O ile w sobotę bardzo dobre skoki oddawał Kamil Stoch, który zajął piąte miejsce, tak w niedzielę Polacy o takiej lokacie mogli tylko pomarzyć. Stochowi nie udało się nawet wejść do drugiej serii konkursu. Podobnie zresztą jak Dawidowi Kubackiemu. W finale mogliśmy oglądać tylko Piotra Żyłę (16. miejsce) i Andrzeja Stękałę (30.miejsce). To był najgorszy konkurs za kadencji Michala Doleżala.
- Ciężko to tłumaczyć. Ten weekend się nie udał. Nie możemy tracić cierpliwości, spokoju. Nie trzeba panikować. Wszyscy chcieliśmy lepiej. Wyszło jak wyszło, ale musimy być skoncentrowani. Poskaczemy, porozmawiamy, potrenujemy i jedziemy do Kuusamo – tak występ Polaków skomentował szkoleniowiec naszych skoczków w rozmowie z Eurosportem.
Na pytanie, czy widać było gorszą formę u zawodników niż na treningach, Doleżal odpowiedział: - U Dawida i Kamila na pewno nie. Reszta nie skakała jak na treningach. Było ewidentnie widać, że odstawali. Musimy utrzymać spokój. Nasi zawodnicy potrafią skakać.
Polacy zostają jeszcze w Rosji, ponieważ od początku plan zakładał treningi na rosyjskiej skoczni. Doleżal poinformował, że mimo złego występu polskich skoczków na tym obiekcie, plan pozostaje taki sam i Polacy będą mogli szlifować formę w Rosji. - Poskaczemy sobie, kto będzie chciał. Zobaczymy, jak pójdzie. Mam nadzieję, że warunki będą dobre. W środę ruszamy dalej – powiedział trener.
Nie jest jeszcze do końca pewne, czy Polacy rzeczywiście wyjadą z Rosji planowo. Cała reprezentacja musi jeszcze raz przejść testy PCR, bo u Klemensa Murańki zaobserwowano podwyższoną temperaturę.