Halvor Egner Granerud zdecydowanie zwyciężył w klasyfikacji generalnej ostatniego Pucharu Świata. Dzięki temu po ostatnich zawodach w Planicy odebrał Kryształową Kulę, która przysługuje za zwycięstwo w całym cyklu. Okazuje się jednak, że trofeum nie było dla niego najszczęśliwsze i spotkał je smutny los.
- Kryształowa Kula stała u mnie w mieszkaniu w Trondheim przez 11-12 dni, a ja cały czas się na nią patrzyłem. W pewnym momencie zaczęła nade mną dominować psychicznie i zacząłem z nią rozmawiać. W końcu powiedziałem jej "już dość, wynocha" i wyrzuciłem ją z domu jak niechcianego lokatora. Stoi teraz na półce u moich rodziców w Asker pod Oslo - powiedział Norweg. Granerud podkreślił, że widok trofeum niezwykle go stresował, ponieważ wymuszał na nim myślenie o kolejnym sezonie. Odczuwał presję związaną kolejnymi zwycięstwami i powtórzeniem sukcesu. - Ta kula zaczęła być czymś w rodzaju fetyszu, jak baśniowy pierścień, od którego nie można oderwać wzroku - wyjaśnił w rozmowie z "Dagbladet".
24-latek przyznał również, że ma problemy z powrotem do normalnego funkcjonowania po przejściu koronawirusa. Granerud zaraził się w trakcie mistrzostw świata w Oberstdorfie. - Objawy miałem łagodne, ale później przyszło dziwne zmęczenie. Teraz jest jeszcze większe i właściwie nie mam siły trenować. Obawiam się długotrwałych skutków pochorobowych, a jedyną nadzieją jest myśl, że osłabienie może być tylko efektem wyczerpującego sezonu - przyznał z nadzieją norweski skoczek.