To był niezwykle dziwny sezon dla Kamila Stocha. Polak rozpoczął go w całkiem dobrej dyspozycji, był bardzo bojowo nastawiony od początku rywalizacji i mistrzostw świata w lotach w Planicy. Okazało się, że, jak to w sporcie bywa, nie zawsze da się przygotować szczyt formy na konkretny dzień. Wielka forma Stocha wybuchła dwa tygodnie później, gdy nie dawał szans rywalom i przez trzy konkursy z rzędu deklasował dużo młodszych rywali z Pucharu Świata. Dzięki temu wygrał także trzeci Turniej Czterech Skoczni w karierze. Niestety, taką formę trudno utrzymać przez cały sezon, szczególnie gdy ma się już 34-lata, a w sezonie są właściwie trzy bardzo ważne imprezy (miały być cztery, gdyby nie został odwołany turniej Raw Air).
Na 23 konkursy Stoch 12 razy zajmował miejsce w czołowej dziesiątce zawodów Pucharu Świata, w tym osiem razy stawał na podium i zaliczył trzy zwycięstwa. Z drugiej strony 11 razy zajmował miejsca poza czołową dziesiątką. To tylko pokazuje, jak wyrównana była w tym sezonie stawka i wystarczyły tylko niewielkie błędy, by nagle znacząco osunąć się w klasyfikacji konkursów. Z drugiej strony Kamil Stoch potrafił odradzać się i stawać na podium mimo tego, że przez większość sezonu zmagał się z dużymi problemami w pozycji najazdowej.
Kamil Stoch w niedzielnym konkursie w Planicy potrzebował zająć co najmniej 20. miejsca, by zapewnić sobie trzecie miejsce w klasyfikacji sezonu. I Polak plan minimum na końcówkę sezonu wykonał, bo skończył na 20. pozycji, ale sam nie był zadowolony ze swoich skoków. Był kompletnie rozbity.
- Powiedziałbym, że te skoki były okej, ale chciałem czegoś więcej. Niestety, ten pobyt tutaj to był koszmar i dramat, którego w najczarniejszych scenariuszach bym sobie nie wyśnił. Brakuje energii z progu, dobrej pozycji najazdowej. Nie chcę w to wchodzić, chcę o tym zapomnieć. Niestety, serce mi krwawi. Wyjeżdżam stąd z wielkim żalem i niesmakiem. Dla mnie to była jedna wielka mordęga. Teraz chcę odpocząć i sprawić sobie jeszcze wiele fajnych lotów. Cały sezon był w porządku. Było wiele super momentów, ale też wiele trudnych sytuacji. Koniec końców było jednak na plus - powiedział Kamil Stoch na antenie TVP Sport, który był wyraźnie rozczarowany swoją dyspozycją z Planicy.
Wielu kibiców może się zastanawiać, dlaczego skoczek, który miał przecież całkiem udany sezon, aż tak źle reaguje na swoje niepowodzenia. Ale wydaje się, że to właśnie tylko dzięki takiej ambicji 34-letni Stoch jest w stanie tak długo utrzymywać się w absolutnej światowej czołówce. Ba, najlepszym potwierdzeniem tych słów może być to, że trzykrotny mistrz olimpijski w niedzielę rano wystąpił w roli... przedskoczka przed konkursem drużynowym, w którym nie wziął udziału. Bo mimo tego, że jest koniec sezonu, to dalej chciał naprawiać swoje skoki.
Mimo bardzo różnych występów wszystkie 25 konkursów złożyło się na 954 punkty w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, a to pozwoliło Kamilowi Stochowi szósty raz w karierze stanąć na podium klasyfikacji całego sezonu! Oznacza to, że Stoch pobił właśnie rekord Adama Małysza, który w swojej karierze pięć razy stawał na podium. Różnica jest tylko taka, że Małysz cztery razy klasyfikację wygrywał, a Stoch wywalczył dwie Kryształową Kulę. Stoch jest za to synonimem porządności i umiejętności utrzymywania formy przez wiele lat. To przecież on w 2021 zaliczył swój jedenasty rok kalendarzowy z co najmniej jednym zwycięstwem w Pucharze Świata. Tak długiej passy nie miał nikt!
Dzięki trzeciemu miejscu w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata Kamil Stoch wyrównał wynik Andreasa Feldera, który też sześć razy stawał na podium na koniec PŚ. Najlepszy w tym historycznym rankingu jest Fin Janne Ahonen, który osiem razy kończył sezon na podium.
Najwięcej podiów w klasyfikacji generalnej PŚ: