Piotr Żyła przywitany w Wiśle jak król. "Skakałem jak Małysz. Nadal tego nie ogarniam"

W Wiśle, w budynku Urzędu Miasta, odbyło się przywitanie mistrza świata w skokach narciarskich, Piotra Żyły. - Przeszedłem sam siebie, dalej tego nie ogarniam. Skakałem jak Adam Małysz, ponad wszystkimi! - opowiadał Żyła na konferencji prasowej.

W środę Piotr Żyła spotkał się z dziennikarzami, a także m.in. ze Zbigniewem Wuwerem, prezesem klubu WSS Wisła i Janem Szturcem, pierwszym trenerem mistrza świata ze skoczni normalnej. Było to oficjalne przywitanie skoczka w jego rodzinnej miejscowości po jego zwycięstwie w Oberstdorfie.

Zobacz wideo Maciej Kot tłumaczy fenomen Piotra Żyły

- Nie jestem mówcą, ale chciałem podziękować miastu, trenerowi, z którym zaczynałem swoją przygodę, prezesowi klubu, dzięki któremu mogę skakać i dalej to robić, bo to całe moje życie – rozpoczął Żyła, po czym pokazał wszystkim zdobyte w Oberstdorfie medale, które do tej pory trzymał w kieszeni spodni. - Piąty i szósty medal na mistrzostwach świata, a razem z lotami to siódmy i ósmy. Fajne takie gwiazdeczki – ocenił.

Piotr Żyła o psychice w skokach i Adamie Małyszu "Skakałem jak on, ponad wszystkimi"

- Jako dzieciaki mówiliśmy, że Adam ma tu przerypane, bo musi tu stać i coś mówić. To dla mnie fajne wyróżnienie. Można się zatrzymać i pomyśleć o tych medalach. Jestem człowiekiem, który nie lubi się zatrzymywać, lubię dążyć do czegoś, cały czas do przodu. Można na chwilkę zobaczyć medale i myśleć o tym, co dalej mnie czeka w następnych tygodniach. Mamy jeszcze Planicę. Szkoda, że Raw Air się nie odbył. Później trzeba myśleć o tym, żeby przygotować się na następny sezon. Ten był dosyć dobry i udany jeżeli chodzi o Puchar Świata, bo jeżeli chodzi o mistrzostwa, to chyba przeszedłem sam siebie, bo dalej tego nie ogarniam – opowiadał Piotr Żyła.

Nie jest tajemnicą, że wzorem dla Żyły jest Adam Małysz, który czterokrotnie wygrywał mistrzostwa świata. Żyle też udało się osiągnąć to, co jego idol z dzieciństwa. - Pamiętam Lahti w 2017, kiedy wygraliśmy drużynowo. To było też spełnienie marzeń. Później się już nie żyło marzeniami, robiło się swoją pracę i to, co trenerzy mówią. Wcześniej chciało się, bo się patrzyło na Adama, na to, jak on skakał i miażdżył wszystkich. Zapoczątkował coś w rodzaju nowej techniki. Wszyscy skakali do przodu, a on skakał wysoko nad wszystkimi i wygrywał wszystko. Każdy chciał skakać jak on. Ja też, trener coś mi kazał, a ja chciałem inaczej, jak Adam Małysz. Gdyby nie on i trener, to nie wiedziałbym w ogóle o tej dyscyplinie – powiedział Żyła.

"Skoki to stan umysłu, 90% to psychika"

Według mistrza świata, kluczem do jego końcowego sukcesu w Oberstdorfie była psychika. - Szczerze, to nawet zapomniałem, że to były MŚ. Skoki to stan umysłu, 90% to psychika. Dużo nad tym pracowałem. Na tej imprezie byłem w swoim świecie. Dopiero później do mnie dotarło, że to były MŚ. Kiedy siadałem na belkę, to byłem tylko ja i skocznia i nie myślałem o tym, że to były mistrzostwa świata. Tylu dobrych skoków co skoczyłem w Oberstdorfie w takim krótkim czasie to się nie zdarzało. Dopiero później do mnie doszło, że to były MŚ. Skakałem tak jak Adam Małysz, ponad wszystkimi – opowiadał skoczek.

Żyła został zapytany również o sytuację, która miała miejsce już jak siedział na belce startowej przed swoim drugim skokiem. Kamery pokazały, że Polak szeroko się uśmiechał przed startem, jakby wiedział, że zaraz sięgnie po złoty medal. - Trudno mi powiedzieć skąd się to wzięło. Byłem gotowy do tego skoku i cieszyłem się z tego, że jestem w tym miejscu, w którym jestem. Wiadomo, że miałem jeszcze jeden skok. Nie było to dla mnie nic męczącego i byłem na tyle pewny siebie, że mi się chciało śmiać. Cieszyłem się, że mogę sobie skoczyć, ale też wiedziałem, że raczej nie zepsuję – wyjaśnił 34-latek.

Cel: igrzyska

Przed Piotrem Żyłą kolejne cele, ale nie wybiega on zbyt daleko w przyszłość. Wyznał jednak, że ma nadzieję na dobry występ na igrzyskach olimpijskich. - Na pewno jest sporo do zrobienia. Są igrzyska, na których mi się nie układało. To było związane z psychika, bo przed nimi byłem w dobrej dyspozycji, a potem nie wychodziło. Liczy się bardziej teraźniejszość. Mamy jeszcze Planicę po drodze. Można jeszcze fajnie polatać i na to się nastawiam. Loty dają dużo frajdy – powiedział mistrz świata ze skoczni normalnej.

Następne zawody Pucharu Świata w skokach odbędą się w dniach 24-28 marca w Planicy. To będą ostatnie konkursy tego sezonu.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.