Wstrząsające zdjęcie Peterki to nie koniec. "Zaczął krzywdzić nie tylko mnie, ale i dzieci"

Jakub Balcerski
Zdjęcia wyniszczonego Primoża Peterki w studiu RTV Slovenija 2 wywołały poruszenie podczas mistrzostw świata w Oberstdorfie. Zdobywca dwóch Kryształowych Kul, zwycięzca Turnieju Czterech Skoczni, idol Słowenii, nie udźwignął życia poza narciarstwem. - Dał mi niebo i piekło. Byłam przy nim królową, a potem uderzyłam o dno. Zaczął krzywdzić już nie tylko mnie, ale i dzieci - mówi jego była żona Renata Bohinc.

- A teraz Primoż Peterka, to jest rewelacja tego sezonu Pucharu Świata - tak zapowiadał słoweńskiego skoczka w 1996 roku w Zakopanem Włodzimierz Szaranowicz, gdy komentował konkurs dla TVP. Chwilę później łapali się z Krzysztofem Miklasem za głowy: Peterka skoczył aż 130 metrów. O dwa metry pobił rekord Wielkiej Krokwi.

Zobacz wideo Polski skoczek rozważa zakończenie kariery! "Pojawiają się takie myśli"

Pierwsze zwycięstwo Peterki? Rekord Wielkiej Krokwi i strach organizatorów PŚ w Zakopanem

Słoweniec swoim skokiem przestraszył organizatorów, choć sam tylko się po nim uśmiechał i rozdawał autografy. Kibice w Zakopanem oblegali go już po pierwszej serii. W drugiej też skoczył najdalej i wygrał po raz pierwszy w karierze. - Daleko, bardzo daleko! Pięknie wszedł od razu w parabolę lotu. No i mamy w Zakopanem sensację! Aż sam chyba nie wierzy, że wygrał, bo schował się za swoimi Elanami - krzyczał Szaranowicz zachwycony debiutanckim zwycięstwem Peterki. A skoczek stał faktycznie onieśmielony obok Andreasa Goldbergera i Reinharda Schwarzenbergera, których właśnie pokonał. Tak narodziła się gwiazda, która w ciągu dwóch kolejnych sezonów zdominuje światowe skoki.

 

Setki kibiców wybiegły na zabłoconą Letalnicę. Tak Peterka stał się gwiazdą skoków

Rozkochał w sobie Słoweńców. Jako pierwszy skoczek z tego kraju poleciał poza granicę 200 metrów. I dostał za to harleya. 203 metry w Kulm przy wietrze ponad metr na sekundę pod narty sprawiły, że taką obietnicę - motocykl dla pierwszego Słoweńca który tę granicę przekroczy - musiał spełnić działacz Lubo Jasnić. - To nie było moją motywacją, ale gdy już tego dokonałem, przypomniałem sobie o harleyu i wykonałem po lądowaniu gest dodawania gazu - wspominał Peterka dla delo.si.

 

Gdy w Planicy Peterka odbierał pierwszą Kryształową Kulę za klasyfikację generalną Pucharu Świata, tysiące rodaków stało w błocie, bo w Słowenii panowała już ciepła wiosna. Potem tłum wbiegł na śnieg i świętował pierwszy Puchar Świata dla Słowenii.

"Nigdy nie uważałem się za świetnego skoczka"

Peterka powtórzył ten sukces rok później, jest jednym z zaledwie sześciu skoczków, którzy wygrywali Puchar Świata dwa razy z rzędu. Wygrał także 45. edycję Turnieju Czterech Skoczni. Przed ostatnim konkursem miał niewielką przewagę nad Japończykiem Kazuyoshim Funakim. Zajął w Bischofshofen dopiero siódme miejsce i po skoku, jak sam przyznał, usiadł na śniegu i zaczął liczyć punkty.

Ekspertom trudno było wytłumaczyć wybuch jego talentu, zwłaszcza że Peterka nie potrafił udowodnić swoich umiejętności na wielkich imprezach - z igrzysk olimpijskich i mistrzostw świata przywiózł tylko dwa brązowe medale z konkursów drużynowych. Po 2000 roku, gdy ustanowił w Planicy swój rekord życiowy i ówczesny rekord Słowenii - 212 metrów - nie potrafił już wrócić do wielkiej formy. Miał niezły sezon 2002/2003, w którym trzykrotnie stawał na podium zawodów PŚ i był siódmy w klasyfikacji generalnej cyklu. Ale nigdy już nie był dominatorem, jak pod koniec lat 90. - Nigdy nie uważałem się za świetnego skoczka. Sukcesy zawdzięczałem sile nóg, która sprawiała, że świetnie się odbijałem - mówił Peterka po latach. W 2009 roku zakończył karierę i został trenerem.

Alkohol i medialne małżeństwo

Pod koniec kariery coraz głośniej było o wyczynach Peterki poza skocznią. Już wtedy zaczął przegrywać z nałogiem. W 2006 roku na jednym ze zgrupowań znaleziono go kompletnie pijanego w pokoju. Słaba forma na skoczni nie pomagała w utrzymaniu stabilnej psychiki. Zaczęły się także problemy w życiu rodzinnym.

Peterka od 2003 roku był mężem modelki Renaty Bohinc. Ich związek był bardzo medialny, oboje udzielali wywiadów o życiu rodzinnym. Przez lata pojawiały się pogłoski, że im się nie wiedzie, że Renata wyprowadziła się od Primoża, czy że nie może znieść już tego, w jaki sposób niszczy samego siebie alkoholem. Większość informacji para dementowała. Jeszcze w 2011 roku ogłaszali, że nadal są razem i pomimo problemów z przeszłości żyje im się dobrze. Ale to była tylko walka o zachowanie pozorów. 

Peterka był trenerem współpracującym ze słoweńską kadrą, a do tego pomagał swoim dzieciom - Gai, Steli i Mai. Każde z nich trenowało skoki narciarskie. Ale dziś nikt z rodziny Peterki nie pozostał w żaden sposób przy sporcie. Primoż w 2016 roku stracił pracę w Słowenii i przeniósł się do Turcji. Tam przez dwa lata nie odnosił jednak sukcesów i związał się z kadrą chińskich skoczkiń, którą sprowadził do Planicy. Współpracę przerwała epidemia koronawirusa, Chinki wróciły do kraju. 

Żona Peterki doświadczyła nieba i piekła. "Pozwalałam na rzeczy, na które nie powinnam"

Nie ma już także małżeństwa z Renatą. Rozstali się latem 2019 roku. Renata z dziećmi pozostali w Kranju, a Primoż przeniósł się niedaleko Planicy, do Podkoren. - Nie obchodzi mnie, jak media patrzyły na nasze relacje. Co stało się z naszym małżeństwem? Trwało tyle, ile mogło trwać. A teraz już go nie ma, to prawda - odpowiadał zdawkowo Peterka, gdy delo.si próbowało dowiedzieć się szczegółów o ich rozwodzie. Na pytania o problemy z alkoholem i psychiką były skoczek nie odpowiadał w ogóle. Tłumaczył, że stara się chronić dzieci. Z nimi utrzymuje kontakt, ale głównie na odległość. Nie rozumie do końca, dlaczego dzieci nie wytrwały w skokach. - Życie w sporcie jest dobre - mówi.

Renata mówi o problemach małżeńskich dużo więcej. - W przeszłości nie myślałam o rozwodzie, bo nie chciałam, żeby doświadczyły tego dzieci. Pozwalałam na rzeczy, na które nie powinnam. Przez te wszystkie lata zewnętrznego i wewnętrznego cierpienia, przeczytałam wiele książek, które wskazały mi, że można myśleć inaczej. A potem jednej kluczowej dla mojego życia nocy zrozumiałam, że potrzebuję się z nim rozstać, bo Primoż krzywdzi już nie tylko mnie, ale i dzieci. Dopiero teraz wiem, ile odwagi mnie to kosztowało. Byliśmy razem przez 23 lata i kiedy to się kończy, pewna część ciebie umiera. Siłę dawały mi dzieci i moja rodzina. Doświadczyłam w tej relacji nieba i piekła. Na początku stałam się królową Słowenii, gdy Primoż dużo wygrywał. Wszyscy nosili mnie na rękach, ale kilka lat później poczułam, jak to jest uderzyć o dno. Musiałam to skończyć - tłumaczyła Renata Bohinc w wywiadzie dla dodatku "Ona Plus" w dzienniku "Delo".

Kibice nie wierzyli w to, jak dziś wygląda Peterka. "Wciąż ma te same problemy"

W tym Peterce, którego można było niedawno zobaczyć w studiu telewizji RTV Slovenija 2 podczas MŚ w Oberstdorfie, trudno rozpoznać chłopaka, który kiedyś bił rekordy skoczni. To przecież nie było tak dawno temu. Peterka skakał w czasach, gdy skoki się szybko bogaciły, dawały tyle możliwości ułożenia sobie życia po karierze. Ale on zmarnował te wszystkie szanse. 

Peterka wypowiadał się o mistrzostwach, bo wciąż śledzi skoki. A nawet sam stara się skakać. - W lutym 2020 przed pandemią pojechaliśmy wraz z bratem Urosem na 100-metrowe skocznie. Oddałem cztery skoki, nawet nieźle mi poszło. Ale po ostatnim wszystko bolało - opowiadał. Teraz pracuje przy narciarstwie alpejskim w jednym z klubów w Planicy, a także w tamtejszym oddziale Intersportu. - Jego twarz nie kłamie, wciąż ma te same problemy. Świat mu się zawalił, a on tylko dalej go niszczył. Ale można mieć nadzieję, że będzie lepiej. Skoro wciąż udziela się przy sporcie, może to on będzie dla niego odskocznią od problemów i w jakiś sposób pomoże się od nich uwolnić. Do tej pory nie traktował go w taki sposób. Może w końcu zaczął - zastanawia się w rozmowie ze Sport.pl jeden ze słoweńskich dziennikarzy. I dodaje: bardzo chciałbym, żeby nie skończył w taki sposób. To wciąż nasza legenda.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.