"Kramer daleko odleciała rywalkom" - tytułuje relację z piątkowego konkursu w Niżnym Tagile portal telewizji Laola1. To chyba jednak mało powiedziane: takich przewag, jak ta Marity Kramer nad Emą Klinec się w skokach narciarskich po prostu już nie widuje. Austriaczka urodzona w Holandii nie dała rywalkom żadnych szans, zupełnie je zdeklasowała.
Pierwszy skok Kramer był jak z innego świata - kto widział, żeby lądować tak daleko za rozmiarem skoczni?! Gdy Austriaczka kończyła lot, w realizacji telewizyjnej nie było już widać za nią linii oznaczającej rozmiar skoczni - 97 metrów.
Kramer przekroczyła ją aż o 7,5 metra i ustanowiła nowy rekord obiektu kobiet. Choć dalej na normalnej skoczni w Niżnym Tagile nie lądował także żaden ze skoczków - najdalej poleciał tu dwa lata temu podczas zawodów Pucharu Kontynentalnego Austriak Philipp Orter, który lądował o pół metra bliżej od swojej rodaczki.
W finałowej serii skoczkini dopełniła formalności - 96 metrów i tak było dominacją nad rywalkami. Po pierwszej rundzie najdłuższy skok za Kramer był o 12,5 metra krótszy, w drugiej różnica wyniosła mniej, choć i tak spore pięć metrów.
Niebotyczna była także jej przewaga punktowa nad drugą Słowenką Emą Klinec - 41,7 punktu! To rekord Pucharu Świata kobiet, bo do tej pory najwyższa tego typu różnica w historii wynosiła o 0,1 punktu mniej. Osiągnęła ją Maren Lundby, która ponad trzy lata wcześniej podczas konkursu w Zao pokonała tak Chiarę Kreuzer (wówczas Hoelzl). Podium w Niżnym Tagile dopełniła wracająca do czołowej trójki zawodów Pucharu Świata po aż 664 dniach przerwy rodaczka Kramer, Daniela Iraschko-Stolz.
Można żartować, że Marita Kramer w wielkim stylu zaczyna zemstę za zeszły sezon. Wówczas zawodniczce odebrano szanse na zdobycie Kryształowej Kuli za klasyfikację generalną Pucharu Świata kobiet po fałszywie pozytywnym teście na obecność koronawirusa podczas zawodów w Rasnovie w Rumunii. Przyjechała tam jako liderka cyklu, ale wykluczenie z dwóch konkursów sprawiło, że rywalki nadrobiły nad nią tak wiele punktów, że już nie zdołała ich wyprzedzić.
To zdarzenie z pewnością wywołało u niej dużo złości. Dodatkowo Austriaczka na mistrzostwach świata w Oberstdorfie była dwukrotnie czwarta w walce o indywidualne medale i zdobyła "tylko" drużynowe złoto z koleżankami z kadry. A sfrustrowana Kramer to najwyraźniej dominatorka. Niektórzy już teraz twierdzą, że może nie mieć konkurencji. Choć w zeszłym sezonie też zaczęła występy w Pucharze Świata od zwycięstw - wygrała trzy z czterech pierwszych konkursów, a później rywalki zaczęły ją dościgać. Inna sprawa, że takie skoki i różnice tworzone pomiędzy nią a rywalkami przypominają wręcz czasy Adama Małysza i jego wielkie wyczyny z sezonu 2000/2001. Choćby konkurs w Innsbrucku, gdzie Polak wygrał o 44,9 punktu nad drugim Janne Ahonenem.
W Niżnym Tagile słabo spisały się za to polskie skoczkinie. Kinga Rajda zajęła 34. miejsce, a Kamila Karpiel była na 38. pozycji. Obie zakończyły zatem konkurs bez punktów. Do pierwszej serii nie zakwalifikowała się Nicole Konderla. Kolejna szansa na punkty Polek w sobotę. Drugi konkurs sezonu zaplanowano na godzinę 12:00, a kwalifikacje rozpoczną się dwie godziny wcześniej.