylko trochę szczęścia i na nie czekam - dodawał Stoch po kwalifikacjach. 

Zobacz wideo Polscy skoczkowie się przełamią? "Nie powiem nagle: siedmiu w dziesiątce"

Jan Habdas18-letni debiutant zauroczył polskich kibiców. "Nie miałby nic do gadania"

Chaos przy skoku Stocha. Myślał, że jest zdyskwalifikowany

Podczas skoku Stocha nie obyło się bez zamieszania związanego z systemami FIS. Co się wydarzyło? Kamil Stoch siada na belce startowej i w tym momencie zawiesza się oficjalny system wyników FIS, który dostarcza firma Swiss Timming. Kamil Stoch oddał swój skok na 122,5 metra, po którym nie do końca był zadowolony, ale w oficjalnych wynikach nie pojawiło się jego nazwisko. Chwilę potem Stoch trafił na kontrolę sprzętu do Mikki Jukkary i jeszcze raz spojrzał na wyniki, a tam dalej nie było jego nazwiska. - Idę na kontrolę, nie wyświetla się moje nazwisko na wynikach i pytam kontrolera, czy może już było DSQ [dyskwalifikacja - przyp. red.] przed kontrolą? Czy jest coś, o czym nie wiem - dziwił się po kwalifikacjach w rozmowie z Kacprem Merkiem z Eurosportu.  

Więcej treści sportowych znajdziesz na Gazeta.pl

Okazało się jednak, że był to tylko błąd systemów, które kolejny raz zawiodły w tym sezonie. Zresztą kibice i dziennikarze śledzący pod skocznią relacje w oficjalnej aplikacji widzieli, że na liście wyników zabrakło nie tylko Stocha, ale innych pięciu czy sześciu nazwisk. A jeśli wybrało się opcję listy startowej, to obok nazwiska Stocha ciągle widniało "next" (następny), a nie "finished" (zakończony skok), mimo że Polak oddał swój skok. W oficjalnym protokole wynik Stocha został jednak uwzględniony i to tylko potwierdziło, że nie ma mowy o żadnej dyskwalifikacji, a Stoch zajął 10. miejsce. Sytuacja wywołała jednak sporo poruszenia też pod skocznią, bo niektóre serwisy poinformowały o braku zaliczenia wyniku Stocha. Nie była to jednak prawda. 

Adam Małysz podczas skitouringuAustriak i Niemka zatrzymali Małysza w górach. "Pan był bardzo niezadowolony"

Do niedzielnego konkursu indywidualnego awansowało aż 11 Polaków. Kwalifikacje wygrał Austriak Jan Hoerl. W sobotnim konkursie wystąpią Piotr Żyła, Andrzej Stękała, Dawid Kubacki i Kamil Stoch. Początek sobotniego konkursu o godzinie 16.30.

Więcej o: