Kuriozum! Eisenbichler ruszył na czerwonym świetle, ale uniknie dyskwalifikacji. Pertile tłumaczy

Jakub Balcerski
Markus Eisenbichler ruszył do skoku w drugiej serii konkursu PŚ w Ruce przy czerwonym świetle. To zabronione, ale okazuje się, że skoczek nie zostanie zdyskwalifikowany. Sytuację wytłumaczył dla Sport.pl dyrektor Pucharu Świata, Sandro Pertile.

Druga seria niedzielnego konkursu Pucharu Świata w Ruce. Drugi po pierwszej serii Markus Eisenbichler długo czeka na sygnał do ruszenia z belki od trenera Stefana Horngachera.

Zobacz wideo Falstart polskich skoczków w Pucharze Świata. Czy są powody do obaw?

To trwało ponad trzydzieści sekund, warunki są trudne. Wreszcie w grafice pojawia się zielone światło, a Horngacher macha flagą, dając swojemu zawodnikowi sygnał do startu. Ale po chwili światło w grafice znika. Niemiec rusza, ale pod belką, z której się odepchnął, świeci się czerwone, a nie zielone światło. 

Eisenbichler ruszył do skoku przy czerwonym świetle. "Ktoś to widział?"

W mediach społecznościowych szybko pojawiły się wątpliwości, czy pojawił się w błąd grafice, czy zawodnik i trener popełnili błąd - w tym wskazanie, że Eisenbichler powinien zostać zdyskwalifikowany. "Ktoś to widział? Nie wygląda mi to na zielone światło" - pytał norweski skoczek Joacim O. Bjoreng we wpisie na Twitterze. 

I oczywiście skoczek nie może oddać skoku, jeśli świeci się czerwone światło. Przy dobrych warunkach dostaje pozwolenie na start, a widzom na grafice telewizyjnej, trenerom na wieży i zawodnikowi na rozbiegu pokazuje się zielone światło. Ma dziesięć sekund na rozpoczęcie najazdu na próg, ale jeśli się spóźni i ruszy już po zmianie na czerwone, zostanie zdyskwalifikowany. 

Dyrektor PŚ tłumaczy sytuację. Kuriozalne i niespotykane zdarzenie

Jak zatem wytłumaczyć sytuację z Eisenbichlerem? Wiemy, że nie zostanie i prawdopodobnie nie powinien zostać zdyskwalifikowany. Sprawę wytłumaczył dyrektor Pucharu Świata, Sandro Pertile. - Dostał zielone światło - zapewnił. - Warunki były jednak zbyt dobre i jury zdecydowało się zatrzymać zielone światło ze względów bezpieczeństwa. Zastępca dyrektora zawodów (Borek Sedlak) wcisnął przycisk włączający czerwone światło, ale już w momencie, gdy trener dał znak do startu zawodnikowi, a skoczek odepchnął się z belki. Ze względu na to, że na początku miał zielone światło jury zatwierdziło skok - opisał Pertile. 

Doszło zatem do wręcz kuriozalnej sytuacji. Próby zatrzymania zielonego światła się raczej nie widuje, to bardzo rzadkie zdarzenie. Jeśli w ogóle możliwe, bo gdy pokazuje się światło, trener i zawodnik mogą zareagować bardzo szybko i trudno byłoby ich zatrzymać. Nie da się w tak szybkim czasie wytłumaczyć, że światło zostało zmienione przez przypadek i zawodnik nie powinien oddać skoku. Dodajmy, że gdyby konkurs odbył się w innych, gorszych warunkach, taki błąd mógłby się zakończyć niebezpieczną sytuacją - choćby problemami skoczka z podmuchami wiatru.

Markus Eisenbichler zakończył zawody na trzeciej pozycji. Wygrał Słoweniec Anze Lanisek przed rodakiem Eisenbichlera, Karlem Geigerem. Następne zawody Pucharu Świata w skokach narciarskich zaplanowano na dni 3-5 grudnia w Wiśle. W Polsce odbędzie się konkurs drużynowy i indywidualny. Relacje na żywo na Sport.pl i w aplikacji Sport.pl LIVE. 

Więcej o: