- Media spekulują, ale realnego zagrożenia nie ma - oznajmia Apoloniusz Tajner w rozmowie z "Polsatem Sport". Prezes PZN podkreśla, że Michal Dolezal ma bezpieczną pozycję selekcjonera reprezentacji Polski przynajmniej do końca kontraktu. 43-letni Czech jest związany umową do końca kwietnia 2022 r.
Sezon w skokach narciarskich dobiega końca - skoczkom pozostały tylko turnieje w Planicy, ale nie wpłyną one na wyniki w klasyfikacji generalnej - Kryształowa Kula już na pewno trafi do Norwega Halvora Egnera Graneruda.
Dziennikarze spytali prezesa PZN, czy misja trenera Michala Doleżala powinna trwać. - W każdej umowie są furtki umożliwiające jej zerwanie przez każdą ze stron. Jeśli chodzi o związek, to ważne są dla nas dwie rzeczy: wynik i atmosfera w grupie. Może być wynik, ale bez atmosfery i świetna praca, ale bez efektów. W przypadku Michala Doleżala żadna z tych opcji nie wchodzi w rachubę - oznajmił Apoloniusz Tajner.
I dodał: - Przyznam, że ja sobie analizowałem nasze trenerskie wybory i wychodzi mi na to, że od 2005 r. podejmujemy właściwe decyzje. Każdy kolejny szkoleniowiec coś wnosi, pcha naszą kadrę do przodu.
Michal Doleżal przejął reprezentację Polski w skokach narciarskich w 2019 r. Poprzednikiem Czecha był Stefan Horngacher, z którym obecny trener współpracował w poprzednich latach. - Od początku wiedzieliśmy, że Doleżal będzie następcą Horngachera, choć jego nazwisko nie pojawiało się na giełdzie. Jeśli po igrzyskach olimpijskich sztab i zawodnicy będą dalej chcieli ze sobą współpracować, to nie ma żadnego zagrożenia, że tak się nie stanie. Jedyne ryzyko, że dostanie inną, dużo lepszą propozycję - zaznaczył prezes PZN.
Jak na razie żadna inna reprezentacja nie przedstawiła Doleżalowi lepszej oferty. Ryzyko odejścia 43-latka z kadry istniało tylko w przypadku przejścia do sztabu Horngachera, który proponował Czechowi pracę przy drużynie narodowej Niemiec.