Za nami cztery konkursy indywidualne w Pucharze Świata. Zarówno w Niżnym Tagile jak i w Ruce duży wpływ na wyniki miał wiatr, ale przynajmniej wszystkie konkursy udało się przeprowadzić do końca. W ten weekend odbędą się pierwsze w tym sezonie zawody w Polsce. Skoczkowie przyjadą do Wisły, ale nie wiadomo, czy w ogóle powalczą o punkty.
Wszystko przez pogodę, a prognozy wyglądają bardzo kiepsko. Na piątek zaplanowano kwalifikacje przed niedzielnym konkursem indywidualnym. Prędkość wiatru ma nie przekraczać 3 m/s. To oznacza, że kwalifikacje powinny się odbyć bez wielkich przeszkód. Niestety, w kolejnych dniach ma być już znacznie gorzej. W sobotę, kiedy ma odbyć się pierwszy w tym sezonie konkurs drużynowy, ma wiać z prędkością 9 m/s. W niedzielę ma być tylko niewiele lepiej. Prognozy mówią o 7 m/s.
W niedzielę w rozmowie z Łukaszem Jachimiakiem Andrzej Wąsowicz, szef Pucharu Świata w Wiśle powiedział, że skocznia jest gotowa. W tym roku udało się ją przygotować lepiej i spokojniej niż w minionych latach, gdy na niej inaugurowano sezony. - Późniejszy termin sprawił, że śnieg produkowaliśmy w bardziej sprzyjających warunkach pogodowych. Mamy go tyle, że jesteśmy naprawdę zadowoleni i spokojni - mówi prezes Śląsko-Beskidzkiego Związku Narciarskiego.
Wąsowicz ma nadzieję, że prognozy się nie sprawdzą i wiatr nie przeszkodzi w organizacji konkursów. - Niby zapowiadają, że w sobotę trochę powieje, ale nie ma co się martwić, te prognozy często się nie sprawdzają. Liczę, że i konkursy normalnie się odbędą, i w tygodniu da się u nas normalnie trenować – powiedział.
W niedzielę w Kuusamo polscy skoczkowie zanotowali najgorszy występ w tym sezonie Pucharu Świata. Już wszystkie trzy poprzednie konkursy były dla nich nieudane. Ale ten ostatni przyniósł ogromne rozczarowanie. Do drugiej serii awansowali tylko Jakub Wolny i Piotr Żyła. I ta dwójka uciułała dla Polski zaledwie 12 punktów do klasyfikacji Pucharu Narodów (Wolny 8 pkt za 23. miejsce, a Żyła 4 pkt za 27. miejsce).