Falstart polskich skoczków. Wiadomo, co mogło być powodem

Z wyjątkiem kapitalnego Kamila Stocha polscy skoczkowie zaliczyli mały falstart w piątkowych skokach w Niżnym Tagile. Sumując wszystkie skoki, żaden z Polaków nie znalazł się nawet w trzydziestce. Co było powodem nieudanego piątku? Wiele wskazuje na to, że zwykłe zmęczenie długą, 30-godzinną podróżą. Biało-czerwoni zapowiadają jednak atak w weekendowych konkursach.

Polscy skoczkowie (z wyjątkiem Kamila Stocha) rozpoczęli sezon 2021/2022 od małego falstartu w kwalifikacjach. Kwalifikacje przeszło pięciu z siedmiu naszych skoczków, a poza Stochem, który wygrał eliminacje drugi najlepszy z biało-czerwonych był Jakub Wolny, który zajął dopiero 32. miejsce! 36. był Kubacki, 39. Żyła, a Andrzej Stękała 45. Z takich wyników nie mógł być zadowolony trener polskich skoczków Michał Doleżal, a także sami zawodnicy.

Zobacz wideo

Imponujący początek Stocha, ale... poczekajmy

Doskonale wiadomo, że skocznia w Niżnym Tagile nie wybacza błędów, a jeśli skoczek trafi dodatkowo na zbyt mocny wiatr w plecy w pierwszej fazie lub po prostu brak wiatru pod narty w drugiej fazie lotu, to każdemu trudno jest osiągnąć dobry wynik. Właśnie dlatego na piątkowe skoki trzeba spojrzeć z nieco większej perspektywy. I tu też doskonale widać, że Stoch był w piątek nie do zatrzymania. Ani razu nie wypadł z dziesiątki (był takim jedynym zawodnikiem). I radził sobie zarówno w trudnych warunkach (II trening), jak i w bardzo dobrych (kwalifikacje).

Do tego trzeba jednak podchodzić spokojnie, bo forma wszystkich zawodników na początku sezonu nie jest stabilna. Rok temu Stoch też wygrał kwalifikacje na inaugurację sezonu, ale później przyszła migrena, która rozstroiła jego dyspozycję na tyle mocno, że skoczek "odkręcił" się dopiero w czasie Turnieju Czterech Skoczni.

Drużyna zapowiada atak

Niestety, bardziej globalne spojrzenie nie jest też przychylne dla innych Polaków, którzy w piątek nie radzili sobie zbyt dobrze i biorąc pod uwagę wszystkie skoki, nikt poza Stochem nie wszedłby do trzydziestki konkursu. A gdyby kwalifikacje były pierwszą serią drużynówki, to nasi byliby dopiero na szóstym miejscu.  Polscy skoczkowie mimo słabego piątku są jednak bojowo nastawieni do rywalizacji i zapowiadają, że konkursy będą już lepsze w ich wykonaniu. Na to samo liczą również trenerzy.  

- Dziś tak się spróbowałem trochę wziąć. Szczególnie po tym drugim treningowym skoku. "Łapłem się", jest dobrze, że się udało. Jutro jest nowy dzień. Byłem trochę za leniwy. Mój organizm trzeba lać batem i wtedy jest dobrze. Mam na jutro plan, mam na jutro cel. Przypuszczam, że będę bardziej agresywny, niż dzisiaj -mówił Żyła przed kamerami Eurosportu. 

- Kamień z serca? Nie, absolutnie. Jestem oburzony i wkurzony, ale myślę, że będzie coraz lepiej - powiedział Stękała przed kamerą Eurosportu. I dodał: - Na razie trzy skoki i trzy takie sobie. Jestem zdenerwowany tym wszystkim. Będzie lepiej, ale muszę być zły. Stać mnie na dużo lepsze skoki.

Długa podróż przydusiła skoczków? Rywale mieli dzień odpoczynku więcej

Być może efektem gorszych piątkowych skoków był fakt, że polscy skoczkowie dotarli do Niżnego Tagiłu najpóźniej ze wszystkich, a ich podróż była mocno męcząca. Gdy nasi rywale brali w czwartek udział w tzw. wolnym treningu na skoczni, to biało-czerwoni byli w środku podróży w głąb Rosji. Polacy do Rosji ruszyli w środowe popołudnie z lotniska w Krakowie, noc spędzili w Warszawie, a potem ruszyli w dalszą podróż, która zakończyła się tuż przed północną w Niżnym Tagile (w Polsce było wówczas po godzinie 20). Łącznie podróż trwała więc około 30 godzin.  A dlaczego Polacy dotarli tak późno? Trenerzy nie chcieli naruszać wypracowanego przez lata rytmu startowego i sposobu przyjazdu na zawody, na które zwykle jeździmy w czwartki.

- Do tego dochodzi bardzo długa podróż, zmęczenie. Tak naprawdę zaskoczony jestem tylko Stefanem Hulą. On kilka dni temu w Zakopanem skakał dobrze, równo. Klimek Murańka też powinien spokojnie przejść kwalifikacje. W Zakopanem skakał w kratkę, ale nieźle. Co do Andrzeja Stękały - on skoczył to samo, co skakał przed wyjazdem do Rosji. Jemu brakuje skoków, bo bolą go plecy. Troszkę poniżej oczekiwań wypadli Dawid Kubacki i Piotrek Żyła, ale bądźmy spokojni - mówił w piątek w rozmowie ze Sport.pl Zbigniew Klimowski.

Dodatkowo trenerzy są przekonani, że w ostatnich tygodniach Polacy oddali wystarczająco dużo skoków na torach lodowych, dlatego dodatkowy trening w Rosji nie był potrzebny, a cztery skoki przed zawodami są absolutnie wystarczające, bo Polakom nie brakuje treningu, a przede wszystkim rywalizacji. Wydaje się jednak, że akurat w piątkowych skokach naszym skoczkom brakowało świeżości i mocy, ale jeśli wszystko zostało dobrze obliczone przez sztab Doleżala i Haralda Pernitscha, to najlepsza aktywacja mięśni powinna przyjść właśnie w sobotę. Warto przypomnieć, że w poprzednim sezonie to właśnie sobota była najlepszym dniem dla biało-czerwonych w trakcie weekendów PŚ, a gorzej wypadały niedzielę. 

Początek rywalizacji w Niżnym Tagile o godzinie 16. Start serii próbnej o 15. Relacja w Sport.pl.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.