Klemens Murańka nie wystąpił już w konkursach w Niżnym Tagile i Kuusamo, ponieważ przechodził izolację w Rosji. Wszystko przez pozytywny wynik testów na obecność koronawirusa. Polak nie mógł opuścić kraju, dopóki nie uzyskał negatywnego wyniku. Gdy już do tego doszło, okazało się, że Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) blokuje start Murańki w zawodach Pucharu Świata w Wiśle. Kwalifikacje odbędą się w najbliższy piątek.
Trudności sprawiły, że do sprawy włączył się Polski Związek Narciarski. Według ostatnich doniesień przedstawiciele zgłosili się do FIS, aby dopuścić Polaka do konkursów Pucharu Świata po tym, jak okaże dwa negatywne wyniki testów. Jeden miał już zostać wykonany w środę.
Sprawa ta dziwi Adama Małysza, który opowiedział o tym w rozmowie cytowanej przez WP SportoweFakty. - Nie wiem skąd ten przepis, bo pierwszy raz o czymś takim słyszymy. To 14 dni trafia na sobotę, więc teoretycznie w drużynówce mógłby wystartować, ale opuściłby piątkowe treningi i kwalifikacje. To jakiś absurd - powiedział Małysz.
Przepis, o którym wspomniał Małysz dotyczy 14-dniowej przerwy od pierwszego pozytywnego wyniku. To sprawia, że Murańka nie mógłby wystartować w piątkowym treningu i kwalifikacjach, a to wpłynęłoby na wynik całego weekendu Pucharu Świata w skokach narciarskich. Dlatego PZN zainterweniował.
- Myślę, że jak przyjedzie Sandro Pertile, dyrektor PŚ, to będzie musiał mi to wytłumaczyć, bo to jest dziwne. Jeśli trzeba będzie zrobić test także w czwartek, to pewnie Klemens go zrobi, ale to jest lekka przesada - dodał Małysz.
WIęcej treści sportowych znajdziesz na Gazeta.pl
Początek nowego sezonu jest wyjątkowo nieudany dla Polaków. Ostatni konkurs w Kuusamo przyniósł ogromne rozczarowanie. Do drugiej serii awansowali tylko Jakub Wolny i Piotr Żyła. I ta dwójka zdobyła dla Polski zaledwie dwanaście punktów do klasyfikacji Pucharu Narodów (Wolny 8 pkt za 23. miejsce, a Żyła 4 pkt za 27. miejsce).