Spośród polskich skoczków najlepsze wyniki w tym sezonie osiągał Kamil Stoch, choć tylko w dwóch z czterech dotychczasowych konkursów znalazł się w czołowej 30. Trzy razy punktował za to Piotr Żyła, natomiast Dawid Kubacki tylko raz. Tak słabego początku sezonu biało-czerwoni nie zanotowali od dawna.
Trener polskich skoczków w wywiadzie dla Interia Sport opowiedział o aktualnej formie swoich podopiecznych. - Spodziewaliśmy się znacznie lepszego początku zimy, ale jest jak jest. Próbujemy skorygować błędy, dlatego w środę odbyliśmy trening w Wiśle. Skocznia jest znakomicie przygotowana, każdy z moich zawodników oddał po trzy skoki. Jestem z nich zadowolony, chociaż to niewiele znaczy. Bo przecież gdy chłopcy trenowali w Zakopanem przed startem Pucharu Świata, też wypadali dobrze - powiedział.
Trener polskich skoczków przyznał także, że najbliższe konkursy w Wiśle będą okazją na odwrócenie złej passy. - Drużynowy konkurs w sobotę w Wiśle to dla nas szansa na przełamanie. Nie spodziewałem się, że będzie tak źle na starcie sezonu, ale nie tracę cierpliwości, ani wiary - dodał.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl.
W świetle słabej formy biało-czerwonych zaczęły się pojawiać głosy, że mogliby zrobić sobie przerwę od startów w Pucharze Świata, aby doszlifować formę. Michal Doleżal nie bierze tego pod uwagę. - To by była ostateczność. Za wcześnie, by w ogóle o tym myśleć. Kadra jest dobrze przygotowana do Pucharu Świata. Pracowaliśmy ciężko całe lato, według sprawdzonych wzorców. Wierzę, że to musi przynieść efekt. Trzeba cierpliwości - mówił.
Zdaniem trenera niebawem wyniki powinny być znacznie lepsze. - Póki co nie ma powodów, by wykonywać nerwowe ruchy. Walczymy dalej w Pucharze Świata licząc, że czucie skoków się zwiększy i ustabilizuje na normalnym poziomie. Takim, na jakim skacze czołówka - dodał.
Zawody Pucharu Świata w skokach narciarskich w Wiśle odbędą się już w najbliższy weekend. Na sobotę 4 grudnia zaplanowano konkurs indywidualny, natomiast dzień później zawodnicy będą rywalizować indywidualnie.