Polscy skoczkowie w bardzo słaby stylu zainaugurowali nowy sezon Pucharu Świata. Nasi kadrowicze zdobyli w trakcie weekendu w Niżnym Tagile zaledwie 16 punktów do klasyfikacji Pucharu Narodów, co jest wynikiem, łagodnie mówiąc, poniżej oczekiwań. Wszystko zaczęło się bardzo dobrze i po wygranych przez Kamila Stocha kwalifikacjach serca kibiców napełniły się nadzieją. Później przyszedł jednak ogromny zawód.
Od kilku dni media i kibice starają się zdiagnozować, co spowodowało taki, a nie inny początek sezonu w wykonaniu polskich skoczków. - Są jacyś wycofani i nieaktywni w locie - komentował całą sytuację na gorąco Adam Małysz. Do całej sytuacji postanowił się teraz odnieść natomiast Grzegorz Sobczyk. Asystent trenera Michala Doleżala spróbował wytłumaczyć jakoś słabą postawę naszej drużyny.
- Niżny Tagił nigdy nam nie leżał, choć nie można usprawiedliwiać się skocznią. Nie wykonaliśmy tego, co powinniśmy. Trudno, głowa do góry i walczymy dalej - zapewnił Sobczyk w rozmowie z portalem Skijumping.pl. - Myślę, że każdy zawodnik chciał za dużo. Więcej niż zawsze. Wtedy nogi nie funkcjonują odpowiednio. Skoczek odbija się wszystkim, ale nie nogami. Noga nie pcha do końca, jak powinna, a wtedy pojawiają się błędy. Potrzeba więcej spokoju i pewności siebie, a wtedy na pewno wszystko zadziała - dodał.
- Jesteśmy przekonani, że Stoch i Kubacki dobrze skaczą. W niedzielę wydarzyło się coś dziwnego. Skoki były dobre z progu, ale metry tego nie pokazały. Nie zamierzamy zwalać na warunki, czasem tak bywa. To jest Niżny Tagił - kontynuował asystent Doleżala. Następnie Grzegorz Sobczyk zdecydował się skierować przeprosiny w kierunku polskich kibiców. - Po pierwszych zawodach w sezonie możemy jedynie przeprosić kibiców za to, co się wydarzyło. Atmosfera jest bardzo dobra w grupie, choć głupio o tym mówić. Wszyscy sądzą, że jest inaczej. Mam nadzieję, że to był ostatni tak duży wypadek przy pracy tej zimy. Od kilkunastu lat jestem w Pucharze Świata i sporo tu przeżyłem. Nie zawsze jest pięknie, to jest sport. W Kuusamo może być już naprawdę fajnie - zakończył z nadzieją 40-latek.