121,5 metra nie dało Kamilowi Stochowi awansu do drugiej serii w niedzielnym konkursie. Polak puszczony w trudnych warunkach zajął dopiero 41. miejsce. Po skoku tylko machnął ręką.
Kacper Merk prowadzący z nim rozmowę dla Eurosportu pytał Stocha o przyczynę słabszej próby i przytoczył, że Dawid Kubacki stwierdził, że jury nie powinno puścić Polaka w takich warunkach. - Nie wiem, no. Idąc tutaj, zastanawiałem się, co wam mam odpowiedzieć. I jedyne, co mi przyszło do głowy to... Potrzymaj moje narty - poprosił dziennikarza Stoch. I chwilę później szeroko rozłożył ręce.
- Pierwszy skok (w kwalifikacjach - przyp.red.) był za wcześnie. Taki psikus. Natomiast drugi wydawał się dobry. Może był odrobinę spóźniony, ale czułem energię z progu, to wszystko wydawało mi się, że jest okej. No fizyki nie oszukam - wskazał Stoch. - Kamil nie miał szans w tym skoku odlecieć. Miał dwa metry z tyłu na progu i dwa na buli. Przyssało go do zeskoku. To nie był sprawiedliwy konkurs - ocenił w studiu Eurosportu Adam Małysz.
Jury nie poczekało na próby czterech zawodników, którzy w trudnych warunkach nie oddali skoków na miarę zapunktowania w zawodach. Poza Stochem chodzi o Piusa Paschke, Yukiyę Sato i Roberta Johanssona.
Co ciekawe, w drugiej serii sędziowie poszli po rozum do głowy. Gdy podmuchy sięgnęły nawet 2-3 metrów na sekundę z tyłu skoczni, konkurs dwukrotnie przerywano i zmieniano długość najazdu na próg. Decyzji o przerwie nie było jednak w przypadku "wycięcia" czterech skoczków w pierwszej rundzie.
Konkurs w Ruce wygrał Słoweniec Anze Lanisek. W finale na swój skok czekał dobrych kilka minut. Zapunktowało dwóch Polaków - 23. Jakub Wolny i 27. Piotr Żyła. Następne zawody Pucharu Świata w skokach narciarskich zaplanowano na dni 3-5 grudnia w Wiśle. W Polsce odbędzie się konkurs drużynowy i indywidualny. Relacje na żywo na Sport.pl i w aplikacji Sport.pl LIVE.