Kilian Peier kontuzję odniósł w październiku 2020 r., w trakcie mistrzostw Szwajcarii w Einsiedeln. Brązowy medalista mistrzostw świata z 2019 roku na dużej skoczni w Seefeld poszybował aż na 116,5 metra, ale nie zdołał ustać. Zawodnikowi szybko rozjechały się narty i Peier wylądował na igelicie.
Został przetransportowany do szpitala, gdzie wykonano mu rezonans magnetyczny. Diagnoza okazała się fatalna - zerwanie przednich więzadeł krzyżowych w prawym kolanie. U Peiera wykryto również zakażenie koronawirusem.
W ostatnią środę, po 10 miesiącach przerwy, Peier wrócił na skocznię. - Pierwsze skoki za mną. Bardzo się cieszę z powrotu. Po pierwszych treningach na mniejszym obiekcie czuję się bardzo pewnie i krok po kroku będę podnosić sobie poprzeczkę - napisał Peier na Instagramie, który był wyraźnie zachwycony powrotem.
Momentem przełomowym dla 26-latka były igrzyska olimpijskie w Pjongczangu, na które się nie załapał. Wówczas Peier postanowił radykalnie zmienić podejście do sportu. Zaczął pracę z Othmarem Buholzerem, trenerem mentalnym, byłym piłkarzem ręcznym. To on pomógł mu także wrócić do sportu po kontuzji.
Historię zdobycia brązu na mistrzostwach świata i drogę, którą musiał pokonać Szwajcar, można przeczytać w tekście Piotra Majchrzaka, dziennikarza Sport.pl.