Polski rynek telewizji sportowych rozpędził się niczym prawdziwy rollercoaster. Wiele praw do transmisji zmieniło ostatnio właścicieli, a na rynku pojawił się również potężny gracz - szwedzka usługa streamingowa Viaplay (właścicielem jest szwedzki NENT), która przejęła m.in Bundesligę, Ligę Europy i Ligę Konferencji, a od kolejnych sezonów pokaże również Premier League i Formułę 1. Ba, Skandynawowie zapowiadają również, że chętnie powiększyliby swoje portfolio o sporty zimowe, a m.in Puchar Świata w skokach narciarskich znajduje się w ich ofercie np. w Norwegii.
Pojawia się jednak pytanie, jak ma się to do obowiązujących od 2015 roku przepisów w sprawie listy ważnych wydarzeń sportowych, które muszą być pokazywane w otwartej telewizji. Od momentu wejścia w życie tych przepisów transmisje telewizyjne wydarzeń wymienionych w art. 20b ust. 2 Ustawy o radiofonii i telewizji, jak i w rozporządzeniu KRRiT z dnia 17.11.2014, zostały objęte ochroną prawną na terenie wszystkich krajów Unii Europejskiej. Zgodnie z przepisami ustawy, bezpośrednia transmisja telewizyjna z ważnych wydarzeń może być nadana, co do zasady, tylko w programie ogólnokrajowym dostępnym w całości bez opłaty. Tylko że można odnieść wrażenie, że poniższe przepisy stały się mocno nieaktualne w obliczu rozwoju mediów i wkrótce będą potrzebowały zmian, jeśli nadal mają działać w takim brzmieniu, jak planowano w 2014 roku.
- Jeśli działalność Viaplay będzie polegać tylko na nadawaniu streamów w internecie w formie webcastingu, to moim zdaniem nie można tego uznać za nadawanie programu telewizyjnego. Musimy dokładnie przeczytać, jak jest to zapisane w ustawie, bo artykuł 20b ustawy o radiofonii mówi o "nadawcy programu telewizyjnego" i do niego kierowane są wspomniane obowiązki. Myślę, że moglibyśmy udowodnić, że Viaplay jest "nadawcą" i nawet, przy spełnieniu pewnych warunków, "nadawcą programu" w rozumieniu ustawy o radiofonii i telewizji, ale już nie "nadawcą programu telewizyjnego". To już jakby jeden krok interpretacyjny za daleko - mówi Sebastian Urban, specjalista prawa medialnego.
Na wspomnianej liście ważnych wydarzeń zgodnie z art. 20b ust. 2 ustawy o radiofonii i telewizji znajdują się obecnie:
Polski ustawodawca wydał również rozporządzenie, które dookreśla, które sporty muszą być nadawane w Polsce na otwartym kanale, jeśli oczywiście znajdzie się chętny na zakupienie tych praw na terytorium naszego kraju. Chodzi tutaj o takie wydarzenia jak:
Już teraz wiadomo, że Legia Warszawa na pewno zagra jesienią w fazie grupowej Ligi Europy lub Lidze Konferencji, a te rozgrywki pokazywane będą tylko w Viaplay.
Teoretycznie, Viaplay, które nie ma otwartego kanału linearnego, powinno udzielić komuś sublicencji na pokazywanie meczów Legii Warszawa w samej Lidze Konferencji. Tylko że tutaj pojawia się problem natury prawnej, ale po chłodnej analizie przepisów wydaje się, że byłaby to tylko dobra wola Viaplay. Chodzi konkretnie o to, że samo wspomniane wyżej rozporządzenie do ustawy o radiofonii i telewizji jest po prostu przestarzałe i nijak ma się do obecnego świata. Nie ma w nim przepisu, który by zmuszał posiadacza praw do podzielenia się nim z otwartym nadawcą akurat tymi rozgrywkami.
Po pierwsze, wyliczony katalog wydarzeń z rozporządzenia w kwestii europejskich pucharów jest akurat zamknięty i próżno w nim szukać obecnych rozgrywek klubowych. Punkt 3. mówi np. o konieczności pokazywania "innych meczów z udziałem reprezentacji Polski w piłce nożnej w ramach oficjalnych rozgrywek oraz meczów z udziałem polskich klubów w ramach Ligi Mistrzów i Pucharu UEFA". I, o ile jeszcze pod inne oficjalne mecze reprezentacji dość łatwo podpiąć reprezentacyjną Ligę Narodów, tak od lat nie ma już np. Pucharu UEFA, (choć tutaj jego naturalnym spadkobiercą jest Liga Europy). W przepisach ani słowa nie ma również o Lidze Konferencji, która jest wytworem ostatnich kilkunastu miesięcy. Ten katalog jest zamknięty, więc de facto uparty nadawca mógłby nie sprzedawać sublicencji, bo wcale nie wymagają tego przepisy - i to jest w tej sprawie kluczowe.
Potwierdza to doświadczony w negocjowaniu umów licencyjnych i praw telewizyjnych radca prawny. - Moim zdaniem tak brzmiący przepis nie oznacza konieczności udzielenia sublicencji. O ile "Puchar UEFA" można rozumieć jako Ligę Europy, ze względu na to, że jest to kontynuacja tego pucharu pod inną nazwą, to takie rozszerzone interpretacje można przyjmować. Jednak, o Lidze Konferencji nie ma nic w obecnym stanie prawnym - mówi Sebastian Urban, prawnik specjalizujący się w prawie medialnym.
Inną kwestią jest w ogóle to, czy serwisy streamingowe można jednoznacznie podpiąć pod ustawę o radiofonii i telewizji. Prawo rozpowszechniania programów radiowych i telewizyjnych dotyczy programów, które uzyskały koncesję na taką działalność lub są rozpowszechnione w systemach teleinformatycznych i uzyskały wpis do rejestru takich programów. Wspomnianego Viaplay w tym rejestrze nie ma (lub przynajmniej nie jest jeszcze ujęty w internetowym rejestrze, stan na 20.08). Co ciekawe, w 2020 roku wpisana została m.in inna usługa streamingowa - DAZN.
Warto jednak podkreślić, że zgodnie z komunikatami samego Viaplay, nadawca chce sam respektować polskie prawo, a CEO NENT Group, Anders Jensen, mówił w wywiadzie dla Wirtualnych Mediów, że zdaje sobie sprawę z faktu, że gdyby np. udało im się kupić Puchar Świata w skokach narciarskich, to Viaplay odsprzedałoby licencję jednemu z otwartych kanałów. - Podobne przepisy obowiązują w Skandynawii – wiele transmisji, zwłaszcza rozgrywek międzynarodowych, musi być w linearnej telewizji. Przy czym tam mamy własne kanały linearne, a w Polsce nie, więc jeśli chcielibyśmy transmitować wspomniane dyscypliny zimowe, potrzebowalibyśmy znaleźć partnerów telewizyjnych- mówił Anders Jensen dla Wirtualnych Mediów. Tylko jest pytanie, czy faktycznie musi, bo specjalizujący się w tej sprawie prawnicy nie są przekonani.
- Moim zdaniem Viaplay nie jest "nadawcą programu telewizyjnego", czyli nie musi ich obowiązywać lista wydarzeń, które muszą być pokazywane w kanałach otwartych. Jeszcze jest jedna wskazówka interpetacyjna, o której powinniśmy pamiętać: jakiekolwiek wyjątki w zakresie swobody działalności gospodarczej muszą być interpretowane wąsko, w tym wypadku na korzyść podmiotu posiadającego prawa sportowe. Nie możemy naciągać regulacji ustawowych, żeby rozszerzyć wyjątek, by złapać w niego przedsiębiorcę, w tym przypadku Viaplay - podkreśla radca prawny, Sebastian Urban.
Może się więc okazać, że ewentualna sprzedaż sublicencji na ważne wydarzenia mogłaby być tylko dobrą wolą jakiegoś serwisu. Choć to nie jest oczywista, czarno-biała kwestia, bo polskie przepisy są dość przestarzałe i trzeba by je naciągać do obecnych realiów. Nadal nierozwiązana pozostaje również np. sprawa transmisji z Pucharu Świata w skokach narciarskich, bo żaden z nadawców nie poinformował jeszcze oficjalnie o nabyciu praw do transmisji na kolejne sezonu. Chętnych jednak nie brakuje, bo skoki to ważna dyscyplina dla Eurosportu, TVP, a dość głośno marzy o niej również Viaplay.
W każdej chwili na rynku może się jednak pojawić inny dostawca, który nie chciałby podchodzić do sprawy na tyle łagodnie co Viaplay i przy obecnym stanie prawnym mogłoby się okazać, że nagle mogłoby zostać kupione i zakodowane jakieś ważne dla Polaków wydarzenia.